Twierdzi, że pieniądze mi się nie należą, bo ubezpieczyła mnie na wypadek... innego zawału - opowiada pan Andrzej z Bydgoszczy.
Pan Andrzej (dane do wiadomości redakcji) w lutym tego roku przeszedł zawał serca. Ponieważ był ubezpieczony w PZU Życie SA, wystąpił do firmy o wypłatę odszkodowania z tytułu ciężkiego zachorowania oraz trwałego uszczerbku na zdrowiu.
Pieniędzy nie będzie
- Byłem przekonany, że bez problemu otrzymam pieniądze od ubezpieczyciela, tymczasem stało się inaczej - opowiada.
Z kolejnych pism, jakie otrzymywał z PZU Życie, pan Andrzej dowiadywał się, że firma nie wypłaci mu odszkodowania ani z tytułu ciężkiej choroby, ani też trwałego uszczerbku na zdrowiu.
PZU Życie stwierdziło krótko: "zawał serca oznacza martwicę części mięśnia sercowego, spowodowaną nagłym zmniejszeniem dopływu krwi do tej części mięśnia sercowego. Rozpoznanie musi był potwierdzone łącznie: a) wystąpieniem znamiennego wzrostu poziomu troponiny, b) pojawieniem się patologicznego załamka Q w EKG (nieobecnego przed zdarzeniem), c) pojawieniem się nieistniejących wcześniej globalnych lub regionalnych zaburzeń kurczliwości mięśnia sercowego w badaniach obrazowych". Zdaniem ubezpieczyciela nasz Czytelnik nie spełnił tych warunków, ponieważ nie badanie EKG nie wykazało "patologicznego załamka Q". W związku z tym PZU Życie odmówiło wypłaty pieniędzy.
Pan Andrzej nie wierzył własnym oczom. - W końcu w karcie, którą otrzymałem w szpitalu, było napisane wyraźnie: zawał serca - mówi. - Mało tego, w jednym z pism PZU przyznaje, że byłem leczony z powodu zawału mięśnia sercowego, "jednakże w badaniu EKG serca brak jest patologicznego załamka Q". Przecież to jakiś absurd!
Firma odmawiając mi wypłaty odszkodowania z tytułu trwałego uszczerbku na zdrowiu uznała też najwyraźniej, że zawał, który przeszedłem, nie odbił się na moim zdrowiu. Nieważne, że muszę przyjmować leki. Według PZU jestem zdrów jak ryba.
Interweniuje rzecznik ubezpieczonych
Wystąpiliśmy do PZU Życie SA z prośbą o zajęcie się sprawą pana Andrzeja. Ponieważ firma nie udziela mediom informacji dotyczących klientów, odpowiedź przekazała bezpośrednio naszemu Czytelnikowi. Niestety, PZU Życie zdania nie zmieniło.
Zwróciliśmy się następnie do rzecznika praw ubezpieczonych, który interweniował w PZU Życie w sprawie naszego Czytelnika. Ubezpieczyciel udzielił rzecznikowi wyjaśnień podobnych do tych, które otrzymał pan Andrzej. "Zdaniem Ubezpieczyciela, z przedstawionej (...) dokumentacji medycznej nie wynika wystąpienie patologicznego załamka Q, a w związku z tym przebyty zawał serca nie spełnia kryteriów znamionujących podstawę odpowiedzialności PZU Życie SA. (...) Ubezpieczyciel nie znajduje podstaw do uznania roszczenia i wypłaty odszkodowania".
Dwa zawały*
Kiedyś lekarze w oparciu o badanie EKG rozróżniali dwa typy zawałów: zawał serca pełnościenny i niepełnościenny. Obecnie te nazwy zastąpiły określenia: "zawał z załamkiem Q" (dawny pełnościenny) i zawał bez załamka Q (dawny niepełnościenny).
Zawały z załamkiem Q stanowią około 60-70 proc. wszystkich zawałów, bez załamka Q - około 30-40 proc. Przebieg kliniczny zawałów bez załamka Q jest na ogół lżejszy, jednak rokowania na przyszłość wcale nie są lepsze niż u pacjentów, którzy przeszli zawał z załamkiem Q. Śmiertelność po 3 latach jest w obu typach zawałów taka sama. Ponad połowa chorych, którzy przebyli zawał bez załamka Q, ma istotne zmiany w dwóch lub trzech tętnicach wieńcowych, dlatego zdaniem wielu lekarzy powinni oni jak najszybciej przejść koronarografię.
*Na postawie www.resmedica.pl
Lekcja dla innych
- Nie rozumiem, jak mogło dojść do tak absurdalnej sytuacji - mówi pan Andrzej. - Dla firmy ważne są tylko jej wewnętrzne ustalenia, a nie opinie lekarzy. Może moja historia będzie wskazówką dla innych Czytelników, aby dokładnie sprawdzali, jakie obwarowania znajdują się w umowach ubezpieczeniowych, zanim je podpiszą.
Imię Czytelnika zostało zmienione.