W środę Instytut Pamięci Narodowej przedstawił - zapowiadany od kwietnia - raport o współpracy o. Konrada Hejmy z tajnymi służbami PRL. Opracowanie powstało na postawie zachowanej teczki pracy i teczki personalnej. Opublikowany wczoraj na stronie internetowej IPN raport to pełna wersja materiału, zawierająca również informacje o agentach po 1983 r.
- Sądzimy, że ojciec Hejmo stanowił dla Ministerstwa Spraw Wewnętrznych jedno z najcenniejszych źródeł informacji - twierdzą autorzy raportu.
Z materiałów, które odnaleziono w archiwum IPN wynika, że o. Konrad Hejmo był agentem SB w latach 1975-1980, a wywiadu PRL od 1980 do 1988, gdy był już w Watykanie. Jako współpracownik wywiadu PRL o. Hejmo, ps. "Hejnał" był prowadzony przez rezydenta wywiadu przy ambasadzie PRL w Rzymie o ps. "Pietro". Bezpośrednim "opiekunem" "Hejnała" pozostawał por. Ryszard Emczyński, inspektor, a następnie starszy inspektor Wydziału XIV Departamentu I MSW (czyli wywiadu).
W latach 1980-1988 o. Hejmo był prowadzony przez Wydział XIV Departamentu I, za pośrednictwem agenta "Lakara", mieszkającego w tym czasie wraz z rodziną w Kolonii (mieściła się tam siedziba ambasady PRL, także jedna z trzech rezydentur wywiadu PRL na terenie niemieckim).
Dużo mówi
Mjr SB Wacław Głowacki pisał o o. Konradzie Hejmie w 1976 r, że "chętnie rozmawiał na interesujące SB tematy, przekazywał ciekawe informacje, chociaż o treści raczej ogólnej".
Według niego, pierwsza rozmowa o. Hejmy z oficerami V wydziału IV Departamentu MSW (a zatem z funkcjonariuszami centrali, a nie Wydziału IV w Poznaniu) odbyła się 12 listopada 1975 r. Kolejne dwie: 9 września 1976 r. oraz 11 listopada 1976 r. Z ramienia SB prowadził je mjr Głowacki. W pierwszym spotkaniu brał udział także ppor. mgr Bogdan Rypiński, inspektor Wydziału V35. Rozmowy te zostały nagrane bez wiedzy o. Hejmy, jak stwierdzono w raportach, a odbyły się w klasztorze "w mieszkaniu zakonnika". Trzecie spotkanie zostało poprzedzone rozmową telefoniczną.
W kwestionariuszu osobowym na kandydata na tajnego współpracownika w 1976 r. o o. Hejmo w rubryce "Walory osobiste i cechy ujemne" napisano: "miła powierzchowność, dużo mówi, podtrzymuje rozmowę, jako b. duszpasterz akademicki ma szerokie kontakty z młodzieżą i inteligencją".
W kolejnej rubryce "Ocena osobistego zetknięcia z kandydatem do pozyskania" można przeczytać słowa zapisane przez Głowackiego:
"Chętnie rozmawiał na interesujące SB tematy, przekazywał ciekawe informacje, chociaż o treści raczej ogólnej. Chętnie godzi się na dalsze rozmowy, obiecał skontaktować się ze mną podczas pobytu w Warszawie, nie uczynił tego jednak. W rozmowie jest wylewny, mówi obszernie, chętniej na tematy problemowe niż poszczególnych zakonników".
Według opracowania, w rozmowach z funkcjonariuszem SB o. Hejmo prowadził swoistą grę.
"Jak się wydaje, głównym celem podjęcia jawnych de facto spotkań w klasztorze, była chęć uzyskania jak najlepszych warunków pracy dla redakcji "W drodze". Podkreślał zatem lojalną postawę wobec państwa: "Komunizm, mimo wszystko, jest bliższy Kościołowi niż wszystkie dotychczasowe formacje społeczno-ekonomiczne" - miał stwierdzić podczas drugiej rozmowy.
Zdaniem mjr Głowackiego o. Konrad chciał podtrzymywać te kontakty.
