MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Polska na tarczy

Jacek Deptuła [email protected]
Teraz staniemy w jednym szeregu z USA. I paradoksalnie - pojawi się również problem suwerenności Polski.
Teraz staniemy w jednym szeregu z USA. I paradoksalnie - pojawi się również problem suwerenności Polski. infografika Jerzy Gliszczyński
- Nie ma się co oszukiwać: ważna część tarczy antyrakietowej nad Wisłą ma służyć jedynie bezpieczeństwu Stanów Zjednoczonych, a nie Polski czy Europy - mówi Wojciech Łuczak, dziennikarz i ekspert techniki wojskowej.

- Potwierdza to już sama nazwa tego skomplikowanego systemu rakietowego NMD - National Missile Defence, czyli Narodowa Obrona Przeciwrakietowa USA. Co to ma wspólnego z bezpieczeństwem Polski? - dziwi się Łuczak. Jeśli tak - czy warto, aby Polska na własne życzenie wkładała palce między drzwi i na dodatek uznawała to za polityczno-wojskowy sukces?

Społeczeństwo podobno już wybrało

Wojciech Łuczak nie jest zagorzałym przeciwnikiem amerykańskiej bazy antyrakietowej w Polsce. Ale domaga się, by na ten temat polski rząd zorganizował uczciwą debatę publiczną. - Nie tylko z udziałem polityków i wojskowych ekspertów. Polacy mają prawo wiedzieć, że to najważniejsza decyzja militarna od czasu wstąpienia do NATO.

Oficer Pomorskiego Okręgu Wojskowego, który chce zachować anonimowość, tłumaczy:
- W armii mówi się, że władze cywilne już dawno wyraziły cichą zgodę na amerykańską bazę w Polsce. A obecna kampania informacyjna rządu służy przygotowaniu i przekonaniu Polaków, że to znakomite posunięcie polityczne i świetny interes wojskowy. A przecież zagrożenia USA są zupełnie inne od zagrożeń Polski!
Kilka dni temu poseł P
iS Joachim Brudziński przekonywał w TVN, że dla Polski to atrakcyjna propozycja. I nie ma co oglądać się na Rosję: - Czas kiedy decyzje w Polsce, ważne dla naszego społeczeństwa, dla naszego rozwoju gospodarczego był uzależniony od pomruków z Rosji, definitywnie się skończył. Ale Brudziński nie widzi potrzeby referendum na temat bazy wojskowej USA w Polsce: - Społeczeństwo zabierało swój głos decydując się udzielić mandatu konkretnym parlamentarzystą, którzy dzisiaj współtworzą ten rząd. Nie wydaje mi się, żeby była taka potrzeba.
Najpierw bezpieczeństwo

Tymczasem rozmawiając o amerykańskiej bazie w Polsce musimy zapomnieć o wielkich korzyściach ekonomicznych. Baza będzie niewielka, najwyżej 200-osobowa, a z polskich materiałów budowlanych potrzebne będą zapewne tylko cement, piasek i woda. Natomiast bezwarunkowo pamiętać musimy o trzech aspektach amerykańskiej propozycji: politycznym, militarnym i kwestii bezpieczeństwa państwa.
Ta ostatnia sprawa jest najistotniejsza i budzi najwięcej kontrowersji. Zwolennicy tarczy antyrakietowej w Polsce twierdzą, że bezpieczeństwo państwa bezapelacyjnie się zwiększy. Ktoś, kto zaatakuje amerykańska bazę, zaatakuje bezpośrednio największe mocarstwo. Z pełnymi tego konsekwencjami. Przeciwnicy natomiast są zdania, że właśnie amerykańska tarcza sprowadzi na Polskę ogromne zagrożenie. Na pewno staniemy się potencjalnym celem setek rakiet rosyjskich, chińskich i arabskich. Wzrośnie tez zagrożenie terrorystyczne, możliwa jest militaryzacja granicy z Białorusią oraz dalsze wzmocnienie militarne Obwodu Kaliningradzkiego.
Jak dotąd byliśmy trzeciorzędnym, o ile w ogóle, celem dla państw bandyckim, w tym terrorystów. Teraz staniemy w jednym szeregu z USA. I paradoksalnie - pojawi się również problem suwerenności Polski. Jeśli baza będzie eksterytorialna (na inne rozwiązanie USA zapewne się nie zgodzą) uczestnictwo w tarczy osłabi naszą suwerenność. Przecież Amerykanie nie będą nas pytać, czy mogą wystrzelić swoje rakiety. Suwerenność Polski o wiele bardziej gwarantują struktury NATO.
Najkrócej można ocenić aspekt militarny budowy w Polsce tarczy antyrakietowej. Rząd liczy na znaczną pomoc wojskową w sprzęcie i nowoczesnych technologiach. Najbardziej zależy nam na "ufundowaniu" przez USA znakomitych systemów obrony przeciw rakietom krótkiego zasięgu "Patriot". Mówi się o czterech - pięciu bateriach (każda może mieć po ok. 80 pocisków) o wartości 3 - 5 miliardów dolarów. Na tyle bowiem Polska może szacować koszty, jakie poniosłaby dając zgodę na budowę bazy.

