Spotkanie to od początku stało na bardzo wysokim poziomie, jak przystało na mistrza i wicemistrza olimpijskiego. Pierwszego seta Fabien Lamirault wygrał pierwszego seta 11:6. Czuperowi nie wychodziły jego firmowe zagrania, jakimi są arcytrudne skróty tuż za siatkę.
Poprawił się w tym elemencie w partii drugiej i udało mu się ją wygrać na przewagi 14:12. Trzecia znów padła łupem Francuza (11:5) i stało się jasne, że Czuper musi wygrać dwie następne, by zrewanżować się Lamiraultowi za finał sprzed pięciu lat.
Czwarty set był popisem naszego reprezentanta, który wygrał go 11:7. Nabrał większej pewności siebie i spokoju, ale w decydującym secie od samego początku przewagę miał Francuz, który ani na chwilę nie pozwolił Czuperowi doprowadzić chociażby do wyrównania. Kiedy Polak doszedł Lamiraulta na jeden punkt ten wziął czas i wybił Czupera z rytmu. Wygrał 11:9 i mógł cieszyć się z drugiego z rzędu olimpijskiego złota.
Czuper ponowie sięgnął po srebrny medal i choć jest to wielki sukces, to trudno nie odnieść wrażenia, że krążek z tego kruszcu tym razem nie cieszy Polaka tak bardzo.
