Komandos Jon Tumilson zginął na początku sierpnia w Afganistanie.
Pies przyszedł na ceremonię pogrzebową z rodziną 35-letniego Tumilsona. - Gdy w kierunku mikrofonu ustawionego przy trumnie ruszył pierwszy mówca, jeden z kolegów Jona, labrador ruszył za nim - czytamy na tvn24.pl.
Pies podszedł do trumny swojego pana i położył się pod nią wzdychając. Do końca mszy nie chciał się podnieść.
Teraz zwierzakiem będzie opiekował się kolega z jednostki zabitego komandosa.
Czytaj e-wydanie »