Rękami dominikanina
W kwestionariuszu osobowym na kandydata na tajnego współpracownika z 1976 r., w rubryce "Metody pozyskiwania" zapisano, że o. Konrad ma świadomość prowadzenia dialogu z władzami państwowymi dla obustronnych korzyści; dla SB zaś motywem pozostawała chęć lojalizacji dominikanów "rękami" o. Konrada. W rubryce "sposób pozyskania" zapisano: "droga stopniowego pozyskiwania".
W innym miejscu stwierdzono zaś, że o. Hejmo jest zwolennikiem negocjowania i podejmowania dialogu z władzami w celu uzyskania większego nakładu dla pisma "W drodze". Przeciwstawiano go zwolennikom prowadzenia walki z SB (dotyczyło to o. Ludwika Wiśniewskiego) i stosowania stałego nacisku wobec władz, prowadzącego do tego samego celu, czyli zwiększenia nakładu "W drodze". Mjr Głowacki, za zgodą swego szefa ppłk Stefana Ostapińskiego, naczelnika Wydziału V Departamentu IV MSW, podjął decyzję o założeniu "kandydatowi" podsłuchu telefonicznego oraz o perlustracji (kontroli) korespondencji, w celu pełniejszego rozpoznania o. Konrada i jego najbliższego otoczenia.
- Były to typowe metody działania SB - podkreślają autorzy opracowania.
Kandydat się sprawdził
W lutym 1980 r. Głowacki, awansowany już na podpułkownika, uznał iż po 9 spotkaniach kandydat na tajnego współpracownika sprawdził się. Wnioskował o przekwalifikowanie go na tajnego współpracownika o pseudonimie "Dominik". Sam zainteresowany nie został, rzecz jasna, o tym poinformowany.
"Trzeba jednak sobie zdać sprawę, że decyzja Głowackiego była oparta na dotychczasowych rozmowach i w ramach tychże budowania całej sieci zależności. Typowym sposobem na "wiązanie" z SB było obdarowywanie "kandydata na tw" okolicznościowymi upominkami. O. Hejmo w latach 1977-1980 otrzymał ich kilka, m.in. butelkę winiaku luksusowego za 300 zł, następnie koniaku za 840 r., a w końcu "panoramę Warszawy w metaloplastyce" za 1300 zł" - napisano w raporcie.
Nie podpisał
O. Konrad Hejmo nie podpisał formalnego zobowiązania do współpracy z SB, ani też nie przyjął jednoznacznej roli "agenta". Zresztą w przypadku duchownych podpisywanie zobowiązań nie było regułą - informują autorzy raportu.
W lutym 1980 r. "Dominik" został oceniony pozytywnie przez prowadzącego go funkcjonariusza SB:
"Pozytywny proces stopniowego wiązania ze Służbą Bezpieczeństwa doprowadził do realizacji stawianych sobie założeń operacyjnych i uzyskano taki stopień jego zaangażowania, że spełniał on wymogi stawiane tajnym współpracownikom, a mianowicie: przekazuje szeroki zestaw informacji interesujących SB, nie razi go fakt robienia przez pracownika notatek w czasie jego relacji; przyjmuje do realizacji nasze sugestie będące formą zadań; wyraża zgodę na kolejne spotkania oraz złożenie relacji z wykonania przyjętych na siebie zobowiązań; rozmowy z pracownikiem układa na płaszczyźnie konfidencjonalnej, na spotkania przychodzi w określone przez pracownika miejsce, w ubraniu cywilnym, zachowuje w dyskrecji fakt kontaktu; przyjmuje wynagrodzenie za współpracę w formie okolicznościowych upominków."
Autorzy opracowania podkreślają, że przy analizie powyższej charakterystyki trzeba oczywiście pamiętać, że wyszła ona spod pióra funkcjonariusza SB, który zdawał relację zwierzchnikom ze swojej kilkuletniej pracy i wystąpił o uznanie swojego "podopiecznego" za tajnego współpracownika. Z drugiej strony, podane fakty znajdują odzwierciedlenie w dokumentacji znajdującej się w teczce.
