Zobacz wideo: Polacy podzieleni ws. szczepień nastolatków.
Był 25 czerwca 2021, czyli tydzień temu. To miał być wyjątkowy dzień dla Elżbiety i Adama z powiatu gryfińskiego (województwo zachodniopomorskie). Ślub i wesele przecież. Był, ale nie o taką wyjątkowość tutaj chodziło.
Jeszcze parę godzin wcześniej Ela i Adam słyszeli marsz Mendelsona. Teraz, podczas zabawy na własnym weselu, usłyszeli komórkę. Telefon odebrała żona. Usłyszała od znajomej po drugiej stronie: - Musicie wrócić. Nie macie drzwi do domu. Zawaliła się ściana wejściowa.
Spór o miedzę
Państwo młodzi zostali bez dachu nad głowami, za to z kredytem, zaciągniętym na budowę. Początkowo mówiono o wybuchu gazu. Wyszło na jaw, że to jednak nie gaz pozbawił młodych małżonków marzeń. Za eksplozją stali inni ludzie. Ci, którzy z kobietą i mężczyzną toczyli wojnę o kawałek pola i staw.
Dwóm mężczyznom przedstawiono zarzuty. Jeden podejrzany miał przez okno domu młodej pary wrzucić łatwopalną substancję w słoiku i ją podpalić. Tym samym doprowadził do wybuchu. Za wykonanie zadania dostał pieniądze. Drugiego mężczyznę podejrzewa się o zlecenie tego przestępstwa.
Ruszyła zbiórka na pokrycie kosztów remontu.
- To, co zostało w domu, tam jest. My na wesele wzięliśmy tylko siebie i obrączki - przyznają nowożeńcy.
Jakimś cudem panna młoda znalazła w zgliszczach swój zaręczynowy pierścionek.
Śmiertelny wypadek
Czasem kryminalna przeszłość powoduje, że jeden z najpiękniejszych i najważniejszych dni w życiu zamienia się w koszmar. Początek bieżącego roku w Lublinie. Policja dostała zgłoszenie, że przed lokalem, w którym trwało wesele, wywiązała się bójka. Sześć osób w niej brało udział. Jeden z uczestników, 50-latek, w trakcie szarpaniny przewrócił się i głową uderzył o schody. Pokazał się strumień krwi. Jeszcze na miejscu gość weselny został reanimowany. Potem trafił do szpitala. Dwie godziny lekarze walczyli o jego życie. Pacjent przegrał.
W sprawę zamieszany był 25-letni pan młody. Miał zadać cios, w wyniku którego 50-latek stracił równowagę. Gdy przybyli funkcjonariusze, nowożeniec zachowywał się agresywnie. Czuć było od niego alkohol. Nie zgodził się na badanie alkomatem, więc pobrano mu krew. Ta została potem zbadana pod kątem zawartości alkoholu i narkotyków.
25-latka od razu podejrzewano o spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Podczas przesłuchania nie przyznał się do zarzucanego mu czynu. Usłyszał jednak zarzuty. Nie tylko policja oraz prokuratura ustalają okoliczności. Sanepid także przygląda się sprawie, gdyż impreza została zorganizowana nielegalnie, bez zachowania koronawirusowych obostrzeń. Na weselu bawiło się około 40 osób, chociaż parę tygodni wcześniej rząd, właśnie ze względu na pandemię, zakazał urządzania tego rodzaju imprez.
Nietypowe obrączki
Teraz Urząd Stanu Cywilnego w Bydgoszczy. Podniosła atmosfera, bo przecież ślub. Po wypowiedzeniu słów przysięgi małżeńskiej i założeniu obrączek, państwo młodzi zaprosili zgromadzonych na toast kieliszkami szampana. A policjanci zaprosili 41-letniego pana młodego do radiowozu.
- Doszło do zatrzymania mężczyzny poszukiwanego listem gończym - wspomina kom. Przemysław Słomski z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - Mundurowi założyli mu własne „obrączki”, czyli kajdanki.
41-latek był od dłuższego czasu poszukiwany na terenie kraju. Policjanci ustalili, że bydgoszczanin wkrótce weźmie ślub. Znali datę, godzinę, no i miejsce. Kryminalnym w cywilu towarzyszył oznakowany radiowóz. Tak na wszelki wypadek, gdyby ktoś z weselników uznał całe to zatrzymanie za żart.
Faktycznie, tak się stało. Panna młoda i goście myśleli, że są w ukrytej kamerze. To nie była jednak komedia. Zaczął się horror. Tradycyjne wesele się nie odbyło, za to impreza w opłaconym przecież lokalu - jak najbardziej. Tego dnia przypadały urodziny panny młodej. Jubilatka w białej sukni stwierdziła więc, że właśnie z tej okazji będą świętować.
