Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podwójny agent

Opracowała HANKA SOWIŃSKA
Konrad Stanisław Hejmo na pogrzebie Jana  Pawła II
Konrad Stanisław Hejmo na pogrzebie Jana Pawła II FOTORZEPA
Donosił przez 13 lat. Był agentem Służby Bezpieczeństwa i wywiadu PRL. Za informacje, które dostarczał, otrzymał w ciągu 7 lat prawie 20 tysięcy marek. Nie podpisał formalnego zobowiązania do współpracy. Wczoraj został odwołany z Rzymu.

     W środę Instytut Pamięci Narodowej przedstawił - zapowiadany od kwietnia - raport o współpracy o. Konrada Hejmy z tajnymi służbami PRL. Opracowanie powstało na postawie zachowanej teczki pracy i teczki personalnej. Opublikowany wczoraj na stronie internetowej IPN raport to pełna wersja materiału, zawierająca również informacje o agentach po 1983 r.
     - Sądzimy, że ojciec Hejmo stanowił dla Ministerstwa Spraw Wewnętrznych jedno z najcenniejszych źródeł informacji - twierdzą autorzy raportu.
     Z materiałów, które odnaleziono w archiwum IPN wynika, że o. Konrad Hejmo był agentem SB w latach 1975-1980, a wywiadu PRL od 1980 do 1988, gdy był już w Watykanie. Jako współpracownik wywiadu PRL o. Hejmo, ps. "Hejnał" był prowadzony przez rezydenta wywiadu przy ambasadzie PRL w Rzymie o ps. "Pietro". Bezpośrednim "opiekunem" "Hejnała" pozostawał por. Ryszard Emczyński, inspektor, a następnie starszy inspektor Wydziału XIV Departamentu I MSW (czyli wywiadu).
     W latach 1980-1988 o. Hejmo był prowadzony przez Wydział XIV Departamentu I, za pośrednictwem agenta "Lakara", mieszkającego w tym czasie wraz z rodziną w Kolonii (mieściła się tam siedziba ambasady PRL, także jedna z trzech rezydentur wywiadu PRL na terenie niemieckim).
     Dużo mówi
     Mjr SB Wacław Głowacki pisał o o. Konradzie Hejmie w 1976 r, że "chętnie rozmawiał na interesujące SB tematy, przekazywał ciekawe informacje, chociaż o treści raczej ogólnej".
     Według niego, pierwsza rozmowa o. Hejmy z oficerami V wydziału IV Departamentu MSW (a zatem z funkcjonariuszami centrali, a nie Wydziału IV w Poznaniu) odbyła się 12 listopada 1975 r. Kolejne dwie: 9 września 1976 r. oraz 11 listopada 1976 r. Z ramienia SB prowadził je mjr Głowacki. W pierwszym spotkaniu brał udział także ppor. mgr Bogdan Rypiński, inspektor Wydziału V35. Rozmowy te zostały nagrane bez wiedzy o. Hejmy, jak stwierdzono w raportach, a odbyły się w klasztorze "w mieszkaniu zakonnika". Trzecie spotkanie zostało poprzedzone rozmową telefoniczną.
     W kwestionariuszu osobowym na kandydata na tajnego współpracownika w 1976 r. o o. Hejmo w rubryce "Walory osobiste i cechy ujemne" napisano: "miła powierzchowność, dużo mówi, podtrzymuje rozmowę, jako b. duszpasterz akademicki ma szerokie kontakty z młodzieżą i inteligencją".
     W kolejnej rubryce "Ocena osobistego zetknięcia z kandydatem do pozyskania" można przeczytać słowa zapisane przez Głowackiego:
     "Chętnie rozmawiał na interesujące SB tematy, przekazywał ciekawe informacje, chociaż o treści raczej ogólnej. Chętnie godzi się na dalsze rozmowy, obiecał skontaktować się ze mną podczas pobytu w Warszawie, nie uczynił tego jednak. W rozmowie jest wylewny, mówi obszernie, chętniej na tematy problemowe niż poszczególnych zakonników".
     Według opracowania, w rozmowach z funkcjonariuszem SB o. Hejmo prowadził swoistą grę.
