One królowały w latach 50. - Mój tata taki wózek specjalnie sprowadził z Poznania. Potem pojazd wrócił tam i służył o rok młodszej kuzynce - opowiada Urszula Domańska, z domu Kozłowska.
W wiklinowym wózku jeździł także Waldek Müller. - To był czeski model. Solidny i wygodny. Synek doskonale się w nim czuł. Pamiętam, że odsprzedałem go na targowisku za Halą Targową przy ul. Podwale - wspomina Zenon Müller .
Grzesiu Hermanowski w wózku-autku - 1961 rok.
Wiele zalet miał również wózek, w którym na spacery Grzesia Hermanowskiego zabierali rodzice. - Był nieduży, ale wygodny. Potocznie nazywano go autkiem. Tym razem na przejażdżkę zabrały go ciocie: Terenia i Gabrysia - wyjaśnia Longina Hermanowska
Urszula Mirgos z domu Smarzyk doskonale pamięta swój biały wózek. - Był jednym z pierwszych takich modeli w Bydgoszczy. Mój tata i wujek pracowali w zakładzie przy Długiej lub Magdzińskiego, w którym takie wózki produkowano. Także mój tam powstał. Nie wiem, co się z nim stało - mówi nasza Czytelniczka.