Spotkali się pierwszy raz od środowego szturmu zwolenników Donalda Trumpa na Kapitol. Zarówno prezydent, jak i wiceprezydent Mike Pence zgodnie potępili zamieszki w amerykańskiej stolicy.
Jak donoszą amerykańskie media, Pence powiedział, że Donald Trump był "dobrym partnerem przez lata, a przywódca porzucił go z powodu jednej małej sprawy".
Te słowa odnosiły się do nacisków Trumpa, by Pence, jako przewodniczący połączonych izb Kongresu zmienił wynik wyborów prezydenckich. Pence jednak nie posłuchał prezydenta, doszło do certyfikacji wygranej Joe Bidena, zgodnie z werdyktem Kolegium Elektorskiego.
Najważniejsze było jednak potępienie ataków na Kapitol przez obu polityków. W ich efekcie zginęło pięć osób, osłabł autorytet Stanów Zjednoczonych, Kapitol to ostoja amerykańskiej demokracji.
Nic nie wiadomo, czy panowie rozmawiali też o tym, czy Mike Pence przystanie na żądania Demokratów, by uruchomił poprawkę do konstytucji USA, która daje możliwość odsunięcia prezydenta od władzy, jeśli tak uzna wiceprezydent i większość członków rządu Trumpa.
Nieoficjalnie mówi się, że Pence odrzuca taką możliwość.