     "Jak się wydaje, głównym celem podjęcia jawnych de facto spotkań w klasztorze, była chęć uzyskania jak najlepszych warunków pracy dla redakcji "W drodze". Podkreślał zatem lojalną postawę wobec państwa: "Komunizm, mimo wszystko, jest bliższy Kościołowi niż wszystkie dotychczasowe formacje społeczno-ekonomiczne" - miał stwierdzić podczas drugiej rozmowy.
     Zdaniem mjr Głowackiego o. Konrad chciał podtrzymywać te kontakty.
     Rękami dominikanina
     W kwestionariuszu osobowym na kandydata na tajnego współpracownika z 1976 r., w rubryce "Metody pozyskiwania" zapisano, że o. Konrad ma świadomość prowadzenia dialogu z władzami państwowymi dla obustronnych korzyści; dla SB zaś motywem pozostawała chęć lojalizacji dominikanów "rękami" o. Konrada. W rubryce "sposób pozyskania" zapisano: "droga stopniowego pozyskiwania".
     W innym miejscu stwierdzono zaś, że o. Hejmo jest zwolennikiem negocjowania i podejmowania dialogu z władzami w celu uzyskania większego nakładu dla pisma "W drodze". Przeciwstawiano go zwolennikom prowadzenia walki z SB (dotyczyło to o. Ludwika Wiśniewskiego) i stosowania stałego nacisku wobec władz, prowadzącego do tego samego celu, czyli zwiększenia nakładu "W drodze". Mjr Głowacki, za zgodą swego szefa ppłk Stefana Ostapińskiego, naczelnika Wydziału V Departamentu IV MSW, podjął decyzję o założeniu "kandydatowi" podsłuchu telefonicznego oraz o perlustracji (kontroli) korespondencji, w celu pełniejszego rozpoznania o. Konrada i jego najbliższego otoczenia.
     - Były to typowe metody działania SB - podkreślają autorzy opracowania.
     Kandydat się sprawdził
     W lutym 1980 r. Głowacki, awansowany już na podpułkownika, uznał iż po 9 spotkaniach kandydat na tajnego współpracownika sprawdził się. Wnioskował o przekwalifikowanie go na tajnego współpracownika o pseudonimie "Dominik". Sam zainteresowany nie został, rzecz jasna, o tym poinformowany.
     "Trzeba jednak sobie zdać sprawę, że decyzja Głowackiego była oparta na dotychczasowych rozmowach i w ramach tychże budowania całej sieci zależności. Typowym sposobem na "wiązanie" z SB było obdarowywanie "kandydata na tw" okolicznościowymi upominkami. O. Hejmo w latach 1977-1980 otrzymał ich kilka, m.in. butelkę winiaku luksusowego za 300 zł, następnie koniaku za 840 r., a w końcu "panoramę Warszawy w metaloplastyce" za 1300 zł" - napisano w raporcie.
     Nie podpisał
     O. Konrad Hejmo nie podpisał formalnego zobowiązania do współpracy z SB, ani też nie przyjął jednoznacznej roli "agenta". Zresztą w przypadku duchownych podpisywanie zobowiązań nie było regułą - informują autorzy raportu.
     W lutym 1980 r. "Dominik" został oceniony pozytywnie przez prowadzącego go funkcjonariusza SB:
     "Pozytywny proces stopniowego wiązania ze Służbą Bezpieczeństwa doprowadził do realizacji stawianych sobie założeń operacyjnych i uzyskano taki stopień jego zaangażowania, że spełniał on wymogi stawiane tajnym współpracownikom, a mianowicie: przekazuje szeroki zestaw informacji interesujących SB, nie razi go fakt robienia przez pracownika notatek w czasie jego relacji; przyjmuje do realizacji nasze sugestie będące formą zadań; wyraża zgodę na kolejne spotkania oraz złożenie relacji z wykonania przyjętych na siebie zobowiązań; rozmowy z pracownikiem układa na płaszczyźnie konfidencjonalnej, na spotkania przychodzi w określone przez pracownika miejsce, w ubraniu cywilnym, zachowuje w dyskrecji fakt kontaktu; przyjmuje wynagrodzenie za współpracę w formie okolicznościowych upominków."
