- Przepłynięcie wpław Wartą 140 kilometrów, to wyzwanie ekstremalne. Kiedy pan startuje?
- Jutro o godzinie 7 z miejscowości Dobrów poniżej Konina. W sobotę, po około 30 godzinach, chcę ukończyć supermaraton w okolicach Śremu. Dotąd taka sztuka - przepłynięcie wpław 140 kilometrów - udała się tylko 10-osobowej sztafecie ze Śremu.
- Czy chce pan przepłynąć jeszcze więcej?
- Nie ukrywam, że tak. Jeśli siły mi pozwolą, popłynę dalej. Jednak nie uprzedzajmy wypadków.
- Właśnie. Największym wrogiem będzie zapewne niska temperatura rzeki. Z tego powodu musiał pan zrezygnować niedawno z próby przepłynięcia kanału La Manche.
- Zdecydowanie najbardziej obawiam się chłodnej wody. Zaraz po mnie kanał próbowała przepłynąć 34-letnia Brytyjka. Zmarła z powodu wychłodzenia. Morze miało tylko 13 stopni Celsjusza. Na Warcie spodziewam się 17-20 stopni, nocą 10-13. Będę płynął w kombinezonie piankowym.
- A inne zagrożenia? Przecież będzie pan płynął także nocą.
- Noc nie będzie dla mnie łatwa. Aby ograniczyć zagrożenia, na przykład uderzenie w jakąś podwodną przeszkodę, wodę oświetlać będą szperaczami załogi dwóch łodzi. Pierwsza szukać będzie przeszkód, a druga oświetlać trasę bezpośrednio przede mną. Na głowie będę miał mrugającą lampkę, abym był dobrze widoczny. Pamiętam, że podczas wspomnianej sztafety, grupa asekuracyjna straciła kontakt z pływakiem i pół godziny go szukała. To stresujące i niebezpieczne. Oczywiście, aby dopełnić wszystkich wymogów bezpieczeństwa, musieliśmy odpowiednio oznakować łodzie, powiadomić służby ratownicze.
- A jakie są zasady płynięcia, odpoczynków, posilania się?
- Cały dystans muszę przepłynąć bez dotknięcia łodzi. Mogę robić przystanki, ale tylko w formie pływania w miejscu. Tak też mogę się posilać czy przyjmować płyny. Co 30 minut będę musiał spożywać 1500 kalorii, aby utrzymać energię. Ale i tak mogę stracić z wagi ciała ponad 6 kilogramów.