"Jeśli Głowacki uzyskał zgodę przełożonych (w lutym 1980 r.) na zarejestrowanie o. Hejmy jako tajnego współpracownika, to dlatego, że w ciągu lat 1975-1980 potrafił wpłynąć na jego zachowanie i oddziaływać za jego pośrednictwem na ważne miejsce w Kościele katolickim. Podobnie jak i w innych przypadkach z lat 70., pozyskiwanie TW "Dominika" stanowiło efekt żmudnej pracy, stałego kontaktu i dialogu operacyjnego" - napisali historycy IPN.
Według nich, do większych sukcesów Głowacki mógł zaliczyć stałe "temperowanie" współbraci dominikanów poznańskich przez o. Hejmo, tak wyraźne, że sam zainteresowany skarżył się, iż jest pomawiany o zbytnią uległość wobec władz.
"Lojalizowanie" dominikanów to nie jedyne osiągnięcie ppłk. Głowackiego. Kolejne to zdobywanie ciekawych informacji na temat istniejących napięć w łonie zakonu i Episkopatu, a także w związku z wyjazdami o. Konrada do Rzymu i obsługą prasową pierwszej pielgrzymki Ojca Świętego do Polski znalezienie przez SB ważnego polskiego informatora w Watykanie. O. Konrad zdawał relację z wydarzeń, w których uczestniczył, przekazywał charakterystyki znanych dostojników kościelnych, w tym biskupów.
Ich człowiek w Rzymie
Początkowo, przez pierwszy rok pobytu w Rzymie z o. Konradem Hejmo kontaktował się rezydent wywiadu PRL w Rzymie, ps. Pietro. Nazwiska "Pietra" raport nie ujawnia.
"Pietro" po raz pierwszy z o. Konradem skontaktował się 11 listopada 1981 r. Spotkania odbywały się w miejscu pracy "Hejnała" lub na lotnisku, w czasie oczekiwania na przylot np. delegacji Episkopatu Polski do Watykanu, a najczęściej w rzymskich kawiarniach bądź restauracjach. Rozmówca "Hejnała", "Voxa" występował jako pracownik ambasady PRL przy Kwirynale.
"Cieszy się Pan dobrą opinią w Watykanie i wśród księży polskich, a więc, aby porozmawiać spokojniej pójdźmy gdzieś na kawę" -zaproponował o. Konrad podczas pierwszego spotkania z "Pietro".
"W tej sytuacji oświadczyłem mu, że zapraszam go nie na kawę, ale na obiad. Chętnie na to się zgodził" - opisywał "Pietro".
"Pietro" w swoich raportach podkreślał łatwość uzyskiwania informacji od Hejmy: "W trakcie swobodnej rozmowy na tematy stanowiące przedmiot naszych zainteresowań "Vox" bardzo chętnie i szeroko wypowiadał się na znane mu tematy. Do tego stopnia, że odniosłem wrażenie, iż nie ma sensu zbytnio forsować sprawy ewentualnego mojego "odkrycia się" w przyszłości (czyli ujawnienia rozmówcy jako funkcjonariusza wywiadu PRL). Wydaje się, że jego otwartość gwarantuje w pełni dobre informacyjne jego wykorzystanie".
Liczyła się kwota
Z raportu wynika, że w latach 1981- 1988 o. Hejmo otrzymał 19 tys. 355 marek RFN.
"W aktach znajdują się pokwitowania o. Hejmy, w formie odręcznie napisanych oświadczeń, bądź podpisów na formularzach rachunków w języku niemieckim (na części z nich widnieje adnotacja, że jest to wynagrodzenie od BND (wywiad zachodnioniemiecki) za udzielanie informacji dotyczących Watykanu, czy też Kościoła katolickiego" - czytamy w opracowaniu.
Według IPN pierwsze pieniądze "Hejnał" otrzymał w sierpniu 1981 r., po raz ostatni zaś prawdopodobnie w drugiej połowie 1988 r. - za okres od 1 stycznia 1988 do 30 czerwca 1988 r. Otrzymywał je za pośrednictwem agenta o pseudonimie "Lakar" z funduszu I Departamentu MSW. W opracowaniu napisano, iż "Lakar" stwierdził, że przy "podpisywaniu Hejnał zwracał tylko uwagę na sumę".