     Autorzy opracowania podkreślają, że przy analizie powyższej charakterystyki trzeba oczywiście pamiętać, że wyszła ona spod pióra funkcjonariusza SB, który zdawał relację zwierzchnikom ze swojej kilkuletniej pracy i wystąpił o uznanie swojego "podopiecznego" za tajnego współpracownika. Z drugiej strony, podane fakty znajdują odzwierciedlenie w dokumentacji znajdującej się w teczce.
     "Jeśli Głowacki uzyskał zgodę przełożonych (w lutym 1980 r.) na zarejestrowanie o. Hejmy jako tajnego współpracownika, to dlatego, że w ciągu lat 1975-1980 potrafił wpłynąć na jego zachowanie i oddziaływać za jego pośrednictwem na ważne miejsce w Kościele katolickim. Podobnie jak i w innych przypadkach z lat 70., pozyskiwanie TW "Dominika" stanowiło efekt żmudnej pracy, stałego kontaktu i dialogu operacyjnego" - napisali historycy IPN.
     Według nich, do większych sukcesów Głowacki mógł zaliczyć stałe "temperowanie" współbraci dominikanów poznańskich przez o. Hejmo, tak wyraźne, że sam zainteresowany skarżył się, iż jest pomawiany o zbytnią uległość wobec władz.
     "Lojalizowanie" dominikanów to nie jedyne osiągnięcie ppłk. Głowackiego. Kolejne to zdobywanie ciekawych informacji na temat istniejących napięć w łonie zakonu i Episkopatu, a także w związku z wyjazdami o. Konrada do Rzymu i obsługą prasową pierwszej pielgrzymki Ojca Świętego do Polski znalezienie przez SB ważnego polskiego informatora w Watykanie. O. Konrad zdawał relację z wydarzeń, w których uczestniczył, przekazywał charakterystyki znanych dostojników kościelnych, w tym biskupów.
     Ich człowiek w Rzymie
     Początkowo, przez pierwszy rok pobytu w Rzymie z o. Konradem Hejmo kontaktował się rezydent wywiadu PRL w Rzymie, ps. Pietro. Nazwiska "Pietra" raport nie ujawnia.
     "Pietro" po raz pierwszy z o. Konradem skontaktował się 11 listopada 1981 r. Spotkania odbywały się w miejscu pracy "Hejnała" lub na lotnisku, w czasie oczekiwania na przylot np. delegacji Episkopatu Polski do Watykanu, a najczęściej w rzymskich kawiarniach bądź restauracjach. Rozmówca "Hejnała", "Voxa" występował jako pracownik ambasady PRL przy Kwirynale.
     "Cieszy się Pan dobrą opinią w Watykanie i wśród księży polskich, a więc, aby porozmawiać spokojniej pójdźmy gdzieś na kawę" -zaproponował o. Konrad podczas pierwszego spotkania z "Pietro".
     "W tej sytuacji oświadczyłem mu, że zapraszam go nie na kawę, ale na obiad. Chętnie na to się zgodził" - opisywał "Pietro".
     "Pietro" w swoich raportach podkreślał łatwość uzyskiwania informacji od Hejmy: "W trakcie swobodnej rozmowy na tematy stanowiące przedmiot naszych zainteresowań "Vox" bardzo chętnie i szeroko wypowiadał się na znane mu tematy. Do tego stopnia, że odniosłem wrażenie, iż nie ma sensu zbytnio forsować sprawy ewentualnego mojego "odkrycia się" w przyszłości (czyli ujawnienia rozmówcy jako funkcjonariusza wywiadu PRL). Wydaje się, że jego otwartość gwarantuje w pełni dobre informacyjne jego wykorzystanie".
     Liczyła się kwota
     Z raportu wynika, że w latach 1981- 1988 o. Hejmo otrzymał 19 tys. 355 marek RFN.
     "W aktach znajdują się pokwitowania o. Hejmy, w formie odręcznie napisanych oświadczeń, bądź podpisów na formularzach rachunków w języku niemieckim (na części z nich widnieje adnotacja, że jest to wynagrodzenie od BND (wywiad zachodnioniemiecki) za udzielanie informacji dotyczących Watykanu, czy też Kościoła katolickiego" - czytamy w opracowaniu.
