
Ogień zniszczył niemal cały dobytek sześcioosobowej rodziny z Gródka (powiat świecki). Pogorzelcy nie zostali sami. Pomagają im znajomi, sąsiedzi, krewni oraz pracownicy urzędu gminy z wójtem na czele.
Więcej informacji w dalszej części galerii >>>
Zobacz także wideo.

- Jestem pozytywnie zaskoczona wsparciem, jakie otrzymaliśmy w ostatnim czasie. Dostaliśmy sporo ubrań. Ciuchy, które na nas nie pasują, oddajemy do urzędu gminy, skąd mogą pobierać je też inni potrzebujący - mówi Lucyna Popielas, mieszkanka spalonego domu.

Dramat rodziny pani Lucyny wydarzył się w Nowy Rok. - W zasadzie kładliśmy się spać. Była godz. 1 w nocy. Nagle 10-letni syn partnerki mojego brata krzyknął „palimy się!”. W kilka sekund wybiegliśmy z domu praktycznie w piżamach i tak już pozostaliśmy. Ogień zniszczył niemal wszystko co mieliśmy - wspomina Lucyna Popielas.

Co mogło być przyczyną pożaru? - Najprawdopodobniej spowodowała go petarda, od której zatliło się poddasze i eternit - odpowiada Lucyna Popielas.