
Pogorzelcy po pożarze trafili do krewnych mieszających w sąsiedztwie. Później lokum zagwarantowali znajomi.
- Mieszkamy obecnie w leśniczówce u państwa Lemańskich w Kraplewicach. Nie jesteśmy spokrewnieni, ale łączy nas pasja do koni - mówi Lucyna Popielas.

W pomoc rodzinie Popielasów od samego początku włączyli się też sąsiedzi oraz pracownicy urzędu gminy z wójtem na czele.
- Służymy pomocą praktycznie od samego momentu pożaru. Osobiście zjawiłem się na miejscu 20 minut po tym jak tylko dowiedziałem się, że pali się dom - wspomina Marian Krywald, wójt gminy Drzycim.

Sąsiedzi oraz pracownicy urzędu już 1 stycznia zorganizowali zbiórkę pieniędzy oraz artykułów pierwszej potrzeby.
- Udało się zebrać 7 tysięcy złotych, a także odzież, obuwie, żywność oraz środki czystości. Pogorzelcy otrzymali też wsparcie finansowe z budżetu gminy. Pracownicy gminy pomagali też w uprzątnięciu i zabezpieczeniu terenu po pożarze. Dla wszystkich, dzięki uprzejmości właścicieli restauracji „Luna”, udało się też zorganizować ciepły posiłek - wylicza Marian Krywald.

Czego zatem najbardziej w chwili obecnej potrzeba pogorzelcom z Gródka?
- Ubrań, koców czy pościeli na razie mamy dostatek. Najbardziej potrzebujemy materiałów budowlanych i pieniędzy, za które moglibyśmy odbudować nasz dom. Każda złotówka będzie dla nas na miarę złota - odpowiada Lucyna Popielas.