Sprawa wygląda pokrótce tak: abonament radiowo-telewizyjny do końca 2011 r. przypisany był na pana Andrzeja. - Ale, jako że mieszkamy w tym samym domu, w jednym gospodarstwie domowym, to pod koniec 2011 r. postanowiłem przejąć ten abonament na siebie - opowiada pan Stefan, tata pana Andrzeja. - Jestem osobą już starszą i od razu posiadałem uprawnienia do zwolnienia z opłat abonamentowych.
Wszystko załatwiał w urzędzie pocztowym. - Pracownik przeprowadził mnie przez konieczne procedury i stałem się właścicielem numeru identyfikacyjnego abonamentu na nasze gospodarstwo.
I wydawało się, że wszystko zostało załatwione. Niestety, minęło kilka lat i pan Andrzej w lipcu 2018 r. dostał pismo o rzekomych zaległościach w opłatach abonamentu RTV i informację o wydaniu tytułu wykonawczego. - Dziwnym zbiegiem okoliczności dług narastał od początku 2012 r., czyli od momentu, kiedy ja przejąłem abonament RTV i zostałem zwolniony z opłat.
Kwota, jaką - zgodnie z pismem - miał zapłacić pan Andrzej, to - jak podaje nasz Czytelnik - około 1800 zł.
A tytuł wykonawczy oznacza, że aby te pieniądze wyegzekwować, można zająć konto dłużnika, jego wynagrodzenie, itp.
Pan Andrzej zaraz po otrzymaniu tego złowieszczego pisma odwołał się. Wysłał do Poczty Polskiej wyjaśnienia dotyczące przejęcia abonamentu przez ojca.
I w październiku 2018 roku otrzymał uspokajającą odpowiedź. Jak przyznaje w tymże piśmie poczta, abonament RTV pana Andrzeja został wyrejestrowany bez zaległości. Potwierdza, że pod koniec grudnia 2011 r. zarejestrowano abonament na pana Stefana i jednocześnie dokonano formalności związanych ze zwolnieniem z opłat. „Zwolnienie obowiązuje od 1 stycznia 2012 r.” - czytamy w piśmie z października 2018 r.
I, co najważniejsze dla pana Andrzeja, „W związku z powyższym skierowano pismo o wycofanie tytułu wykonawczego...”
Nasze podatki to nic przy tych pomysłach. Nie uwierzysz, za ...
Ale, najwyraźniej, tytułu wykonawczego nie wycofano, gdyż 4 lutego 2019 roku pan Andrzej otrzymał informację z urzędu skarbowego o toczącym się postępowaniu egzekucyjnym. Zaraz 5 lutego pan Andrzej słał pismo do poczty z prośbą o interwencję w tej sprawie. Któż bowiem, chciałby mieć na głowie tytuł wykonawczy i żyć w obawie, że niesprawiedliwie przejęte zostaną jego pieniądze?
Ale kiedy po miesiącu, 5 marca, nie otrzymał żadnej odpowiedzi, to stracił cierpliwość i zgłosił się do nas.
Przedstawiliśmy jego sytuację w biurze prasowym. Nam pracownik biura odpisał 8 marca: „Sprawdzamy to zgłoszenie, odpowiedź skierujemy bezpośrednio do abonenta.”
Tego też dnia poczta wystosowała pismo do pana Andrzeja, w którym potwierdza, że nie ma żadnych zaległości, informuje, że wystosowała pismo do urzędu skarbowego o wycofaniu tytułów wykonawczych i przeprasza za utrudnienia związane z zaistniałą sytuacją.
- Mam nadzieję, że to koniec tej sprawy - z ulgą mówi nasz Czytelnik. - Szkoda, że moje własne starania, aby załatwić sprawę, były nieskuteczne.
