Złożyłem do prokuratury wniosek w sprawie przekroczenia uprawnień przez strażników miejskich - mówi nam mężczyzna. - Uważam, że mundurowi nie powinni byli zachować się w taki sposób. Wystąpię o dostęp do nagrań z kamer monitoringu miejskiego.
Dwie wersje wydarzeń
Przypomnijmy: chodzi o sobotnią interwencję strażników na toruńskiej Starówce. - Zatrzymali mnie, chociaż nic nie zrobiłem - mówi Marcin K. - Owszem, wypiłem wcześniej dwa, może trzy piwa, ale nikogo nie zaczepiałem, zwyczajnie szedłem na dworzec. Strażnik stał na ulicy, spisywał chyba dane jakiegoś samochodu, słyszał, jak użyłem wulgaryzmu. Może coś za mną zawołał, nie zwróciłem uwagi, spieszyłem się na pociąg. Na pewno nie byłem agresywny. Nie rozumiem, dlaczego mundurowi zakuli mnie w kajdanki, nie zrobiłem nic złego.
Przeczytaj także:Toruńscy strażnicy zbierają mocne cięgi. Filmy robią furorę w internecie
Wersja strażników jest inna. Zdaniem municypalnych mężczyzna awanturował się na ulicy, był agresywny, zaatakował mundurowych - jeden z nich ma uszkodzony palec. Strażnicy podkreślają, że mężczyzna nie reagował na prośby o uspokojenie się, dlatego został obezwładniony.
Szuka świadków
Tu kontrowersje dotyczące przebiegu zdarzeń się kończą - co było dalej, widziało już pół Polski. Świadkowie interwencji nagrali ją bowiem telefonami, a filmy wstawili na stronę internetową. Widać na nich, jak przez blisko pół godziny strażnicy dość nieporadnie próbują wsadzić do samochodu skutego mężczyznę, który głośno krzyczy i zapewnia o swojej niewinności.
Po zajściu Marcin K. trafił na komisariat, gdzie spędził noc. Usłyszał zarzuty znieważenia funkcjonariuszy i naruszenia ich nietykalności fizycznej. Alkomat wykazał, że mężczyzna miał ok. 2 promili alkoholu we krwi.
Teraz mężczyzna chce udowodnić swoją niewinność - szuka świadków sobotniego zdarzenia.
Prokuratura ma 30 dni, by zdecydować, czy rozpocznie w tej sprawie śledztwo.