https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pestycydy zeszły do garażu. Uważaj, co i gdzie kupujesz!

Lucyna Talaśka-Klich
Coraz powszechniejsze są nielegalne środki ochrony roślin. Stosują  je nie tylko rolnicy
Coraz powszechniejsze są nielegalne środki ochrony roślin. Stosują je nie tylko rolnicy www.sxc.hu
Coraz powszechniejsze są nielegalne środki ochrony roślin. Stosują je nie tylko rolnicy, ale i działkowcy. Niektórzy nie zdają sobie sprawy, jak wiele ryzykują.

- W internecie roi się od ogłoszeń, które zamieszczają ludzie sprzedający różne pestycydy w bardzo niskich cenach - informuje rolnik z powiatu ino-wrocławskiego. - Wielu gospodarzy wie, że nie warto kupować środków z podejrzanego źródła, ale wciąż są tacy, co dają się skusić. Jeden z rolników kupił świństwo przez internet i pozbył się w ten sposób nie tylko chwastów, ale i zboża.

Produkował nielegalnie

Niedawno nielegalną linię produkcyjną środków ochrony roślin wykryli policjanci w powiecie kraśnickim (województwo lubelskie). Zabezpieczyli m.in. ponad ćwierć tony substancji, plastikowe opakowania, etykiety papierowe oraz hologramy zawierające zastrzeżone znaki towarowe znanych koncernów chemicznych.

- Policjanci z Wydziału do walki z Przestępczością Gospodarczą przeanalizowali internetowe oferty sprzedaży środków ochrony roślin po bardzo atrakcyjnych cenach i ustalili, że to podrobione produkty - mówi podkom. Renata Laszczka-Rusek z KWP Policji w Lublinie. - Te środki były sprzedawane przez internet, więc mogły trafić także do województwa kujawsko-pomorskiego.

Zdaniem policjantów do produkcji użyto nieznanych substancji chemicznych, nieprzebadanych pod względem szkodliwości i toksyczności. Podróbki mogą być niebezpieczne dla zdrowia ludzi i środowiska. Stosowanie ich prawdopodobnie nie przyniosło zamierzonych efektów i mogło zaszkodzić uprawom. Tę sprawę prowadzi policja w Kraśniku i tam powinni się zgłaszać ci, którzy dali się skusić na nielegalne preparaty.

Z przemytu bez gwarancji

W internecie nie brakuje też ofert produktów przemycanych przez granice. Są to nie tylko środki adresowane do rolników, ale i właścicieli nawet małych działek. Sprzedawcy zapewniają, że np. ukraińskie odpowiedniki polskich preparatów są prawie tak samo skuteczne, ale o połowę tańsze.

Termin realizacji zamówienia - tydzień lub dwa. Gwarancje? Żadne!

- Do ubiegłego roku w Polsce nie było zarejestrowanego środka do ochrony roślin strączkowych i wtedy kwitł także handel preparatami z Niemiec, czy Francji - mówi Stanisław Kulwicki, rolnik z Borówna (koło Chełmna). - Niedawno dostałem propozycję zakupu słowackiego aktywatora pobudzającego wzrost roślin. Domokrążca zapewniał, że to porządny środek, miał ulotki i etykiety w języku polskim. Ale zastanowił mnie skład środka (dużo w nim metali ciężkich) i brak informacji o terminie produkcji. Nie mam zamiaru go zużyć, bo może powstał w garażu.

- Osoby, które mają wątpliwości, czy kupiły legalny środek, mogą się do nas zgłaszać z tymi preparatami - mówi Dariusz Pliszka, zastępca Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Roślin i Nasiennictwa w Bydgoszczy.

Czytaj e-wydanie »
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska