- Dlaczego konduktorzy w PKP Intercity tak rygorystycznie przestrzegają zasady sprawdzania dokumentu tożsamości podczas kontroli biletów internetowych? O co chodzi? Zrozumiałbym, gdyby kilku pasażerów rościło sobie prawo do tego samego miejsca, ale w normalnej sytuacji po co to legitymowanie? - dziwi się klient.
Na bilecie z kasy... nie ma nazwiska
Polecamy także: PKP Intercity wstrzymuje sprzedaż biletów na lato. Pasażerowie stracą zniżki?
Relacjonuje: - Kupując bilet w internecie podałem imię i nazwisko. To rozumiem, ktoś zrobi kawał, skseruje bilet i rozda na dworcu. Wtedy nazwisko na wydruku jest potrzebne. Można ocenić, kto ma prawo do miejsca, gdy kilka osób chce zająć ten sam fotel. Sprawdzamy nazwisko na bilecie i sprawa wyjaśniona. Ale po co konduktorzy żądają dokumentu, aby sprawdzić, czy w wagonie nr 1 na miejscu 61 siedzi rzeczywiście Jan Kowalski, jak jest napisane na bilecie? Dlaczego w tej sytuacji nie ma nazwisk na biletach kupionych w kasie na dworcu?
Strefa Biznesu także na Facebooku - DOŁĄCZ DO NAS
Okazuje, że wynika to z prawa przewozowego. Zapytaliśmy o nie w PKP Intercity, bo faktycznie np. na bilecie zakupionym w kasie czy w pociągu nie ma nazwiska pasażera, a też zajmuje konkretne, przydzielone jemu miejsce.
Obowiązek regulaminowy
- Od klienta kupującego kanałem elektronicznym bilet na przejazd pociągiem PKP Intercity wymagana jest akceptacja regulamin e-IC. Regulamin e-IC (rozdział IV §3 ust. 4 pkt 1 lit b) wskazuje wyraźnie, że w przypadku zakupu biletu internetowego podróżny ma obowiązek okazać dokument potwierdzający tożsamość - odpowiada krótko biuro prasowe PKP Intercity. - Blilety z kas i od konduktora są bez nazwiska, a kupione przez internet imienne, więc wymagają potwierdzenia.
