Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pobyć z ludźmi chociaż od święta, czyli Wigilia samotnych i bezdomnych w Bydgoszczy

Katarzyna Piojda
Przy świątecznym stole zasiadło około 70 osób.
Przy świątecznym stole zasiadło około 70 osób. Paweł Skraba
Nie udekorują choinki, bo nie mają gdzie jej postawić. Są bezdomni. Inni nie złożą życzeń, bo nie mają komu. Są samotni. Nie kupią nawet najtańszych upominków, bo nie mają za co. Są bezrobotni. Wczoraj wszyscy spotkali się na Wigilii w PCK.

W stołówce Polskiego Czerwonego Krzyża przy ul. Floriana w centrum Bydgoszczy zjawiło się około 70 osób.

Na stołach ryby, sałatki, pierogi, barszcz, ciasta. - Nie udałoby nam się przygotować poczęstunku, gdyby nie pomoc ludzi dobrej woli. To z darów i datków mogliśmy zorganizować Wigilię - mówi Danuta Szukalska, dyrektorka PCK.

Bezdomni, samotni, schorowani i bezrobotni zasiedli przy tych stołach.

Pan Zbigniew ma 59 lat. Nie jest bezdomny, ale wkrótce może być. Ma kawalerkę. Sam w niej mieszka. - Z żoną rozstałem się sześć lat temu. Wyjechała za granicę. Nie mam z nią kontaktu - opowiada. ?- Ona jest współwłaścicielką mieszkania. Nie mogę bez niej go sprzedać albo zamienić na mniejsze. Zalegam z opłatami już 30 tysięcy złotych. A żyje za 377 złotych zasiłku miesięcznie.

63-letni pan Bogusław mieszka na starym strychu. Też jest samotny. - Od 22 lat - zaznacza. - Emerytury mam 570 złotych na rękę. Prawie połowę wydałem w tym tygodniu na prąd. Inaczej Enea odłączyłaby mi go.

Jest też pan Ryszard, 53-latek, bezdomny. Prawie całą przedostatnią noc błąkał się po mieście ze swoim dobytkiem. - Czyli z dwiema reklamówkami - mówi. - O czwartej rano otwierają dworzec PKS. Poszedłem się ogrzać w poczekalni. Przysnąłem. Gdy się obudził, przyszedł od razu do jadłodajni.

Goście ubrani odświętnie. Jedni pod krawatem w znoszonych garniturach. Inni we flanelowych koszulach, rozpinanych swetrach. Jest tylko parę kobiet. Serdecznie, miło, jak to od święta. Niektórym się łza w oku zakręciła.

- Pod zaborami i za komuny było lepiej - uważa pan Ryszard. - Pracowałem jako introligator. Do czasu, gdy zakład zburzyli. Potem szybko się potoczyło. Eksmitowali mnie.

Ich marzenia na Gwiazdkę?
- Pokoik. Nawet do remontu, ale własny - odpowiada jeden.
- Praca. Może być na czarno, ale stała. Mam dosyć zbierania makulatury za 7 złotych dziennie - wyjaśnia drugi.
- Rodzina. Mam córkę, której nie widziałem 13 lat. Teraz ma 21 lat. Nie wiem, gdzie mieszka. Zawsze była mądra. Pewnie studiuje - szepcze kolejny.
- A ja życzę wam i sobie, żebyśmy się już tutaj długo nie spotykali. Żebyśmy następne święta spędzili w "normalnych" domach - mówi kobieta w czapce. - A teraz jedzmy, bo ostygnie.No już!

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska