Badanie MB przeprowadzono w połowie marca i wynika z niego jeszcze jedna ciekawostka. Gdyby wybory parlamentarne odbyły się w tym miesiącu, do Sejmu wszedłby jeszcze tylko SLD z dorobkiem 11 procent. Ludowcy z PSL, Twój Ruch i nowa partia Janusza Korwin-Mikkego nie dostałyby się do parlamentu mając zaledwie cztery procent poparcia.
Ale do jesiennych wyborów parlamentarnych zostało jeszcze osiem miesięcy i trudno wyciągać ostateczne wnioski z badań opinii społecznej. Jednak w większości sondaży liczy się nie tyle procentowy wynik, ile rosnąca lub malejąca tendencja sympatii politycznych. A ta coraz bardziej pokazuje wzrost poparcia dla PiS i odchodzenie twardego elektoratu od Platformy.
PO ma z kim przegrać?
Prominentni politycy PO z regionu zdają się nieco bagatelizować sondaż dla TVN. - Jest w tym zero sensacji, a do wyborów jest jeszcze daleko - przekonuje Tadeusz Zwiefka, europoseł z bydgoskiej Platformy. - Inne sondażownie pokazują z kolei utrzymującą się wyraźną przewagę mojej partii.
Rzeczywiście, w badaniu CBOS przeprowadzonym np. w pierwszej dekadzie marca Platforma ma przytłaczającą przewagę nad PiS. Z ponad tysiąca ankietowanych Polaków 46 proc. zadeklarowało poparcie dla PO, a tylko 27 proc. zagłosowałoby na PiS.
Przeczytaj także: Sondaż prezydencki: B. Komorowski nadal na czele, A. Duda przekracza 30 proc., P. Kukiz przed M. Ogórek [wideo]
Prof. Tadeusz Godlewski, bydgoski politolog, dostrzega osłabienie poparcia Platformy. - Składa się na to wiele czynników - tłumaczy. - Pamiętajmy, że konkurenci PO i PiS są bardzo słabi i z wyborów zaczyna się robić plebiscyt - albo partia Jarosława Kaczyńskiego, albo pani premier Kopacz. Widać też swoiste zmęczenie partii władzy.
Prof. Godlewski nie zaufałby temu sondażowi, lecz przyznaje, że spadkowa tendencja PO zaczyna być coraz wyraźniejsza.
- W ostatnich dniach były trzy sondaże i każdy inny - ripostuje lider kujawsko-pomorskiej Platformy Tomasz Lenz. Powołuje się m.in. na wspomniane wyniki badań CBOS bardzo korzystne dla jego ugrupowania: - Trendy, sondaże, a samo głosowanie to trzy różne sprawy. Nie bagatelizuję badań sondażowych, ale tak naprawdę poparcie można poznać dopiero po wynikach wyborów.
Jest wiele czynników wpływających na rezultat ankiet. W minionym tygodniu obserwatorzy sceny politycznej zastanawiają się, jak na popularność partii mogą wpłynąć ostatnie doniesienia o tzw. "aferze podsłuchowej" mogącej bardzo zaszkodzić PO. Sympatycy tej partii rewanżują się twierdzeniem, że tak dużej afery finansowej, jaka zapowiada się w spółdzielczych kasach SKOK, dotąd nie było. A szefem i mózgiem SKOK-ów jest Grzegorz Bierecki, senator PiS, który został zawieszony.
Krystian Łuczak, lider kujawsko-pomorskiego SLD wskazuje na inne przyczyny spadku popularności Platformy: - Kiedy w dniu konwencji wyborczej Bronisława Komorowskiego zobaczyłem szesnaście autokarów mercedesa z wymalowanymi napisami reklamowymi, byłem zdumiony. Ile to musiało kosztować? Jak poważnie traktować podróże "Bron-kobusów" bez głównego pasażera tylko z aparatczykami PO?
Jednak za główną przyczynę słabnącej partii władzy uważa Łuczak to, że Polacy coraz bardziej uświadamiają sobie, iż tych mijające osiem lat wcale nie było "złotym okresem", jak przekonywał Bronisław Komorowski.
- Dalej - punktuje lider SLD w regionie - straszenie rządami PiS wywiera coraz mniejsze wrażenie na wyborcach. A tak nawiasem mówiąc, dziś wszyscy wszystkich straszą, jak nie Ukrainą, to rządami raz PO, raz PiS. Ludzie mają tego dość.
Kto zapłaci za afery?
Równie istotne, najprawdopodobniej nawet w trakcie parlamentarnej kampanii wyborczej, będą wyniki śledztw z udziałem dwóch najważniejszych partii. Platformie głosy może odebrać dalszy ciąg afery podsłuchowej, a partii Jarosława Kaczyńskiego - afera ze SKOK-ami, o ile dojdzie do postawienia zarzutów Biereckie-mu. Przedstawiciele państwowych instytucji finansowych mówią, że będzie ona kosztować miliardy, a Leszek Balcerowicz uznał sprawę SKOK za największą od lat aferę finansową.