Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PiS wobec Unii zrobi tylko drobne korekty?

Jacek Deptuła
Prezydent Andrzej Duda nie chce rewolucji w polskiej polityce zagranicznej. Ale nie wiadomo, jaką rolę odegra prezes Kaczyński.

Częścią wtorkowej debaty premier Ewy Kopacz z kandydatką PiS na premiera Beatą Szydło był blok pytań dotyczących polityki międzynarodowej rządu, który powstanie w listopadzie. Niestety, z odpowiedzi niewiele można się było dowiedzieć poza tym, że Polska jest ważnym graczem w Europie, jak mówiła premier, albo nim będzie dopiero po zdobyciu władzy przez PiS, co zapowiadała prezes Szydło.

Silni choć ubodzy

Sytuacja międzynarodowa Polski nie jest - ani nie będzie - tak obiecująca, jak wczoraj zapewniały rywalki. Druga dekada XXI wieku przyniosła nieoczekiwanie tyle zmian, a przede wszystkim zagrożeń, że mówienie o silnej i ważnej roli Polski w polityce europejskiej jest grubą przesadą. W Unii karty rozdają gospodarcze i militarne mocarstwa, a w świecie Stany Zjednoczone i Chiny. Tymczasem Polska jest jednym z najbiedniejszych państw Unii Europejskiej z Węgrami, a przed Łotwą, Chorwacją, Rumunią i Bułgarią. Czy stosunkowo biedny choć niemały kraj może odgrywać tak ważną rolę w Unii, jak chcą przedstawiciele PO, a przede wszystkim PiS?

Dziedzictwo czynu i myśli

W założeniach programowych PiS dotyczących polityki zagranicznej autorzy piszą: „Błędna polityka obozu władzy doprowadza do sytuacji, w której kurczą się nasze możliwości oddziaływania nie tylko w świecie, czy w Europie, ale nawet w naszym najbliższym regionie i bezpośrednim sąsiedztwie. (...) Stąd też pierwszym i zasadniczym celem polityki zagranicznej Polski będzie przywrócenie, a następnie umocnienie i zabezpieczenie, podmiotowości naszego państwa w polityce międzynarodowej i w dziedzinie bezpieczeństwa zewnętrznego. Wyznacznikiem realizacji tego celu jest dla nas ideowe i praktyczne odwołanie się do dziedzictwa czynu i myśli politycznej śp. Prezydenta Rzeczypospolitej Prof. Lecha Kaczyńskiego”.

Beata Szydło przyznła, że obecność w Unii Europejskiej jest jednym z naszych największych osiągnięć. Ale kilka tygodni wcześniej prezes PiS powiedział w Sejmie, że nasza suwerenność została sprzedana Niemcom i Francji bardzo tanio. I dodał: „Mamy powody do tego, by bronić naszej suwerenności, by przeciwstawić się niesłychanym wypowiedziom polityków europejskich, z panem Schulzem na czele. Mamy prawo bronić się przed tą akcją oszczerstw, którą dzisiaj prowadzą śmiertelni wrogowie Polski. Ludzie oszaleli z nienawiści do naszego kraju, bo to jest przecież element tej samej akcji”. Wynikałoby z tego, że w Unii istnieje śmiertelny spisek wrogów, którzy chcą zniewolić 38 milionów Polaków. Współbrzmi to z jednym z haseł PiS:”Więcej Europy oznaczać musi mniej Polski”.

Pytanie tylko, jaką rolę może odegrać w kształtowaniu polskiej polityki zagranicznej prezydent Andrzej Duda? Sadząc z jego dotychczasowych wypowiedzi może być bardziej mediatorem, aniżeli agresywnym pieniaczem. Dotychczasowy dorobek prezydenta Dudy na niwie polityki międzynarodowej jest całkiem spory. W zaledwie kilka tygodni spotkał się z siedmioma szefami państw, w tym z prezydentem USA. Zebrał dobre recenzje po swoim wystąpieniu na forum ONZ i trudno zarzucać mu brak aktywności lub pieniactwo.

Jeśli rzeczywiście zdobędzie duży wpływ na politykę międzynarodową, a decyzje będzie podejmował samodzielnie, można spodziewać się zrównoważenia niechętnej, wręcz wrogiej postawy Jarosława Kaczyńskiego wobec Brukseli.

Tym bardziej, że prezydent Andrzej Duda w pierwszym zagranicznym wywiadzie zapewniał, że niczego rewolucyjnego w polityce Polski wobec UE nie będzie. „Planuję jednak wprowadzić pewne korekty do polityki zagranicznej” - stwierdził.

Sytuację jednak komplikuje problem uchodźców, którego Unia jeszcze długo nie rozwiąże. Tzw. kwoty będą przyczyną nieustających konfliktów między państwami Europy, szczególnie w Polsce.

Katastrofa i wrak

Kolejnym znakiem zapytania, kto wie czy nie największym, będzie stosunek prezydenta i nowego rządu do Rosji Władimira Putina.

Niewątpliwie przez długi jeszcze czas katastrofa smoleńska będzie rzutować na stosunki polsko-rosyjskie. W 2010 roku rząd Platformy rzeczywiście nie zdał egzaminu zarówno w sprawie naszego udziału w rosyjskim śledztwie, jak i w sprawie sprowadzenia do Polski wraku prezydenckiego samolotu. Rosjanie najwyraźniej zdają sobie sprawę, jak dalece katastrofa dzieli Polaków i jaki chaos może jeszcze spowodować. Jarosław Kaczyński będzie za wszelką cenę próbował powołać międzynarodową komisję, której - bez dobrej woli Rosjan - nie uda się ustalić rzeczywistych przyczyn.

Beata Szydło za podstawowy element polityki wschodniej uznała bezpieczeństwo militarne Polski i obronność państwa. Jeszcze w ub. roku PiS proponowało, by wydatki na armię zwiększyć do dwóch procent PKB, a ostatnio nawet do trzech.

Wiosną Jarosław Kaczyński przekonywał, że naszym interesem jest powstrzymanie ekspansji Rosji: „Nie łudźmy się, jeśli tego nie zrobimy, to na pewno przyjdzie taki dzień, kiedy Rosja zagrozi Polsce”. I ta opinia będzie determinowała już wkrótce polską politykę wobec Moskwy. Prezes PiS poszedł nawet dalej mówiąc, że Rosja na razie nie jest gotowa atakować państw NATO, ale jeśli Zachód będzie bardzo miękki, to taki moment może nadejść.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska