Tym razem w rolę lisa wcielił się zwycięzca ubiegłorocznej gonitwy - Jacek Sytek z Godaw. Uciekał skutecznie, znalazł się jednak śmiałek, który wyrwał mu lisią kitę - Sebastian Jach z Wapna. Za swój wyczyn otrzymał wspaniały puchar ufundowany przez wójta Gąsawy - Zdzisława Kuczmę, spróbował też funkcji lisa w tak zwanej małej pogoni. Tu najlepsza okazała się amazonka z podbydgoskiej Brzozy - Dorota.
Jeźdźcy zmierzyli się też w konkurencjach zręcznościowych. Najlepiej na torze przeszkód poradził sobie Tomasz Goc ze Żnina. - Do tej pory nie wiem, jak udało mi się tego dokonać - powiedział nam zwycięzca. - W tej konkurencji należało jak najszybciej pokonać tor i przy okazji zabrać jabłko położone na końcu drąga. Większość jeźdźców przed owocem na żerdzi wyraźnie zwalniała, ja zaś podjąłem je w pełnym biegu. Zdecydowanie dopisało mi szczęście.
Święto Hubertusa zakończył malowniczy przejazd do rancha Jacka Sytka, gdzie na uczestników spotkania czekał pieczony dzik oraz muzykanci.
- I kiedy wydawało się, że emocje związane z gonitwami mamy już za sobą, z rancha wyszedł koń jednego z gości z Mogilna. Kiedy ktoś to spostrzegł - koń był już niemal na skrzyżowaniu drogi Łysinin - Gąsawa. W ostatniej chwili udało się go zawrócić do zagrody - dodaje Tomasz Goc. - Faktem jednak jest, że kierunek wybrał dobry - wprost na... Mogilno.
Pogoń za lisem
Michał Woźniak

Złapanie lisiej kity to nie tylko osobista satysfakcja, ale i okazały puchar ufundowany przez wójta gminy Gąsawa - Zdzisława Kuczmę.
Blisko 20 jeźdźców z Damasławka, Wapna, Żnina, Godaw, Mogilna i Brzozy zjechało w minioną sobotę na dzień świętego Huberta. Zakończenie letniego sezonu jeździeckiego nieodłącznie wiąże się z pogonią za lisem, w którego wciela się jeden z jeźdźców.