Pani Barbara z Grudziądza dostała od strażaków prezent, który może uratować życie [wideo]

- Czujkę postawię przy piecu. Do mieszkania zawiewa nam trochę z komina. Odczuwaliśmy to, ale w życiu byśmy nie przypuszczali, że to może być „czad” - mówi pani Barbara Dąbrowska.

Duże i bardzo groźne stężenie tlenku węgla w mieszkaniu pani Barbary już zanotowano. To właśnie tlenek węgla był bowiem powodem interwencji, do której w mieszaniu pani Barbary doszło 30 stycznia, około godziny 23.

- Otrzymaliśmy zgłoszenie, że jedna osoba zasłabła w budynku wielorodzinnym. Na miejscu strażacy zastali pięć osób w tym dwójkę dzieci. Jedno w wieku niemowlęcym. Matka dziecka uległa zatruciu podczas kąpieli. Pomiary wykazały ponad 170 jednostek trującego gazu w powietrzu - wspomina Paweł Korgol, rzecznik prasowy straży pożarnej w Grudziądzu.

Zatruciu uległa córka pani Barbary, która została przetransportowana do szpitala. - Córkę zabrano do Gdyni, gdzie odtruto jej organizm, zwłaszcza, że karmi piersią - tłumaczy pani Barbara, która dodaje, że tlenek najprawdopodobniej cofnął się z komina.

- Widziałam, że kominiarzowi podczas przeglądu komina, ogień na podpalonej gazecie najpierw wciągało, a później wypychało - tłumaczy pani Barbara.

Od 1 października do środy w południe strażacy 29 razy interweniowali w związku z tlenkiem węgla. - W 21 przypadkach stwierdziliśmy obecność tego gazu w powietrzu. Siedem osób zostało poszkodowanych - mówi Paweł Korgol. - Cieszy to, że zwiększa się liczba interwencji, poprzedzonych działaniem czujnika. W ubiegłym roku do zdarzeń, w przypadku których urządzenie zadziałało wyjeżdżaliśmy 10 razy, a w tym roku aż 19.