Monika i Ewelina studiują dziennie pielęgniarstwo. To jeden z najbardziej popularnych kierunków w Wyższej Szkole Humanistyczno-Ekonomicznej we Włocławku. - Do tej pory płaciłyśmy czesne w wysokości 400 zł miesięcznie, teraz podwyższono nam opłatę o 50 zł. Dostałyśmy aneks do umowy, ważny do końca semestru zimowego.
Pod ścianą
Postawiono nas przed faktem dokonanym - skarży się Monika. - Co więcej, dowiedziałyśmy się o podwyżce przypadkowo. Nikt nas o tym wcześniej nie informował!- mówi Ewelina. Zdaniem studentek, zaskoczeniem była też wiadomość, iż czesne za pierwszy miesiąc semestru należy zapłacić do 20 września. - Do tej pory pierwsza opłata musiała wpłynąć do dziesiątego października. Czy to oznacza, że musimy płacić za miesiąc, w którym nie ma nauki? - pyta Ewelina. Zirytowało je, że panie w dziekanacie nie potrafiły im udzielić odpowiedzi na pytania.
- To nie jest opłata wrześniowa, dotyczy października, ale przesunęliśmy termin o te kilkanaście dni - wyjaśnia Bogusław Stroszejn, kanclerz WSHE. - Nasza uczelnia po raz pierwszy chce zrównać w rozliczeniach rok akademicki z kalendarzowym. Do tej pory planowanie budżetu opierało się na hipotetycznej, zakładanej ilości studentów. Teraz ma się to zmienić. Budżet będzie się opierał na rzeczywistej liczbie chętnych do nauki.
- Podwyżka czesnego to racjonalizacja kosztów studiów - twierdzi kanclerz Stroszejn.
Dziwi się, że studentki nie są na to przygotowane, skoro istnieje zapis w umowie o warunkach płatności za studia mówiący, iż wysokość czesnego może ulec zmianie.
- Czesne jest wyższe, bo między innymi rosnących cen mediów. Aby utrzymać wysoki poziom kształcenia, w tym na studiach magisterskich, musimy też dobrze płacić wysokokwalifikowanej kadrze dydaktycznej. Naukowcy się cenią, a ostatnia podwyżka była w 2006 roku - wyjaśnia kanclerz. - Poza tym najwyższa pora, aby uczelnia zaczęła prowadzić inną politykę ekonomiczną.
Na garnuszku
Według kanclerza, do tej pory bardziej oblegane kierunki musiały zarobić na mniej popularne.
- Teraz nie stać nas na ich utrzymywanie - stwierdza. -Dotyczy to m.in. informatyki, która ma kilkunastu studentów. Co nie oznacza, że nie umożliwimy im dokończenia edukacji.
Kanclerz dodaje, że uczelnia nie tylko podnosi czesne. - Dokonaliśmy cięć kadrowych, zwolniliśmy pięćdziesiąt osób. Wśród nich byli pracownicy administracyjni i dydaktyczni - mówi. Zdaniem kanclerza uczelnia dba o posiadaczy indeksów. - Dla nas pracodawcą jest właśnie student. Student nasz pan! - deklaruje. - Nie ma mowy o lekceważeniu jego praw czy braku wiedzy na temat zmian warunków studiowania.
Jak informuje Monika Jabłońska, komunikat o zgłaszaniu się do dziekanatu w sprawie zmian w opłatach studiów był zamieszczony na stronie internetowej WSHE w lipcu. Do sprawy wkrótce wrócimy.