https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Po wyznaniu Justyny Kowalczyk. Samotność gwiazd na szczycie

Joachim Przybył
Zaledwie kilka miesięty temu Kowalczyk odniosła największy sukces w karierze. Z kontuzją stopy sięgnęła po złoto olimpijskie w Soczi.
Zaledwie kilka miesięty temu Kowalczyk odniosła największy sukces w karierze. Z kontuzją stopy sięgnęła po złoto olimpijskie w Soczi. archiwum GP
Przyznanie się do depresji przez Justynę Kowalczyk wstrząsnęło nie tylko środowiskiem sportowców. To przykład, że wielkie sukcesy w sporcie nie zawsze idą w parzę ze szczęściem osobistym.

Medale olimpijskie, mistrzostw świata, uwielbienie kibiców wyrażane serią zwycięstw w plebiscycie na najlepszego sportowca kraju, miliony na koncie - wydawać by się mogło, że Justyna Kowalczyk żyje w raju na ziemi. Wywiad dla Gazety Wyborczej odsłonił jednak mroczną stronę życia jednej z najlepszych sportsmenek w historii naszego kraju.

Depresja Kowalczyk to jej wielki dramat osobisty, ale także światło na tą gorszą stronę wyczynowego sportu. Polska narciarka nie jest pierwsza ani ostatnia. Wdrapanie się na szczyt bywa znacznie łatwiejsze niż przetrwanie tam w dobrej kondycji psychicznej. Nie trzeba specjalnie wysilać pamięci, aby przytoczyć nazwiska sław, których ciężar sportowego sukcesu przygniótł do ziemi. Sven Hannavald, Krzysztof Włodarczyk, Lindsay Vonn to przykłady z ostatnich lat. Takich historii było znacznie więcej, sporo z nich miało koniec znacznie tragiczniejszy.

Życie w blasku fleszy, z ciężarem oczekiwań nie tylko swoich, ale tysięcy kibiców, z nieustanna presją - to czasami piekło, z którym sportowiec po prostu sobie nie radzi. Gorzka prawda jest taka, że sportowcy, zwłaszcza ci najlepsi, choć na co dzień otoczeni tłumem wielbicieli, tak naprawdę bywają bardzo samotni.

Depresja to problem, z którym czołowi sportowcy bardzo często sobie nie radzą. Są przyzwyczajeni do zwycięstw, traktowani jak roboty bez prawa do okazania słabości, zwykle od dziecka trenowani, że zęby trzeba zaciskać, problemy tłumić, zwalczać. Czasami się nie da.

Depresja dla przyzwyczajonych do zwyciężania i blasku sławy gwiazd staje się powodem do wstydu i skrywanym gdzieś głęboko problemem. Zakrada się po cichu, niepozornie, aż owładnie umysłem i sercem. Szeroko rozumiane otoczenie tego nie akceptuje, bo problemy psychiczne nie pasują do wizerunku współczesnego sportowca-herosa. Nie rozumiemy tego i tym samym zwykle wpychamy nieszczęśnika w jeszcze głębszą otchłań. Pojawiają się problemy z alkoholem, hazardem, współżyciem w rodzinie. Wreszcie próby samobójcze, które są ostatnim wołaniem o pomoc.

Dlatego odważne wyznanie Kowalczyk jest tak ważne. Przyzwyczaiła nas do wytyczania nieprzetartych szlaków, ale to była zapewne najtrudniejsza decyzja w jej życiu i ona sama tylko wie, ile kosztowało ją przyznanie się do słabości.

Kowalczyk przestała być tylko mistrzynią olimpijską, a stała się człowiekiem. Już odniosła wielkie zwycięstwo. Dzięki niej depresja może wyjdzie z cienia i przestanie być tematem tabu, spychanym gdzieś na margines codziennej bieganiny. Teraz my zastanówmy się, jak możemy pomóc jej i sportowcom, którzy czasami borykają się z problemami, do których nie chcemy im przyznać prawa.

Czytaj e-wydanie »
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska