Do klubu trafiła kilka lat temu. - Zgłosiłam się na praktyki studenckie. Prezesem był wówczas Marian Dering. Zobaczyłam, jak to wszystko wygląda od środka, spodobało mi się i zostałam - opowiada.
W klubie zajmuje się przede wszystkim promocją i organizacją imprez (absolwentka UMK, z zawodu jest specjalistką od public relations i komunikacji medialnej). W marcu postarała się o licencję kierownika drużyny. - Wraz z Marcinem Stawlukiem pojechaliśmy na szkolenie do Warszawy. Po jego zakończeniu zdaliśmy egzamin. Bardzo pomógł nam pan Andrzej Polkowski (długoletni kierownik Polonii, pracuje też przy zawodach rangi międzynarodowej - red.), który uczulił nas na jakie aspekty regulaminu powinniśmy zwrócić uwagę podczas przygotowań do testu - dodaje.
Marcin Stawluk nie mógł pojechać na ostatni mecz Polonii do Rzeszowa i musiała zastąpić go Izabela Pochowska. To był jej debiut w meczu ligowym, wcześniej pomagała trenerowi Jackowi Gollobowi podczas towarzyskich zawodów juniorów.
- Obowiązków było sporo - relacjonuje pierwsza w historii Polonii kierownik-kobieta. - Najpierw musiałam zgłosić całą drużynę, okazać sędziemu licencje i książeczki zdrowia zawodników; odebrać opaski na rękę, podać liczbę członków teamów itd. Ważne było też wysłuchanie wskazówek i sugestii sędziego oraz komisarza toru i potem przekazanie ich ekipie.
W trakcie zawodów była jedyną osobą z zespołu, która mogła kontaktować się z sędzią. - Jeszcze nigdy nie rozmawiałam z arbitrem tak często jak w Rzeszowie - śmieje się. - Nawet, gdy arbiter prosił do telefonu zawodników, to najpierw informował o tym mnie i prosił bym ich przywołała do aparatu.
Biegania do telefonu było sporo, chociażby z tego powodu, że bydgoscy żużlowcy kilka razy upadali na tor. - Musiałam błyskawicznie znaleźć lekarza, aby zgodnie z regulaminem, w ciągu pięciu minut rozpoczął badanie. Potem czekałam aż medyk wypisze orzeczenie o zdolności do jazdy i informowałam o tym sędziego - relacjonuje Iza. - Zgłaszałam zmiany, upewniałam się, czy nasi żużlowcy mają odpowiednie kolory kasków oraz czy przed wyjazdem na tor ustawiają się na wyznaczonych w parkingu polach. Skrupulatnie wypełniałam też program zawodów, by w razie potrzeby podpowiedzieć coś trenerowi. Po zawodach wyznaczałam osoby, które pójdą na konferencję prasową, odbierałam od sędziego dokumenty żużlowców, podpisywałam pomeczowy protokół.
W swojej książeczce kierownika drużyny dostała pierwszy, historyczny wpis. Jak pracę kobiety ocenili bydgoscy żużlowcy? - Trener Jacek Gollob pogratulował mi; mówił, że dałam radę, nie spanikowałam. Tomek Orwat stwierdził, że jestem komunikatywna. Inni nie narzekali, więc chyba wyszło OK.
W niedzielnym spotkaniu Polonii z Lokomotivem Daugavpils w Bydgoszczy (godz. 16.00) Iza Pochowska nie będzie pełnić roli kierownika drużyny. - Wrócę do swoich stałych obowiązków związanych z organizacją meczu - mówi.