PKO BP udziela preferencyjnych kredytów dopiero od trzech tygodni. - Wśród dotychczas złożonych 200 wniosków, tylko dwa wpłynęły od mieszkańców większych miast - informuje Marek Kłuciński, rzecznik prasowy banku. - Pozostałe zostały złożone poza miastami wojewódzkimi.
Cena zbyt ograniczona
I nic dziwnego. Cena metra mieszkania lub domu, które mogą być objęte korzystnym kredytem jest ograniczona. Nie może przekraczać tzw. wartości odtworzeniowej, czyli stawki ogłaszanej dwa razy do roku przez wojewodę.
Na przykład dla Bydgoszczy i Torunia wynosi ona obecnie 2424 zł. Jak widać znalezienie w tych miastach lokum, które spełniałoby kryterium cenowe graniczy dziś z cudem.
Minister budownictwa obiecuje, że cena metra zostanie podniesiona o 30 proc., tak aby z preferencyjnych kredytów mogli również korzystać mieszkańcy większych miast. Stosowną poprawkę do ustawy, żeby było szybciej, mają wnieść posłowie, a nie rząd.
Nie dla singli
(fot. Monika Wieczorkowska)
Cena metra to nie jedyne ograniczenie. Z kredytów z dopłatą mogą korzystać wyłącznie rodziny, czytaj: małżeństwa lub osoby samotnie wychowujące dzieci.
Rodziny nie mogą też mieć własnego lokum. - A jeżeli są najemcami lub dysponują spółdzielczym prawem lokatorskim, powinny wyprowadzić się z zajmowanych mieszkań nie później niż pół roku od nabycia lokalu, na który zaciągnęli preferencyjny kredyt - wyjaśnia Marek Kłuciński.
A kredyty z dopłatami można przeznaczyć na:
- zakup będącego w budowie lub istniejącego domu jednorodzinnego bądź mieszkania;
- zakup spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu;
- pokrycie kosztów budowy mieszkania lub domu jednorodzinnego stawianego przez spółdzielnię mieszkaniową;
- wkład budowlany do spółdzielni mieszkaniowej, wnoszony w celu uzyskania spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu;
- budowę domu jednorodzinnego;
- nadbudowę, przebudowę lub rozbudowę budynku mieszkalnego;
- adaptację, na cele mieszkalne, budynku lub lokalu o innym przeznaczeniu.
Zmierzą metry
Mieszkanie, które ma szasnę załapać się na preferencyjny kredyt nie może być większe niż 75 m kw., a dom - 140 m kw. Co więcej, dopłata obejmie wyłącznie tę cześć kredytu wystarczającą na zakup lub budowę 50 m kw. mieszkania i 70 m kw. powierzchni użytkowej domu jednorodzinnego. - Nadwyżka metrów będzie już oprocentowana według stopy rynkowej - zaznacza rzecznik PKO BP.
Uwaga, kredyt z dopłatą można zaciągnąć wyłącznie w złotych, nawet na 30 lat. Bank wypłaci go jednorazowo lub w transzach. Są też dwie opcje spłaty: raty równe lub malejące.
- Kwota kredytu objętego dopłatami może być powiększona o 2 proc. na jednorazowe i płatne z góry prowizje za jego udzielenie - tłumaczy Piotr Stalęga, dyrektor biura komunikacji BGK.
Państwo, a konkretniej zarządzający Funduszem Dopłat Bank Gospodarstwa Krajowego, będzie dopłacać połowę odsetek przez 8 lat. Później kredytobiorca będzie musiał radzić sobie sam.
Podstawowym zabezpieczeniem jest hipoteka na nieruchomości, a także ubezpieczenie mieszkania lub domu od ognia i innych zdarzeń losowych.
Zostaje w kieszeni
Ile można zyskać na dopłatach do kredytu? Z wyliczeń przygotowanych dla nas przez PKOwynika, że pożyczając na zakup 50-metrowego mieszkania 100 tys. zł na 5,62 proc., rozłożonych na 20 lat, co miesiąc zostaje w kieszeni ponad 200 zł. Zaciągając kredyt bez dopłat klient musiałby zapłacić bankowi - przy ratach malejących - pierwszą ratę w wysokości 885 zł. Dzięki dopłacie będzie to 630 zł, czyli o 255 zł mniej.
- Kredytobiorcy, którym uda się załapać na dopłaty powinni z nich skorzystać. Szczególnie wówczas, gdy planują spłatę kredytu w ciągu 10, czy 15 lat - radzi Maciej Kossowski, ekspert z firmy doradczej Expander. - Jest to z pewnością konkurencja dla kredytów we frankach, które od lipca ubiegłego roku są trudniej dostępne dla osób o niższych dochodach.
Od wczoraj kredytów mieszkaniowych z dopłatą udziela też większość spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych. Niewykluczone, że wkrótce dołączą kolejne banki, które nawiążą współpracę z BGK. Na razie potencjalni chętni obserwują zainteresowanie kredytami.
