Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paweł Frątczak: Las eukaliptusów płonie inaczej

Adam Willma
Adam Willma
Paweł Frątczak
Paweł Frątczak Wikipedia
Rozmowa z Pawłem Frątczakiem, rzecznikiem Komendanta Głównego Straży Pożarnej o pożarach w Australii i polskiej pomocy


Wreszcie dobre informacje z Australii. Strażacy poinformowali, że pożar został wreszcie opanowany. Co to w praktyce oznacza?

Ogień przestał się rozprzestrzeniać i jest obecnie pod kontrola strażaków. Oczywiście wymaga jeszcze, nawet na dużych obszarach, gaszenia lub dogaszania. Pomogła pogoda – niższa temperatura oraz opady deszczu. Pamiętajmy, że nie na niektórych obszarach temperatura dochodziła do 50 stopni w cieniu i wiał porywisty wiatr. Wśród przyczyn pożarów była też siedmioletnia susza. W takiej sytuacji potrzebne były duże siły. Według danych, które otrzymaliśmy z Australii, w zwalczanie pożarów zaangażowanych jest około 2,250 strażaków (głównie ochotników, bo organizacja straży wygląda tam inaczej niż w Europie). Strażacy dysponują 750 samochodami. Używanych jest 110 samolotów i śmigłowców (również z Kanady, USA i Nowej Zelandii)

Czy podsumowano już straty?

Według najnowszych danych, spaliło się ponad 2300 budynków. Zginęło 28 osób, w tym 4 strażaków.

Do jakiego stopnia doświadczenia naszych strażaków są dla Australijczyków przydatne?
Mamy spore doświadczenie, które zdobywamy każdego roku przy gaszeniu lasów w Polsce. Nie tylko zresztą w Polsce, bo ponad 2 tygodnie polscy strażacy pomagali skutecznie gasić pożary lasów w północnej Szwecji. Pomoc ratownicza na świecie jest trójstopniowa – jest to pomoc ratownicza, humanitarna i ekspercka. Polscy strażacy prowadzili w ostatnich latach nie tylko działania ratownicze, ale i humanitarne – po tragicznym trzęsieniu ziemi w Albanii. Kilka lat temu, jako grupa ekspercka, polscy strażacy koordynowali część działań po trzęsieniu ziemi i tsunami w Japonii. Część grup polskich strażaków w 2010 roku brała udział w gaszeniu lasów na terenie Federacji Rosyjskiej.

Busz to inna rzeczywistość niż polskie czy szwedzkie lasy.

Oczywiście. Między grudniem a marcem w północnej części Australii mamy do czynienia z sezonowymi pożarami. Dlatego dla rozprzestrzeniania się pożarów znaczenie miała nie tylko susza i wiatr, ale przede wszystkim drzewostan. Jest on złożony głównie z eukaliptusów, które są drzewami zawierającymi olejki eteryczne oraz alkohol. Z tego powodu w wysokiej temperaturze łatwiej dochodzi tam do samozapłonu. Co więcej – eukaliptus co roku zrzuca korę, która pozostaje przy pniu. W momencie gdy zapala się drzewo, pożar obejmuje korę, która przenoszona jest za sprawą silnego wiatru na odległe obszary. Na szczęście busz szybko się regeneruje. Po intensywnych opadach następuje samoodnowienie w ciągu kilku tygodni. W ubiegły wtorek premier Morawiecki w rozmowie z premierem Australii zgłosił gotowość udzielenia pomocy poprzez wyspecjalizowanych zespołów ratowniczych. Poza
Polską, taka pomoc został zgłoszona przez Portugalię, Grecję i Rumunię. Chodzi o około 300 ratowników, w tym 100 z Polski.

Kto pojedzie do Australii?

Jeśli wyjazd doszedłby do skutku, objąłby strażaków z województw wielkopolskiego, małopolskiego i podlaskiego, bo akurat w tym miesiącu wypada miesięczny dyżur tych kolegów w zespołach do gaszenia pożarów w lasach. Grupa ratownicza musi być samowystarczalna przez co najmniej dwa tygodnie. Musi mieć własne wyżywienie, napoje, środki do zakupu paliwa oraz wszystko co potrzebne do poruszania się na miejscu. Zgodnie z przyjętymi zasadami, koszty udzielonej pomocy pokrywa zawsze państwo, które tej pomocy udziela. Trzeba pamiętać, że gdy Polskę nawiedziły wielkie powodzie, my również z takiej międzynarodowej pomocy skorzystaliśmy.

Po wydarzeniach w Australii, czekacie już na suche europejskie lato?

Cóż, biorąc pod uwagę zmiany klimatyczne, trzeba brać pod uwagę, że scenariusz ze Szwecji czy z Rosji może się powtórzyć. Jesteśmy gotowi pomagać w tym zakresie kolegom z Hiszpanii, Portugalii czy Chorwacji. W ubiegłym roku mieliśmy rekordową liczbę pożarów w polskich lasach (ponad 8 tys.), ale były one w większości gaszone w zarodku. Jest to efekt zmian, które zachodziły od 1992 roku. Do zagrożeń pożarowych dostosowano gospodarkę leśną, umożliwiono dojazd straży do miejsc potencjalnych pożarów. Dostosowano zbiorniki wodne do pobierania wody przez samochody pożarnicze i stworzono nowe - sztuczne. Obszar lasu jest też monitorowany z wież i poprzez samoloty patrolowe.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska