W konferencji wzięli udział wybitni eksperci z dziedziny zdrowia publicznego, kardiologii, pulmonologii, alergologii i psychiatrii, w tym dr hab. Jarosław Pinkas, Główny Inspektor Sanitarny oraz dr Grzegorz Juszczyk, dyrektor Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego. Celem było podsumowanie wiedzy na temat aktualnych trendów związanych z nikotynizmem oraz nowych alternatyw jak e-papierosy oraz podgrzewacze tytoniu.
Mniejsze zło: nikotyna bez dymu
Prof. Wojciech Drygas z Zakładu Epidemiologii, Prewencji Chorób Układu Krążenia i Promocji Zdrowia Narodowego Instytutu Kardiologii – przywołując wyniki licznych badań - przypomniał, że każdy rok palenia skraca życie o około trzy miesiące, co potwierdzają badania prowadzone przez około 50 lat.
- Dym tytoniowy prowadzi do przynajmniej 15 lokalizacji nowotworowych, nie tylko płuc, ale też POChP i innych chorób. Każdy palacz umierający przedwcześnie traci średnio 22 lata życia – mówił prof. Drygas.
Prof. Andrzej Matyja, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej, wyjaśnił, że pożądana przez palaczy nikotyna ma działanie stymulujące i uzależniające - fizycznie i psychicznie. Powtarzające się gesty i reakcje związane z używaniem wyrobów tytoniowych mogą stać się nawykiem. Sama nikotyna nie jest rakotwórcza, ale około stu związków obecnych w dymie papierosowym – już tak. Stanowią one główną przyczynę powstawania nowotworów u nałogowych palaczy. Prowadzą także do chorób układu krążenia, cukrzycy typu II i wielu innych chorób.
Na skutek rozwoju chorób spowodowanych paleniem tytoniu umiera w Polsce ponad 60 tysięcy osób rocznie. Dlatego tak wielu specjalistów skupia się na tym, by palacze przestali wdychać papierosowy dym.
Dr hab. Filip Szymański z Kliniki Kardiologii podkreślił, że nikotynizm nie wynika jedynie z braku silnej woli, ale jest przewlekłą, postępującą i nawracającą chorobą, znajdującą swoje miejsce w międzynarodowej klasyfikacji chorób opracowanej przez WHO (F17) i wymaga leczenia.
Uwaga na e-papierosy. Śmiertelne dodatki
Podczas konferencji w NIL niezwykle interesujący był też wątek dotyczący e-papierosów. Jak wiadomo, budzą one w świecie mnóstwo kontrowersji, które nasiliły się po doniesieniach o zgonach użytkowników.
Prof. Paweł Górski z Kliniki Pneumonologii i Alergologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi zwrócił uwagę na stosowane w e-papierosach dodatki zapachowe, wymieniając cynamonowe jako najbardziej szkodliwe i niebezpieczne.
Prof. Piotr Kuna z Kliniki Chorób Wewnętrznych, Astmy i Alergii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi omówił najnowsze amerykańskie analizy dotyczące przypadków ostrego i ciężkiego uszkodzenia płuc związanego z inhalowaniem związków chemicznych powstających w wyniku podgrzewania płynów w e-papierosach. Płyny te komponują często sami użytkownicy, co powoduje ogromne ryzyko.
W świetle najnowszych danych amerykańskiego Centrum Zapobiegania i Kontroli Chorób, główną przyczyną zatruć w USA są płyny, do których dodano octanu tokoferolu i kannabinoidów – substancji, które w Polsce są nielegalne. Niektóre stany USA wycofały ze sprzedaży wszystkie e-papierosy - do czasu uzyskania przez nie dopuszczenia do obrotu wydanego przez Agencję ds. Żywności i Leków (FDA).
Dopuszczone do obrotu w całych Stanach są natomiast podgrzewacze tytoniu (czyli popularne także w Polsce IQOS-y). Niespełna rok temu FDA uznała je za „właściwe dla ochrony zdrowia publicznego”, bo z jednej strony dostarczają palaczom pożądanej dawki nikotyny, a z drugiej – nie wytwarzają rakotwórczego dymu tytoniowego, tylko aerozol. Zawierają nawet o 95 procent mniej substancji szkodliwych niż tradycyjne papierosy.
Zredukować ryzyko, rzucić papierosy
Dlaczego znakomici lekarze, zmagający się na co dzień ze skutkami nałogów u swych pacjentów, dyskutują nie tylko o sposobach na całkowite rzucenie palenia, ale i o wyrobach alternatywnych wobec papierosów? Bo są realistami. Znaczna część nałogowych palaczy ma generalny problem z odstawieniem papierosów, niektórym nie uda się to nigdy.
- Po 6 miesiącach od zakończenia palenia zależnie od metody np. leki, gumy antynikotynowe, terapia itp., abstynencję utrzymuje od 7,3 do 33,2 proc. osób. To są wyniki badań klinicznych. Bardzo złe – przyznał prof. Bartosz Łoza z Kliniki Psychiatrii WUM.
Wedle nauki absolutnie najkorzystniejszym dla palacza rozwiązaniem jest całkowite zerwanie z nałogiem. A co mają zrobić „niepoprawni palacze”? Jedną z podstawowych metod redukcji szkód jest zastąpienie dymu papierosowego mniej szkodliwą alternatywą. Od dłuższego czasu stosuje się w tym celu gumy, plastry i tabletki do ssania. Zawierają one tę samą nikotynę, co dym papierosowy, pozwalają jednak wyeliminować kilka tysięcy innych związków, w tym sto trucizn, obecnych w dymie.