Noc poślubna w areszcie
Podobne sceny wydarzyły się w Grudziądzu. Tyle że tutaj spokojnie nie było. Policjanci wkroczyli do akcji, gdy świeżo poślubieni opuszczali salę USC. Wybuchła panika. Wszyscy widzieli, jak policja powala na ziemię głównego bohatera dnia i zakuwa go w kajdanki. Trafił do więzienia. Czy do sądu trafiły dokumenty od panny młodej, żądającej unieważnienia małżeństwa, do dziś nie wiadomo.
Kolejny ślubny kryminał, znowu Kujawsko-Pomorskie. Dwa wesela odbywały się jednocześnie w lokalu w Nakle. Na sali były akurat oczepiny. Włamywacz wszedł po drabinie do obu pokoi znajdujących się na 1. piętrze. Okna były zamknięte, ale sprawca prawdopodobnie za pomocą wiertarki sobie poradził. Jednej parze ukradł 25 tysięcy złotych w kopertach od gości. Drugiej - zawartość portfela, czyli 600 zł. Kamery są zainstalowane w środku i na zewnątrz hotelu. Akcja trwała 12 minut. Obsługa ma podgląd na monitorach. Nikt z personelu nie zauważył, jak nieznajomy facet z drabiną wtargnął na teren posesji.
Przerwana nowa droga życia
Los bywa śmiertelnie okrutny. Kasia i Marcin z Małopolski za kilka godzin mieli zostać żoną i mężem. Samochód, który miał wieźć ich do ślubu, zderzył się czołowo z innym autem. Marcin zginął na miejscu. Jego wybranka została ciężko ranna, ale wyszła z tego. Winowajca, czyli sprawca zderzenia, nie wykazał skruchy. Po miesiącu nastąpił kolejny dramat. Niedoszła panna młoda dowiedziała się o swojej chorobie nowotworowej.
Niekiedy fatum daje o sobie znać podczas wieczoru panieńskiego bądź kawalerskiego. 26-latek z kolegami spędzał swój ostatni wieczór singla w Krakowie. Męska ekipa wyruszyła w miasto. Po zmierzchu kumple postanowili popływać w Wiśle. Przyszły pan młody nie wypłynął. Po ponad godzinie wyłowiono jego zwłoki.
Nie zawsze dramat na weselu ma w tle kryminał. Bydgoszczanie mieli za chwilę się pobrać. W Pałacu Ślubów stawiła się narzeczona. Pan młody, Anglik z krwi i kości, nie dotarł. Nie odbierał też telefonu. Pół godziny później wiadomo było, że zrezygnował. Niedoszła żona zachowała zdrowy rozsądek. Stwierdziła, że niby-wesele się odbędzie, wszak sala opłacona. I się odbyło. Po latach kobieta wyszła za mąż. Tym razem za Polaka. Ma wstręt do Anglików.
Ślub w szpitalu
O niektórych ceremoniach mówiło się na całym świecie. Bo były podwójnie piękne. Akurat przykład z Ameryki. 27-latka była w 30. tygodniu ciąży i właśnie miała stanąć na ślubnym kobiercu. Narzeczeni wymarzyli sobie zaślubiny na plaży. Dziecku jednak spieszyło się na świat i jego rodzice musieli przerwać ceremonię. Kobieta w sukni ślubnej dotarła na porodówkę. Synek urodził się 2,5 miesiąca przed terminem. Mama i tata przyrzekli sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską w szpitalu.
Przypadek z kwietnia bieżącego roku z Chin. Matka pana młodego tuż przed uroczystością zorientowała się, kim jest synowa. To jej córka, zaginiona przed laty. Matka rozpoznała córkę, gdyż ta miała charakterystyczne znamię na ręce. Ślub i wesele i tak urządzono. To dlatego, że panna młoda i pan młody nie byli spokrewnieni. Młodzieniec nie był biologicznym dzieckiem swoich rodziców. Adoptowali go dawno temu po tym, jak długoletnie poszukiwania zaginionej córki nie przyniosły rezultatu.
Zmuszona do zamążpójścia
Niekiedy to, jakie decyzje podejmują inni, przechodzi ludzkie pojęcie. Historia z czerwca br. stanowi przykład. Panna młoda miała zawał serca w trakcie ślubu. Zmarła. Rodziny jej i pana młodego postanowiły, że ceremonia się odbędzie. Młodsza siostra zmarłej została zmuszona do zamążpójścia. Kandydatem w ciągu paru minut został jej niedoszły szwagier.
- Jedna córka leżała martwa w jednym pokoju. W drugim odbywał się ślub drugiej córki. Smutek z powodu śmierci i szczęście weselne mieszały się ze sobą - opowiadał krewny.
Pogrzeb zaczęto organizować zaraz po ślubie. Fakt, to było nie u nas, lecz w Indiach, ale nas też szokuje.
