Sytuacja miała miejsce przy alei 23 Stycznia.
- Szedłem z pracy i rozmawiałem przez telefon. Przechodziłem przez jezdnię. Byłem w połowie przejścia dla pieszych. Nagle usłyszałem trąbienie i poczułem wiatr na plecach. Prawie przejechał mnie autobus - wspomina incydent pan Karol, nasz Czytelnik.
- Z tego co wiem, to na pasach pierwszeństwo ma pieszy. Poszedłem do kierowcy, by wyjaśnić tę sprawę. Usłyszałem jednak „Wys**aj się dziadu”. Mam to nawet nagrane na telefonie. Uważam, że tak nie powinien zachowywać się pracownik miejskiej spółki - tłumaczy pan Karol.
Włodzimierz Tesz, rzecznik prasowy Miejskiego Zakładu Komunikacji podkreśla, że spółka przeanalizowała zapis z monitoringu, wysłuchała wyjaśnień kierowcy i skonsultowała zebrany materiał dowodowy z policją. Wniosek? - Należy stwierdzić, że zarówno kierowca autobusu, jak i pieszy nie popełnili wykroczenia drogowego - tłumaczy. - Kierowca ominął pieszego w wystarczającej odległości. Pieszy był już na sąsiednim pasie ruchu - dodaje.
A jak spółka komentuje zachowanie kierowcy po zdarzeniu? - Nie jest ono zgodne z obowiązującymi w spółce standardami. Dla takiego zachowania nie ma żadnego usprawiedliwienia. Do pasażera zostanie skierowane pismo z przeprosinami, a wobec kierowcy wyciągnięte zostaną konsekwencje służbowe - zapowiada Włodzimierz Tesz.
