Wera to Parson Terrier, a ta rasa psów jest dociekliwa i nieustępliwa. Szuka tak długo, aż znajdzie. Dlatego to właśnie terriery bardzo często pracują w policji przy wyszukiwaniu narkotyków. Rozmiar też się liczy. Małe gabaryty pozwalają na wniknięcia psa do wszelkich zakamarków.
Tytuł policyjny Wery to: pies do poszukiwania zapachu narkotyków.
Sonia trafia do policji
Oryginalne imię Wery to Sonia. Wera to imię nadane przez policjanta, z którym pracuje. Chodzi przede wszystkim o dobrą komunikację. W komendzie wojewódzkiej policji jest specjalna jednostka, która zajmuje się psami. To tam trafiła najpierw Wera. Później był egzamin.
- Egzaminy wstępne dla psów policyjnych odbywają się w Sułkowicach - mówi młodszy aspirant Wojciech Olszewski, przewodnik psa służbowego. - To tam sprawdzamy czy pies nadaje się do służby czy nie. Pies nie może się bać strzałów.
Musi być też "aporciarzem". Następnie sprawdzamy, jak zachowuje się w pomieszczeniach, czy boi się ciemności, czy ślizga się na śliskich powierzchniach.
Dragi w spłuczce
Wera i Wojciech Olszewski razem mieszkają i pracują. Szkolenie Wery to wąchanie wszelkich rodzajów narkotyków i szukanie ich. Chodzi też o to, żeby przypomnieć psu ich zapach i ciągle zmieniać miejsce ich ukrycia. Na coraz bardziej nietypowe.
Bo ludzie są pomysłowi. Ale Werze udało się znaleźć narkotyki w takich miejscach, jak chociażby pod przykrywą spłuczki klozetowej, w Warszawie na sali sądowej czy w pojemniku, w którym wcześniej przechowywany był pieprz.
Kiedy jest zadanie do wykonania, otrzymują telefon i jadą na akcję. Na swoim koncie Wera ma już kilka sukcesów W wojewódzkich mistrzostwach Wera zajęła pierwsze miejsce, trochę gorzej było na mistrzostwach polski - siedemnaste miejsce na około sto pięćdziesiąt psów.
- Ale Wera spisała się bardzo dobrze, to mnie zżarła trema - tłumaczy słabszy wynik Wery Wojciech Olszewski.
Liczy się współpraca
Oprócz psa, predyspozycje musi też mieć jego czy jej przewodnik. Musi psa po prostu kochać. I musi narodzić się między nimi prawdziwa emocjonalna więź. Bez więzi nie ma współpracy, a bez współpracy - wyników.
- Tym bardziej że terriery to rasa, która potrafi być kapryśna, powiedzmy "obrażalska"- wyjaśnia toruński przewodnik.
Wojciech Olszewski do pomieszczeń wchodzi najpierw sam. Sprawdza. Jeżeli zachodzi taka potrzeba, wietrzy je, żeby pozbyć się ewentualnych dekoncentrujących zapachów. Później do akcji wkracza Wera. Jeżeli w pomieszczeniu są narkotyki, to je znajdzie.
- Myślę, że wykrywalność Wery to 95 - 99 proc. - mówi toruński przewodnik. - Stu procent nie dam nigdy, bo przecież po mojej stronie również leży margines błędu. Mogę coś przeoczyć, czegoś nie zauważyć lub nie do końca zrozumieć zachowania psa.