Miejski Zakład Komunikacji w mediach społecznościowych opublikował nagranie, które przedstawia moment przejścia pieszego przez pasy i ominięcie go przez autobus. Zdania internautów w tej sprawie są różne. Jedni twierdzą, że kierowca popełnił wykroczenie, inni że takowego absolutnie nie było.
- Jeżeli kierowca nie zmusza przechodnia do zmiany tempa poruszania się, ani do innych czynności, które musiałby wykonać, aby uniknąć potrącenia, to nie można kierowcy zarzucić popełnienia wykroczenia - tłumaczy Jacek Jeleniewski, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Grudziądzu.
Przypomnijmy, że incydent ten wydarzył się 30 czerwca. Nasz Czytelnik twierdził, że kierowca prawie go potrącił, a później wypowiedział w jego kierunku „wys**j się dziadu” co zarejestrował telefonem. Spółka przeprosiła za zachowanie kierowcy i zapowiedziała konsekwencje służbowe. Nie dopatrzyła się jednak wykroczenia drogowego. Więcej o tym zdarzeniu znajdziesz tutaj
Artykuł wywołał duży odzew naszych Czytelników, którzy chętnie komentowali zajście i dzielili się własnymi doświadczeniami z kierowcami MZK. Otrzymaliśmy też wiadomości w tej sprawie na skrzynkę elektroniczną redakcji.
Pan Marcin przedstawił historię z 6 lipca, kiedy to wraz z rodziną chciał pojechać autobusem Arrivy kursującym na linii nr 4 z osiedla Rządz w stronę Wielkich Lnisk. - Pan kierowca miał wyjechać planowo o 21:56 i o tej godzinie odpalił silnik autobusu. Byliśmy około 20 metrów od autobusu. Widząc, że kierowca odpalił i rusza, przyspieszyliśmy. Kierowca (...) specjalnie przyspieszył żeby nas nie wziąć. Nie mógł nas nie zauważyć - pisze na naszą skrzynkę redakcyjną pan Marcin.
W komentarzach na profilu „Gazeta Pomorska Grudziądz” na Facebooku nie brakuje jednak pozytywnych głosów na temat kierowców.
- Uciekł mi autobus na przystanku przy parku. Dobiegłem „całując” jego tył. Widząc to zatrzymał się kierowca jadący z zajezdni na początek trasy. Zapytał czy do szpitala pasuje? Uśmiechnięty wskoczyłem dziękując. Skomentował, że nie zawsze kierowcy widzą w lusterku dobiegających ludzi, a przecież włączają się do ruchu i muszą uważać by nie spowodować kolizji. Byłem w pracy szybciej, ekspresem i to za darmo bo kasowniki były wyłączone. Dzięki! - pisze pan Jacek.
- Czekałam kiedyś w śniegu po nocce. Pan który dopiero jechał, by zacząć trasę podwiózł mnie bez biletu przez całe miasto - dodaje z kolei pani Weronika.
