Pasażer w Bydgoszczy nie ma szans na odszkodowanie

Dotychczas w MZK nikt nie dochodził roszczeń z tytułu, np. spóźnienia do pracy. - Kasując bilet w tramwaju automatycznie zawieramy umowę z przewoźnikiem - mówi Andrzej Arndt, przewodniczący związkowców z MZK. - Można skierować do nas wniosek o wskazanie winowajcy, ale to niewiele da, bo nie możemy ujawniać nazwisk kierowców. Pewnie odesłalibyśmy taką osobę na policję.

>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<

Tyle, że ta też niewiele w tej sprawie może. - My zajmujemy się sprawcą wykroczenia, a nie pasażerami - mówi podkom. Przemysław Słomski z KWP w Bydgoszczy. - Sankcje, jakie grożą kierowcy, wynikają z sytuacji na drodze. Jeśli ktoś źle zaparkował pojazd i zignorował znak zakazu zatrzymywania się, to możemy go ukarać stuzłotowym mandatem i punktem karnym. Podobnie jest w sytuacji, gdy była możliwość prawidłowego zaparkowania auta, a ktoś ustawił je tak, że wstrzymał ruch. Tu nie będzie pobłażania.

Waldemar Winter, dyrektor wydziału uprawnień komunikacyjnych ratusza, mówi wprost: - Nieodpowiedzialni kierowcy, którzy źle parkują pojazdy, to w mieście spory problem. Jeśli na miejsce wezwana zostanie firma holownicza, to kierowca nawet gdy pojawi się na miejscu przed przyjazdem holownika, i tak, zgodnie z uchwałą Rady Miasta, musi zapłacić za samo wezwanie go 99,99 zł. W przypadku załadowania pojazdu na hol i odstawienia na parking, zobowiązany jest zapłacić 459 zł. Im szybciej odbierze auto, tym lepiej, bo każda doba to wydatek 35 zł.

W ubiegłym roku z ulic Bydgoszczy usuniętych zostało 946 pojazdów, w tym były też przypadki blokowania przejazdu tramwajów przez auta. - Odstąpień, czyli sytuacji, w których kierowca pojawił się na miejscu jeszcze przed przyjazdem holownika, mieliśmy 361 - informuje dyrektor Winter. W 2015 było to odpowiednio 672 i 379.

Jak przyznaje Arkadiusz Bereszyński, rzecznik municypalnych, najczęściej do takich przypadków dochodzi przy zmianie organizacji ruchu, ostatnio przy Chodkiewicza.