Premiera Szopki Bydgoskiej
Premiera XVI Szopki Bydgoskiej odbyła się w piątek w kawiarni artystycznej Węgliszek, w tym roku pod hasłem "Po części w budowie". To nawiązanie do starań Bydgoszczy o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury.
Ci, którzy śledzili temat, wiedzą, że ta rywalizacja zakończyła się z kiepskim skutkiem. Bo przecież jeśli coś jest w budowie, to znaczy, że nie jest skończone. W tym kontekście trzeba cieszyć się, że szopka to przedstawienie z zasady humorystyczne, a nie np. political fiction.
Bohaterami tegorocznego spektaklu jest trzynaście znanych postaci. Prawie wszystkie związane są z Bydgoszczą, choć jest jeden wyjątek - Magda Gessler. Czy warto było wprowadzać ją do bydgoskiej szopki? Niekoniecznie, ale można potraktować to jako wypadek przy pracy Zdzisława Prussa, który ma niezwykły dar wywoływania uśmiechu u odbiorców swojej sztuki. I tym razem nie zawiódł. Jego salonowy dowcip musi w większości przypaść do gustu tym, którzy wiedzą, gdzie i po co przyszli.
Piątkową rewię piosenki rozpoczął aktor w masce naszego złotego tyczkarza - Pawła Wojciechowskiego, choć "nikt nie przypuszczał, że z żółtodziubka wyskoczy nagle drugi Bubka".
Takich, cieszących uszy, konstrukcji było więcej. Jeśli nie w piosenkach, to w zgrabnych komentarzach Prussa - konferansjera, przekomarzającego się z głównym bohaterem Janem Narwańcem, budowlańcem szukającym pracy w "kulturze w budowie". Tę postać, jedyną bez maski, mistrzowsko wykreował Eugeniusz Rzyski. A i na pozostałych aktorów nie można było narzekać. Salwy śmiechu wywoływali odtwarzający Macieja Puto, Marzenę Matowską ("wszystkich przegadam, choć mówią mi, że w science fiction popadam"), czy posła Pawła Olszewskiego, śpiewającego na melodię z kabaretu Starszych Panów "Wesołe jest życie u Tuska". Polotu całości dodawały maski autorstwa Marka Rony - świetnie uwypuklające charakterystyczne cechy bohaterów oraz muzyka grupy Bogdana Ciesielskiego, w której wybijał się Maciej Afanasjew, skrzypek.
A minusy? Zdzisław Pruss dobrze wie, komu puścić oko (władzy), a komu wbić szpilę. Niepotrzebne były wycieczki w stronę byłego prezydenta Konstantego Dombrowicza i Jarosława Kaczyńskiego.
Czytaj e-wydanie »