Platforma czeka! Kto wygra?

Już za kilka godzin w gmachu bydgoskiej opery rozpocznie się Zjazd Kujawsko-Pomorskiego Regionu PO. I wtedy rozstrzygnie się walka, którą od miesięcy emocjonują się nie tylko działacze tej partii. Kto zostanie jej liderem? Zwycięzca będzie przez kolejne cztery lata rozdawał karty w regionie. Decydował, kto zostanie marszałkiem, wojewodą, o składzie list wyborczych i innych najważniejszych sprawach.
O fotel szefa PO rywalizują dwaj posłowie: dotychczasowy lider Tomasz Lenz z Torunia i Paweł Olszewski z Bydgoszczy. Mówi się, że pierwszy ma za sobą poparcie wielu terenowych działaczy. O drugim, że robi szybką karierę w warszawskiej centrali. Walkę o głosy zaczęli już w lutym. Gdy po smoleńskiej tragedii odwołano regionalny zjazd, emocje opadły. Ale już w maju wznowiono kampanię. Tyle, że cichą i spokojną.
W przeddzień zjazdu rozmawialiśmy z rywalami. Obaj liczą na zwycięstwo. Każdemu zadaliśmy trzy, identyczne pytania.

- Dlaczego chce pan zostać szefem kujawsko-pomorskiej PO?
Tomasz Lenz: - Jeszcze cztery lata temu w naszym regionie PO istniała głównie w Bydgoszczy i Toruniu. Teraz we wszystkich powiatach udało nam się stworzyć silne struktury partyjne. W wyborach do Sejmu i Parlamentu Europejskiego zdobyliśmy 42-procentowe poparcie. Walczymy o kolejne inwestycje dla regionu. Chcę kontynuować ten marsz.

Paweł Olszewski: - Konieczna jest zmiana stylu zarządzania. Także wypracowywania i podejmowania decyzji. Właśnie dlatego zdecydowałem się kandydować na szefa partii. Do tej pory mieliśmy z tym problemy, a liczy się dobro regionu i Platformy. Na przykład Tomasz Lenz był zwolennikiem koalicji z PiS w wojewódzkim sejmiku i bronił tego pomysłu, ja zaś byłem temu przeciwny.
- Część radnych sejmiku krytykuje decyzje marszałka Piotra Całbeckiego. Co powinno się zmienić w rządach PO w regionie?

Tomasz Lenz: - W polityce naturalne są różnice poglądów, ale jeśli większość podejmie już decyzję, wszyscy, także radni sejmiku, muszą się do niej dostosować. W naszym klubie parlamentarnym byłoby to nie do pomyślenia. Na szczęście te różnice nie miały wpływu na zarządzanie regionem, marszałek Całbecki robił to bardzo sprawnie. Owszem, musi być stała konsultacja między nim a radnymi. Ale jeśli klamka już zapadnie, trzeba to uszanować. Wspólne decyzje nie mogą być kontestowane przez pojedyncze osoby.

Paweł Olszewski: - Kwestia wyboru nowego marszałka jest w tym momencie wtórna, choć zarząd i rada regionalna PO powinny częściej analizować strategiczne decyzje sejmiku i marszałka. Przewodniczący Lenz nie dopuszczał takiej dyskusji, działania sejmiku, marszałka i naszego środowiska były krytykowane. Gdyby najpierw odbywała się debata z samorządowcami z terenu i powiatów, to byłoby inaczej. Nie można podejmować decyzji wyłącznie z perspektywy Urzędu Marszałkowskiego, Torunia i Bydgoszczy. Trzeba uwzględniać oczekiwania poszczególnych powiatów.

- Jak ocenia pan szanse kontrkandydata?
Tomasz Lenz: - Poseł Olszewski, jako szef struktur bydgoskiej PO, w sposób naturalny ma za sobą poparcie działaczy z tego miasta. Z całą pewnością rywalizacja o funkcję przewodniczącego będzie dla niego szansą w dalszej karierze politycznej.

Paweł Olszewski: - W polityce pycha i zbytnia pewność siebie jest zgubna, dlatego nie będę się kusił na prognozowanie stosunku głosów. Choć - po przeanalizowaniu poparcia - wiem doskonale jaki może być rozkład głosów. Ostateczną decyzję delegaci podejmą w sobotę.