Prof. Łoza podkreślił, że przyjmowanie nikotyny w kontrolowanych dawkach umożliwia palaczowi zminimalizowanie objawów odstawienia, a nawet osiągnięcie abstynencji. Jednak praktyka kliniczna i wyniki badań pokazują, że u znacznej części palaczy stosujących leki na nikotynizm wytwarza się lekooporność lub dyskomfort (np. silny ból głowy) związany z działaniami niepożądanymi. Efektem jest powrót do tradycyjnych papierosów. Dzieje się tak nawet po rozpoznaniu u pacjenta choroby nowotworowej! Co, oczywiście, nie pomaga w jej leczeniu…
Dlatego coraz więcej krajów zmienia strategię walki z uzależnieniami, akceptując programy oparte na redukcji ryzyka. Polegają one na dostarczeniu użytkownikowi nikotyny w formie aerozolu, w którym poziom substancji szkodliwych zredukowano średnio o 90 proc. (świadczą o tym badania prowadzone niezależnie od producentów). Liczni lekarze wspierają ten trend. Wspiera go także brytyjska Public Health England, która niedawno przedstawiła już szósty raport, w którym stwierdza, że korzystanie z przebadanych, regulowanych produktów nikotynowych (jak e-papierosy) niesienie za sobą jedynie niewielką część ryzyka związanego z paleniem papierosów, choć nie znaczy to, że jest całkowicie bezpieczne.
Towarzystwo Neuropsychiatryczne rekomenduje opracowanie programu wsparcia dla pacjentów opornych na dotychczasowe leczenie, opartego na redukcji ryzyka oraz zainicjowanie - wzorem innych krajów - niezależnych prac badawczych nad programami redukcji szkód w uzależnieniu od nikotyny. Chodzi o wypracowanie nowych, optymalnych i skutecznych, metod postępowania z pacjentami, wobec których stosowanie farmakologii nie przyniosło pożądanych efektów.
Prof. Paweł Górski z Kliniki Pneumonologii i Alergologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi uważa, że u ciężko uzależnionych od nikotyny, u których nie działają leki, można rozważyć system podgrzewania tytoniu jako formę redukcję ryzyka, pod warunkiem całkowitej rezygnacji z palenia papierosów.
Podobne podejście prezentują dziś renomowane stowarzyszenia i organizacje lekarskie, m.in. Polskie Towarzystwo Chirurgii Naczyniowej, Polskie Towarzystwo Nadciśnienia Tętniczego, Polskie Towarzystwo Leczenia Ran oraz Sekcje Farmakoterapii Sercowo-Naczyniowej Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego.
Zainicjowanie nadzorowanego przez państwo programu badawczego w tym obszarze mogłoby doprowadzić do istotnego ograniczenia szkód zdrowotnych wywołanych paleniem. Równolegle niezbędna jest wielostronna edukacja pacjentów i personelu medycznego, ale także publiczna polityka informacyjna: Polacy mają prawo – i powinni – wiedzieć, co najbardziej szkodzi, a co w przypadku osób opornych na dotychczasowe metody leczenia z nikotynizmu pozwala redukować szkody.
Marek Dyjak: nie palę tylko, gdy śpię, ale rzucę…
Ożywione dyskusje na ten temat trwają nie tylko na naukowych konferencjach czy w lekarskich gabinetach, ale także w domach palaczy i popularnych mediach. Świadczy o tym choćby niedawna rozmowa w Radiu Zet, przeprowadzona przez Michała Figurskiego ze znanym pieśniarzem i poetą Markiem Dyjakiem oraz jego przyjacielem, profesorem Robertem Mrozem, specjalistą chorób płuc.
- Nie palę tylko, gdy śpię… Ale ja papierosy rzucę. Tak, jak udało mi się już schudnąć – już 10 kilogramów – zadeklarował artysta.
Profesor Mróz podkreślił, że przy leczeniu ciężkiego uzależnienia od nikotyny stosuje się dziś coraz powszechniej podejście znane wcześniej w leczeniu np. metadonem z uzależnienia od ciężkich narkotyków. - Mamy tu pojęcie mniejszej szkodliwości. Tak naprawdę to dym tytoniowy jest tym, co uszkadza płuca, powoduje raka. W alternatywnych produktach zawierających nikotynę nie mamy zupełnie dymu tytoniowego - stwierdził.
Wypowiedział się też na temat e-papierosów. - Te zgony, o których było głośno – w USA odnotowano ich 19 – wzięły się z tego, co dolewały sobie te osoby do tzw. liquidów w e-papierosie: tam była marihuana i tzw. octan witaminy E, rozpuszczalnik strasznie uszkadzający płuca. Czyli tak naprawdę nie nikotyna jest sprawcą tych zgonów, tylko to, co oni sobie tam dolewali – wyjaśnił profesor.
Profesor przekonywał również Marka Dyjaka, palącego trzy paczki dziennie, że najlepszym rozwiązaniem jest całkowite rzucenie papierosów. Ale na początek, w ramach redukcji szkód, zaproponował mu skorzystanie z bezpieczniejszej alternatywy.
