- Liczyliśmy, że w wyprzedaży garażowej będzie uczestniczyło około 30 wystawców, a tymczasem było ich 115 - mówi Zuzanna Simińska, koordynatorka akcji. - Bywało, że dziennie odbierałam po 30 telefonów od chętnych wziąć w niej udział.
Takie akcje cieszą się sporym zainteresowaniem i często są prowadzone w Ameryce. Wyprzedaż po bydgosku odbyła się w sobotę na boisku baseballowym przy ul. Krokusowej na Miedzyniu. Nie wiadomo, czy to ładna pogoda, czy ciekawość, a może obie spowodowały, że nadciągnęły tłumy kupujących. - Szukam książek, wydanych przed wojną - powiedział Włodzimierz Piwoński. - Ostatnio kupiłem taką przez internet i zapłaciłem ponad 100 złotych. A tutaj za dwie dałem 70 złotych.
Iwona Wasilewska kupiła nici w starym, stylowym pudełku. Dała 5 złotych. - Podoba mi się tutaj, bo można kupić rzeczy z duszą, historią, a nie te seryjnie produkowane dla marketu.
Nowsze rzeczy też się jednak zdarzały. Pani Dorota była jedną ze sprzedających. - Oferuję ciuszki po moich synkach-bliźniakach - mówiła. - Odzież jest w bardzo dobrym stanie. 4 albo 5 złotych za sztukę.
Cera idealna. Czy warto używać kosmetyków z witaminą C?
Źródło:
TVN
Płyty Połomskiego z lat 70-tych, maszynę do szycia, pamiętająca lata 50-te i regał-nówkę za połowę ceny też można było kupić.
Jak wyglądało na wyprzedaży garażowej, poczytasz w piątkowym magazynie "Pomorskiej".
