- Jarosław Kaczyński po miesięcznicy katastrofy smoleńskiej zapowiada kolejny marsz "niepodległości i wolności". Liczy na wcześniejsze wybory?
- Zapewne tak, ale on przede wszystkim korzysta z koniunktury politycznej. Hasła nie mają większego znaczenia, dobierane są w zależności od tego, do czego tęskni grupa Polaków, którym się nie powiodło. Nic dziwnego, że czekają na radykalną zmianę licząc na to, że odejdą ci, którzy zawiedli ich oczekiwania. Kaczyński w pewnym sensie ma rację mówiąc, że gospodarka polska nie jest suwerenna. Ale nie tłumaczy, jakie były tego przyczyny.
Przeczytaj także:Przepychanki z policją podczas Marszu Niepodległości w Warszawie
- Więc dlaczego?
- Tu nie chodzi o rząd Tuska. Rzecz w tym, że przez 23 lata Polacy, drobni przedsiębiorcy i biznesmeni nie potrafili się zintegrować i przekroczyć masę krytyczną w polskiej ofercie, rządy nie miały pomysłu na to, jak można było wspomóc gospodarkę. Zadowolenie, że mamy strukturę gospodarki, jak we Włoszech - 2,5 miliona jedno, dwu i trzyosobowych przedsiębiorstw, jest żałosne i nie ma się z czego cieszyć. A gdzie jest gospodarka innowacyjna?!
- Nie obawia się pan, że PiS wyprowadzi dziesiątki tysięcy na ulice i skończy się poważnymi rozruchami?
- Myślę, że Polacy nie są gotowi chwycić za kosy i postawić je na sztorc w marszu na Belweder. Jarosław Kaczyński jest chyba tego bardzo świadom, ale chodzi mu o tworzenie atmosfery napięcia, nawet strachu. I chyba liczy, że to spowoduje zmiecenie ze sceny rządu. Pewnie też ma nadzieję, że w jakimś momencie jego sondaże będą na tyle wysokie, by koalicjant z PSL zorientował się, że nie warto dłużej firmować tego romansu z PO. I to już by wystarczyło do przedterminowych wyborów. Nie sądzę, żeby udało się Platformie przygarnąć SLD z Ruchem Palikota. Taka koalicja byłaby zabójczo trudna dla Tuska. Zatem wariant z PSL wydaje się najbardziej prawdopodobny. Na razie PiS wyśmienicie pokonuje PO w dyktowaniu tematów debat publicznych. Wszyscy dyskutują o tym, co podsuwa Kaczyński. W tym PO nie dorasta do pięt PiS-owi.
- Na ile ta nieustająca polityczna kopanina obchodzi przeciętnego Polaka?
- Interesuje nas tylko w wymiarze spektaklu politycznego. Przeciętny Polak traktuje to jak codzienny teatr telewizji, ale tak naprawdę - mówiąc kolokwialnie - absolutnej większości Polaków to wisi. I to jest również powód, dla którego ludzie nie sięgną po kosy i nie zrobią ulicznych rozrób. Jest to jeden z powodów, dla którego, jako jedyni w Unii, mamy większe zaufanie do Parlamentu Europejskiego, aniżeli narodowego.
Czytaj e-wydanie »