Tak wysoki odczyt polskiego PMI nie jest zaskoczeniem: już dane flash dla powiązanych z Polską gospodarek Niemiec, Francji i strefy euro sygnalizowały poziomy powyżej 50. Nie dziwi również, że progres z miesiąca na miesiąc jest już coraz mniejszy. Z jednej strony dalsze luzowanie zasad przynosi coraz mniejsze korzyści, z drugiej - wielu odbiorców polskich dóbr boryka się z bardzo złą sytuacją, co przekłada się na popyt.
Wśród pięciu analizowanych przez IHS Markit subwskaźników największe zainteresowanie budzi liczba nowych zamówień. Ta w lipcu rosła, przy czym należy podkreślić, że większość poprawy zawdzięczamy podmiotom krajowym. To z jednej strony dobrze świadczy o możliwościach odbudowującej się polskiej gospodarki, z drugiej jednak czytelny sygnał, że motor zagraniczny może jeszcze przez długi czas nie funkcjonować tak jak dotąd.
Z powodu tej dysproporcji sytuacja pojedynczych sekcji może być diametralnie różna. Widzimy to w historycznych danych GUS: o ile automotive czy produkcja mebli odbija, produkcja tekstyliów już niekoniecznie. Jednak sam fakt, że menedżerowie ankietowanych firm deklarują przekonanie o poprawiających się prognozach rocznych, należy przyjąć za dobrą monetę.
Mimo ogólnego optymizmu w komunikacie znajdują się sygnały niekorzystnych zjawisk. Jednym z nich jest ograniczanie zatrudnienia. Niski popyt, zwłaszcza gdyby dochodzenie do poziomu sprzed pandemii trwało dłużej, uzasadnia redukcje zatrudnienia. Czynnikiem, który łagodzi skalę tego procesu, jest wsparcie z rządowych tarcz (ich obecność oraz kryteria uzyskania).
Drugim dość niepokojącym sygnałem jest wzrost cen materiałów i półproduktów (spowodowanych m.in. kosztami pracy, dostępnością składników czy ich dostawą), podczas gdy ceny dóbr finalnych spadają (w konkurencji o klienta). To oznacza, że kolejny miesiąc z rzędu marże firm spadają, a więc bufory finansowe kurczą się lub akumulują znacznie wolniej.
Brak oszczędności oznacza, że w scenariuszu wydłużającego się spowolnienia czy choćby częściowego lockdownu ryzyko upadłości wzrośnie szybko, ponieważ nie będzie przestrzeni do zabezpieczenia płynności, poniesienia choćby niewielkich strat lub utrzymania zatrudnienia.