     Według IPN pierwsze pieniądze "Hejnał" otrzymał w sierpniu 1981 r., po raz ostatni zaś prawdopodobnie w drugiej połowie 1988 r. - za okres od 1 stycznia 1988 do 30 czerwca 1988 r. Otrzymywał je za pośrednictwem agenta o pseudonimie "Lakar" z funduszu I Departamentu MSW. W opracowaniu napisano, iż "Lakar" stwierdził, że przy "podpisywaniu Hejnał zwracał tylko uwagę na sumę".
     Doniósł na ks. Popiełuszkę
     O. Konrad Hejmo przekazywał rezydentowi wywiadu PRL w Rzymie o pseudonimie "Lakar" m.in. informacje na temat sytuacji ks. Jerzego Popiełuszki.
     "Z informacji tych wynikało, że ks. Jerzy, po zatrzymaniu i przesłuchaniu w związku z rewizją w jego mieszkaniu miał się rzekomo załamać i deklarował chęć wycofania się z pracy duszpasterskiej wśród hutników" - czytamy w opracowaniu. Według IPN, o. Hejmo informował także o zatargach, jakie miały miejsce między kapelanem "Solidarności" a Prymasem Polski.
     Historycy w opracowaniu podają także, że o. Hejmo obszernie charakteryzował polskich duchownych, m.in. księdza prałata Józefa Kowalczyka, obecnie nuncjusza apostolskiego w Polsce. Przekazywał także informacje dotyczące reakcji Stolicy Apostolskiej oraz papieża na polityczne posunięcia polityczne władz PRL.
     Według opracowania, Hejmo mówił "Lakarowi" "o wspieraniu przez papieża podziemia "Solidarności", o tzw. "rozpolitykowanych księżach", których liczba wzrosła po śmierci ks. Jerzego Popiełuszki, o reakcji Watykanu na śmierć kapłana z żoliborskiego kościoła:
     "Mówi się coś o beatyfikacji ks. Jerzego Popiełuszki"; w tym kontekście o solidarności papieża z kapłanami polskimi, którzy podjęli walkę o obecność krzyży w szkołach polskich w latach 1983-1984 (Miętne, Włoszczowa); "Papież zabrał głos na temat obu procesów, że się niepokoi. Wiem, że jest przygotowywany protest Episkopatu w porozumieniu z Watykanem. Biskupi orzekli, że będą bronić księży, na co były naciski z Watykanu" - relacjonował "Hejnał".
     Zdradził Kościół
     - Ojciec Konrad Hejmo nie donosił na Jana Pawła II ani na pielgrzymów w Rzymie - oznajmili w środę na konferencji prasowej w IPN autorzy raportu na temat sprawy o.Hejmy - Paweł Machcewicz, Andrzej Grajewski i Jan Żaryn.
     Grajewski podkreślił, że o.Hejmo zdradził Kościół, nawet gdyby przyjąć, że sądził on, iż przekazuje informacje wywiadowi RFN. - Te informacje były szkodliwe dla Kościoła, obojętnie komu by je przekazywał - dodał.
     Autorzy raportu przyznali, że z ponad 700 stron akt archiwalnych wynika, iż w Watykanie działali też inni agencji dostarczający informacje na temat głowy Kościoła i jego otoczenia, nie mają jednak "twardych dowodów", by móc teraz ogłaszać, kto to był.
     Nałożą pokutę**
     Prowincjał polskich dominikanów o. Maciej Zięba wraz z Radą Prowincji wyraził ubolewanie w związku ze współpracą o. Konrada Hejmo ze służbami specjalnymi PRL.
     Dominikanie, po zapoznaniu się z ogłoszonym wczoraj raportem IPN, przepraszają wszystkich pokrzywdzonych przez działalność swojego współbrata i zapowiadają, że na o. Hejmo zostanie nałożona pokuta.
     Na wniosek prowincjała dominikanów, ojca Macieja Zięby, przewodniczy Konferencji Episkopatu Polski, arcybiskup Józef Michalik odwołał o.Hejmo z funkcji opiekuna polskich pielgrzymów w Rzymie. W ciągu miesiąca ma zapaść decyzja, do którego klasztoru zostanie przeniesiony.
     Jego miejsce zajmie tymczasowo 54-letni ojciec Stanisław Tasiemski, dominikanin, pracujący obecnie w polskiej sekcji Radia Watykańskiego.
     

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska