https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pochód w stolicy. Mówili o sobie: "Obudziliśmy się i poszliśmy"

Maciej Czerniak, [email protected], tel. 52 326 31 41
W Warszawie nie brakowało też obcojęzycznych transparentów.
W Warszawie nie brakowało też obcojęzycznych transparentów. Maciej Czerniak
Z Bydgoszczy do Warszawy wyjechało dziesięć autobusów. Każdy wypełniony był sympatykami PiS-u, Klubu Gazety Polskiej, stowarzyszeń ofiar stanu wojennego i poszkodowanych w PRL-u.

- W małych miejscowościach też są ludzie myślący - mówi Anna Jasiakiewicz, mieszkanka Serocka.

Jedziemy tym samym autokarem. Na postoju w drodze do stolicy wyznaje: - W tym marszu chodzi o to, że nie możemy się zgodzić na zamykanie nam ust. Bo czym innym są ostatnie działania wobec naszej telewizji, telewizji Trwam?

Rzeka ludzi

Piętrowy autobus warszawskiego Muzeum Komunikacji zaparkowany na Alejach Ujazdowskich zamienił się w medialną wieżę Babel. Podest na dachu zajęli dziennikarze tytułów ogólnopolskich, ale też pism związanych z Solidarnością i portali internetowych.

Ze znajdującego się cztery metry nad ziemią punktu roztaczał się najlepszy widok na manifestantów zajmujących odcinek od placu Trzech Krzyży do skrzyżowania Alei Jerozolimskich i Nowego Światu.

- Widzi pan, Macierewicz też Żyd, a ile dobrego dla nas zrobił! - dziennikarka z aparatem w dłoni spuentowała rozmowę ze starszym panem, sympatykiem PiS-u. Mężczyzna po siedemdziesiętce, choć nie był dziennikarzem, też wdrapał się na dach czerwonego autobusu.

Przeczytaj także: Na marszu "Obudź się Polsko!" nie zabrakło przedstawicieli regionu [zdjęcia]

Około godziny 15, po zakończeniu mszy św. na placu Trzech Krzyży, organizatorzy marszu dali sygnał do rozpoczęcia pochodu. Na przedzie jechali powoli oflagowani harley'owcy z żółtymi proporcami "Obudź się Polsko" na siedzeniach. Zaraz za nimi autobus z dziennikarzami, kolejno licząca kilkadziesiąt osób grupa manifestantów dzierżących dwumetrowe flagi PiS-u. Dalej czołowi działacze partii.

Wymarsz grupy polityków w akompaniamencie bębnów i stadionowych trąbek poprzedziły krzyki prowadzącego pochód: - Ja-ro-sław! Ja-ro-sław! Tysiące gardeł podjęło skandowanie.

- Nie oddamy wam telewizji Trwam! - to kolejne hasło przewodnie manifestacji.

Kto nie idzie, ten śpi?

Rozpalonemu do czerwoności skandującemu pochodowi, który wlewał się w wąskie Krakowskie Przedmieście, przyglądali się spokojnie klienci kwiarenek. Turyści jak gdyby nigdy nic pili kawę, jedli obiad albo popijali piwo, a tuż nad ich głowami powiewały flagi, banery, chorągwie i proporce z hasłami: "Chcemy wolnych mediów", "Nie chcemy pracować aż do śmierci" i z wymierzonym w Donalda Tuska zdaniem: "Słońce Peru nas przypala".

Co bardziej rozemocjonowani uczestnicy pochodu rzucali do gapiów i klienteli restauracji: "Chodź-cie z na-mi, Po-la-kami!" Zagraniczni turyści, w odpowiedzi zwykle uśmiechali się niepewnie. Niektórzy widząc charakterystyczne związkowe proporce wyciągali ręce i układali palce w solidarnościowym geście.

Około 60-letnia księgowa z Katowic nie chciała się przedstawić. Zapytana jednak o to, co sądzi o ludziach, którzy nie przyłączyli się do pochodu, odpowiedziała: - Oni się jeszcze nie obudzili. Są nieświadomi tego, że media nimi kierują, a media przecież też są sterowane. Wszyscy to wiemy. - Wszyscy, wszyscy - kobiecie wtórowała grupa koleżanek; wszystkie ubrane w białe koszulki z napisem "Wytrwam".

Co ma Legia do wolności?

Tuż przed placem Zamkowym maszerowała grupa mężczyzn niosących transparent: "Uwolnić więźniów politycznych Staruchowicza i Brauna". Rosłym kibicom Legii dotrzymywały kroku starsze kobiety z proporcami Matki Boskiej.

Co łączy kibola z religią i wolnością, wyjaśnił bydgoski uczestnik manifestacji: - To patriota, z którego rząd zrobił kozła ofiarnego!

Czytaj e-wydanie »
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska