Przemyślenia na tyłach
- Mieszkam raczej na tyłach świata poezji, bo jestem w parafii w Grucznie jednoosobową załogą i na brak zajęć nie narzekam. Jak mam trochę wolnego, to przysiadam i piszę, co sobie przemyślałem - _powiedział ks. Franciszek Kamecki na spotkaniu w Więcborku. - Jestem synem stolarza z Cekcyna, odpornego na komunizm, więc moja droga do wiedzy była inna. Dzięki ojca intuicji zacząłem się uczyć w Wejherowie,a potem było seminarium w Pelplinie. To były piękne czasy po 56 roku. Nowa muzyka, dużo zakazanych książek. Ja byłem z prowincji tak spragniony kultury, że jeździłem do teatrów. Było bezpiecznie i bez wielkich pieniędzy można się było poruszać po Polsce.
**Artysta czy ksiądz?
Pisać zaczął w szpitalu, gdy rozwiały się marzenia o karierze narciarza. - W miarę jak mi czasu ubywa, piszę coraz krótsze rzeczy - zapewnia. - Mam nawyk notowania i wiodę ciągły spór ze sobą. Artysta to wolność, a ksiądz ma ograniczenia. Jak to pogodzić? Dopiero w ostatnim tomiku ujawniłem, że jestem księdzem. Miałem nauczkę, bo jako młody wikary opublikowałem opowiadanie i od razu karnie mnie na inną parafię przeniesiono. Za szczerze napisałem. Ksiądz-poeta to było niebezpieczne w minionym ustroju i cenzura nie pozwalała._
Tomik w euforii
**Zadebiutował w 1960 r., ale pierwszy tomik "Parabole Syzyfa" opublikował w 1974 r. - Jerzy Krzysztoń tak mnie pchał - wspomina._ - Wydawnictwo zażądało więcej wierszy, więc w trzy dni i noce kleiłem, kreśliłem jak w euforii, bo bałem się, że się rozmyślą.
_Potem była nagroda za najciekawszy debiut poetycki w Polsce, choć sutanna skwasiła oblicze jurorów. Od tego czasu pojawiło się kilkanaście tomików, wyborów i antologii. Ostatni "Skarga księdza" w 2002r.
Poeta w sutannie
Tekst i fot. Marietta Chojnacka

Po spotkaniu ks. prałat Franciszek Gabor wręcza ks. Franciszkowi Kameckiemu rzeźbę Józefa Walczaka. Obok dyrektorka domu kultury Aleksandra Wegner.
Na 101 spotkanie autorskie ks. Franciszek Kamecki przyjechał z przygodami. I choć po wyprowadzeniu w pole w Wąwelnie narzekał, że z precyzją języka nie jest najlepiej, to w Więcborku obiecał, że pisać nie przestanie.