Doniósł na ks. Popiełuszkę
O. Konrad Hejmo przekazywał rezydentowi wywiadu PRL w Rzymie o pseudonimie "Lakar" m.in. informacje na temat sytuacji ks. Jerzego Popiełuszki.
"Z informacji tych wynikało, że ks. Jerzy, po zatrzymaniu i przesłuchaniu w związku z rewizją w jego mieszkaniu miał się rzekomo załamać i deklarował chęć wycofania się z pracy duszpasterskiej wśród hutników" - czytamy w opracowaniu. Według IPN, o. Hejmo informował także o zatargach, jakie miały miejsce między kapelanem "Solidarności" a Prymasem Polski.
Historycy w opracowaniu podają także, że o. Hejmo obszernie charakteryzował polskich duchownych, m.in. księdza prałata Józefa Kowalczyka, obecnie nuncjusza apostolskiego w Polsce. Przekazywał także informacje dotyczące reakcji Stolicy Apostolskiej oraz papieża na polityczne posunięcia polityczne władz PRL.
Według opracowania, Hejmo mówił "Lakarowi" "o wspieraniu przez papieża podziemia "Solidarności", o tzw. "rozpolitykowanych księżach", których liczba wzrosła po śmierci ks. Jerzego Popiełuszki, o reakcji Watykanu na śmierć kapłana z żoliborskiego kościoła:
"Mówi się coś o beatyfikacji ks. Jerzego Popiełuszki"; w tym kontekście o solidarności papieża z kapłanami polskimi, którzy podjęli walkę o obecność krzyży w szkołach polskich w latach 1983-1984 (Miętne, Włoszczowa); "Papież zabrał głos na temat obu procesów, że się niepokoi. Wiem, że jest przygotowywany protest Episkopatu w porozumieniu z Watykanem. Biskupi orzekli, że będą bronić księży, na co były naciski z Watykanu" - relacjonował "Hejnał".
Zdradził Kościół
- Ojciec Konrad Hejmo nie donosił na Jana Pawła II ani na pielgrzymów w Rzymie - oznajmili w środę na konferencji prasowej w IPN autorzy raportu na temat sprawy o.Hejmy - Paweł Machcewicz, Andrzej Grajewski i Jan Żaryn.
Grajewski podkreślił, że o.Hejmo zdradził Kościół, nawet gdyby przyjąć, że sądził on, iż przekazuje informacje wywiadowi RFN. - Te informacje były szkodliwe dla Kościoła, obojętnie komu by je przekazywał - dodał.
Autorzy raportu przyznali, że z ponad 700 stron akt archiwalnych wynika, iż w Watykanie działali też inni agencji dostarczający informacje na temat głowy Kościoła i jego otoczenia, nie mają jednak "twardych dowodów", by móc teraz ogłaszać, kto to był.
Nałożą pokutę**
Prowincjał polskich dominikanów o. Maciej Zięba wraz z Radą Prowincji wyraził ubolewanie w związku ze współpracą o. Konrada Hejmo ze służbami specjalnymi PRL.
Dominikanie, po zapoznaniu się z ogłoszonym wczoraj raportem IPN, przepraszają wszystkich pokrzywdzonych przez działalność swojego współbrata i zapowiadają, że na o. Hejmo zostanie nałożona pokuta.
Na wniosek prowincjała dominikanów, ojca Macieja Zięby, przewodniczy Konferencji Episkopatu Polski, arcybiskup Józef Michalik odwołał o.Hejmo z funkcji opiekuna polskich pielgrzymów w Rzymie. W ciągu miesiąca ma zapaść decyzja, do którego klasztoru zostanie przeniesiony.
Jego miejsce zajmie tymczasowo 54-letni ojciec Stanisław Tasiemski, dominikanin, pracujący obecnie w polskiej sekcji Radia Watykańskiego.
Podwójny agent
Opracowała HANKA SOWIŃSKA

Konrad Stanisław Hejmo na pogrzebie Jana Pawła II
Donosił przez 13 lat. Był agentem Służby Bezpieczeństwa i wywiadu PRL. Za informacje, które dostarczał, otrzymał w ciągu 7 lat prawie 20 tysięcy marek. Nie podpisał formalnego zobowiązania do współpracy. Wczoraj został odwołany z Rzymu.