Próbowaliśmy ustalić, kim byli sprawcy. Późnym popołudniem zadzwonił do nas Czytelnik twierdząc, że był świadkiem sytuacji, a mężczyźni na zdjęciu kontrolowali bilety.
- Dopóki nie poznamy relacji, jak wyglądała ta sytuacja z drugiej strony, nie będziemy komentować zdarzenia. Zażądamy od firmy "Renoma" wyjaśnienia sytuacji i na tej podstawie będziemy mogli odnieść się do przedstawionego zdarzenia - podaje rzecznik prasowy Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej Krzysztof Kosiedowski. - Ale nie wszczynamy tym samym żadnej procedury dotyczącej skargi. Może ją bowiem wnieść jedynie sama poszkodowana - dodaje.
Czytaj: Były "kanar"opowiada o kulisach pracy. "Renoma" zaprzecza lub milczy
Wyjaśnienia całej sytuacji szukaliśmy także w firmie "Renoma". Jej pełnomocnik zaznacza, że: - Kontrolerzy są uprawnieni do ujęcia pasażera i pozbawienia go wolności, w tym uniemożliwienia wyjścia z pojazdu do przybycia policji, jeśli pasażer nie okaże dokumentu biletu. Innymi słowy, jeśli pasażer próbuje uniknąć kontroli i opuścić pojazd musi się liczyć z zastosowaniem przymusu - powiedział adw. Łukasz Syldatk, pełnomocnik firmy "Renoma", która zatrudnia bydgoskich kontrolerów.
Do wczorajszego popołudnia nikt nie próbował także zgłosić sprawy na policji. - Nie zanotowaliśmy na razie żadnego zgłoszenia podobnego wydarzenia od poszkodowanej w tramwaju - informuje mł. asp. Przemysław Słomski, który sprawdził najbliższe zdarzeniu komisariaty. - Nie wiadomo też nam o jakiejkolwiek akcji funkcjonariuszy, która miałaby tam mieć miejsce.
Tramwaj, którym podróżowała kobieta jest wyposażony w monitoring. Istnieje zatem duże prawdopodobieństwo, że uda się wyjaśnić całe zdarzenie. Do sprawy wrócimy
Byłeś świadkiem zdarzenia? Czekamy na sygnał. e-mail: [email protected], tel. 52 32 63 286
Czytaj e-wydanie »