- Gdybym przyjął, że prezydent podpisuje dokumenty, których treści nie zna, musiałbym w konsekwencji uznać, że ktoś taki powinien przestać być prezydentem - powiedział wczoraj Rokita.
Według szefa Kancelarii Prezydenta Andrzeja Urbańskiego, to pracownicy Kancelarii wbrew woli prezydenta, a także bez wiedzy i zgody dyrektora Biura Kadr i Odznaczeń wpisali nazwisko gen. Jaruzelskiego na listę odznaczonych i przekazali do podpisu prezydentowi. "Prezydent akceptował tylko postanowienia (o nadaniu odznaczeń), nie zaś listy osób" - głosi oświadczenie Urbańskiego.
- Muszę przyjąć, że mimo tych krętackich wyjaśnień, prezydent wie, co podpisuje. A jeśli prezydent wie, co podpisuje, to ta decyzja odznaczenia - pierwszy raz po szesnastu latach wolnej Polski - Wojciecha Jaruzelskiego państwowym odznaczeniem dla mnie jest haniebna - powiedział Rokita. Wiceszef PO podkreślił, że urzędnik państwowy, zwłaszcza jeśli jest to prezydent, "ponosi pełną odpowiedzialność za to, co podpisał". - A jeżeli podpisał coś, czego nie chciał podpisać, to też ponosi za to odpowiedzialność - tym większą - oświadczył Rokita.
Jego zdaniem, "normalny obywatel nie może przyjąć do wiadomości, że głowa państwa podpisuje dokumenty, których treści nie zna". - Bo jak to przyjmie do wiadomości, to musi przyjąć do wiadomości także drugi fakt, że głowa państwa nie wie, co robi - uznał Rokita.
Wiceszef PO dodał, że nie wie, kto jakie dokumenty "podkłada" Lechowi Kaczyńskiemu.