To, co dzieje się w ostatnich dniach na działce Zdzisława Nadwornego, nadaje się na scenariusz filmu grozy. Gospodarz z miejscowości Radzyń-Wybudowanie (powiat grudziądzki) od lat skutecznie wstrzymywał modernizację linii energetycznej przechodzącej przez jego działkę. Zgadzał się na jej konserwację, ale nie na wymianę i zwiększenie natężenia kabli przesyłowych, które wiszą zaledwie kilka metrów od jego budynków. Teraz musiał ulec.
Przyszli z noktowizorami i celownikami laserowymi
- 7 marca pod osłoną nocy wjechały na mój teren maszyny. Gdy się obudziliśmy, prace już trwały. Teren wokół nich ogrodzono płotem. Dostępu do niego bronili uzbrojeni po zęby ochroniarze. Z boku sytuację obserwowali policjanci - mówi Tomasz Nadworny, syn pana Zdzisława.
- Nie przedstawiono nam żadnych dokumentów uprawniających do wtargnięcia na posesję, poprosiliśmy o interwencję policjantów, ale oni pozostali bierni - dodaje pan Zdzisław.
Przez następne dni prace były kontynuowane. - A po naszej posesji chodziła ochrona z lornetkami, noktowizorami i pistoletami. Nagrywając nas na kamery, celując w nas czerwonymi laserami - dodaje Bożena Nadworna, żona Tomasza. - Jesteśmy przerażeni. Nie możemy spać nocami. Nasze dzieci się boją.
- Dysponujemy decyzją wojewody z grudnia 2015 roku, który nie zgodził się na udostępnienie naszej działki na potrzeby wymiany przewodów - pokazuje dokument Zdzisław Nadworny. - Ale inwestor, firma Energa Operator i firma Elfeko, która wymienia przewody, nie liczą się z tym postanowieniem. Przedstawiciel Elfeko podczas rozmowy z nami stwierdził, że mają świadomość tego, że działają nielegalnie, że wtargnęli na naszą posesję i że będzie nam przysługiwało odszkodowanie. A wymianę kabli i tak przeprowadzą.
W sprawę zaangażował się kujawsko-pomorski senator Andrzej Mioduszewski. W jego ocenie działania Elfeko i Energi są niezgodne z prawem. - Z kolei nieprawidłowością ze strony policji jest fakt, że funkcjonariusze ochraniali wejście tej ekipy, a nie powiadomili lub nie dopilnowali, aby powiadomić mieszkańców tej posiadłości o wtargnięciu na teren - mówi parlamentarzysta.
Z tą oceną nie zgadzają się mundurowi, choć przyznają, że o zamiarze wejścia na teren wiedzieli już 3 marca. - Przedstawiciele firmy zwrócili się do policji o zapobieżenie powstania ewentualnego zagrożenia lub usunięcia jego skutków, spowodowanego wtargnięciem osób nieuprawnionych na teren prowadzonych prac, co może stanowić zagrożenie dla życia i zdrowia nie tylko tych osób, ale też prowadzących prace modernizacyjne - tłumaczy Marzena Solochewicz-Kostrzewska, rzeczniczka grudziądzkiej policji, i zaprzecza, że funkcjonariusze ochraniali wejście pracowników na teren posesji. Dodaje: - Policjant pouczył właściciela posesji, że wobec sprzecznych informacji od obu stron właściwym do rozstrzygnięcia tego sporu jest sąd.
Energa: - Linia dostarcza prąd do 15 tys. odbiorców
Przedstawiciel firmy Elfeko w rozmowie z dziennikarzem „Pomorskiej” zapewnił, że ich działania są legalne. Odmówił autoryzacji wypowiedzi.
"W nocy, uzbrojeni w pistolety, bezprawnie weszli na naszą z...
Firma Energa Operator przesłała oświadczenie, w którym podkreśla, że posiada ograniczone prawo do nieruchomości ujęte w księdze wieczystej. - Konserwacje linii musimy przeprowadzić, gdyż dla bezpieczeństwa przesyłu, bezawaryjnych dostaw prądu dla regionu i dla zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego regionu tego rodzaju prace muszą być cyklicznie przeprowadzane - wyjaśnia Krzysztof Michalski, rzecznik prasowy Energi Operatora. - Linia 110 kV jest podstawowym torem dystrybucji energii z rozdzielni Grudziądz-Węgrowo w kierunku Włocławka, m.in. przez Jabłonowo, Brodnicę, Rypin, Lipno. Dostarcza prąd do blisko 15 tysięcy odbiorców komunalnych i przemysłowych.
Po publikacji materiału wideo i zaprezentowaniu w nim stanowiska firmy Energa Operator do redakcji wpłynęło sprostowanie od Tomasza Nadwornego.
"Energa Operator nie posiada tzw. służebności przesyłu, jak przedstawiła to w mailu do redakcji. To kłamstwo. Taka służebność powinna być zapisana w akcie notarialnym i naniesiona na mapy. Nic takiego nie ma miejsca".