Zmienność w kursach walut była podwyższona. Trendy zostały na niektórych parach załamane, a na innych kontynuowane ze wzmożoną siłą. Polska waluta, szczególnie w tym miesiącu, została poddana sporej próbie. Obserwowaliśmy jak zachowa się wobec lokalnych czynników ryzyka podbijanych przez te napływające z zewnątrz. Początek był w miarę stabilny, nie wskazywał na większe zmiany. Polski złoty zarówno wobec euro, dolara jak i franka zanotował umocnienie, które utrzymywało się niestety jedynie przez kilka pierwszych dni października.
Wzrost wartości umożliwiły mu niekorzystne czynniki napływające ze Strefy Euro (imigranci, afera spalinowa) oraz słabe wskaźniki gospodarcze opublikowane dla USA. W tym okresie najlepszy wynik na parze z euro to 4,20, dolarze 3,67, franku 3,85 a funcie 5,65. Od osiągnięcia tych poziomów rozpoczął się jednak zwrot akcji na rynku walutowym. Zbiegło się to w czasie z okresem przedwyborczym, który niekoniecznie okazał się być pomyślny dla złotego – na rynku walutowym przed weekendem wyborczym nad emocjami przeważyły racjonalizm i spokój.
Polska waluta mocno straciła na wartości tuż przed samymi wyborami. Wielu z nas zakładało, że to chwilowe osłabienie, które po ogłoszeniu wyników się zmniejszy. Owszem, tak się stało, ale tylko na parze EUR/PLN. Gdy na kilka dni przed naszym pójściem do urn za euro płaciliśmy średnio 4,28 nikt się nie spodziewał, że tuż przed nimi nastąpi spadek do 4,24 – sugerujący niepokój inwestorów, co do finalnego wyniku wyborów.
Jak to na rynku walutowym bywa, taki stan nie utrzymał się zbyt długo, z lekkiego umocnienia PLN za wiele nie zostało i już w poniedziałek – po zwycięstwie PiS ze sporą przewagą nad innymi partiami – rozpoczęła się wędrówka w górę. Można to było zaobserwować zwłaszcza na parach EUR/PLN oraz USD/PLN, które w szczytowych punktach osiągnęły kolejno poziom 4,29 i 3,91.
Skąd taka zwyżka?
Z globalnego punktu widzenia przyczyna leży w amerykańskim i europejskim banku centralnym. Fed w prawdzie nie podniósł jeszcze stóp procentowych, ale dał bardzo wyraźny sygnał, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że nastąpi to jeszcze w tym roku. EBC natomiast zapowiedział, że zmiany w polityce monetarnej mogą zostać dokonane ze względu na utrzymującą się deflację już na początku przyszłego roku. - Gdy dołożymy do tych okoliczności presję lokalnych inwestorów związaną z wyczekiwaniem na konkretne informacje od PiS na temat struktury, czy wyglądu nowego rządu, raczej nie należy się nastawić, że PLN się umocni. Teraz, oprócz realnych czynników, do gry wkraczają rodzimi spekulanci, którzy w najbliższym czasie będą mieć wpływ na kurs naszej waluty - wyjaśnia Aniela Agopsowicz, Analityk Rynku Walutowego i Kapitałowego Ekantor.pl.