Optymiści twierdzą, że to realna szansa, pesymiści zaśmiewają się do łez nie wierząc w amerykańską szczodrość. Podkreślają, że z irackiej wojny wynieśliśmy głównie doświadczenia, setkę samochodów hummer i uścisk dłoni prezydenta Busha. Bo np. kontrakt na samoloty F-16 wcale nie okazał się tak korzystny, jak obiecywano.

Charakterystyczna jest opinia Beaty Górki-Winter z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych: - To, co mnie niepokoi ze strony ekspertów amerykańskich, to ich zaskoczenie, kiedy nasi analitycy pytają: "No dobrze, ale jaka jest propozycja amerykańska? Co możemy otrzymać w zamian za udostępnienie naszego terytorium?".

Katastrofalny poziom wiedzy polityków

NMD - Narodowa Obrona Przeciwrakietowa

To system składający się z dwóch części: wykrywania (potężnej mocy radary) i niszczenia w locie wrogich rakiet swoimi. Ma bronić terytorium USA i Kanady przed ograniczonym atakiem rakietowym ze strony Korei Płn i Iranu. Dwie bazy systemu znajdują się na Alasce i w Kalifornii. Amerykanie poszukują lokalizacji dla trzeciej. Poważnie rozważa się rozmieszczenie bazy w Polsce, a radaru w Czechach. Tarcza antyrakietowa, wbrew oficjalnym zapewnieniom Pentagonu, jeszcze nie działa. Podczas kilkunastu testów tylko jeden z pocisków zestrzelił starego typu rakietę wroga. USA wydały do tej pory na program antyrakietowy ok. 70-80 miliardów dolarów.

Niebezpieczne są też ewentualne konsekwencje polityczne. Na budowę amerykańskiej tarczy nie godzą się Brytyjczycy, Francuzi i Niemcy. Europa myśli o własnym systemie antyrakietowym. O ile dla państw europejskich baza USA w Polsce nie ma szczególnego znaczenia, o tyle ma dla Rosji i Chin. - W tej chwili Moskwa protestuje na wyrost, tarcza nie jest dla nich realnym zagrożeniem - mówi Łuczak. - Ale tylko na razie, bo przecież w każdej chwili można zmienić charakter bazy na ofensywny. Wiadomo, że system będzie rozbudowywany. Jak i w czyim interesie?
Wojciech Łuczak nie kryje, że poziom wiedzy części naszych polityków na ten temat jest katastrofalny. Zatem i decyzje mogą być podobne. W USA mówi się o tarczy otwarcie, dostępne są plany, niektóre dane techniczne. A u nas politycy widzą tylko "dobro polityczne" - "dokopanie Ruskim" i złudne przeświadczenie, że nasza siła dzięki temu wzrośnie.

Tymczasem amerykańskie antyrakiety rozlokowane w Polsce nie są w stanie zestrzelić najnowszych rosyjskich supernowoczesnych rakiet Topol-M. Dysponują one systemem, który potrafi wyśledzić zagrożenie, zmienić tor lotu, a nawet przyspieszać i zwalniać w powietrzu.

Nowej broni nie da się zniszczyć też za pomocą głowicy nuklearnej laserów. Kiedy Rosjanie w 2005 roku wystrzelili pierwszego Topola - amerykańskie systemy antyrakietowe na Alasce "zwariowały" i nie potrafiły określić jego pozycji. Mimo tych atutów Rosja nie pozostanie obojętna - należy liczyć się z wieloma wariantami reakcji Moskwy.

Warto też pamiętać, że Polska, godząc się na bazę, może być zmuszona do wsparcia USA, nawet gdy będzie się to kłóciło z racją stanu. W najgorszym wariancie (który należy brać poważnie pod uwagę) Amerykanie chcą mieć niezatapialny lotniskowiec w środku Europy. Za śmieszne dla nich pieniądze.
W polskiej dyskusji o tarczy pomija się pewien mało znany element. Parametry tarczy są wyraźnie nakierowane na powściągnięcie chińskich ambicji rakietowych. Stąd bierze się niezadowolenie nie tylko Moskwy, ale i Chin.

Nie wiadomo wreszcie - a to kapitalny argument - jak będzie wyglądać proces podejmowania decyzji o uruchomieniu systemu? Czy Amerykanie będą z nami rozmawiać przed naciśnięciem guzika?Nie wyobrażam sobie tego.
Nasz wojskowy informator z POW nie ma złudzeń: - To wygląda na wasalizację. Ustawiliśmy się w roli zajączka, który pręży muskuły i zgrywa bohatera, bo za nim stoi niedźwiedź. Dawniej biały, a teraz amerykański grizzly.

Na domiar wszystkiego ekspert wojskowy Wojciech Łuczak nie wierzy, że gra USA jest czysta: - Amerykanie od dłuższego czasu lobbują w Polsce w związku z tarczą. Robią to za pośrednictwem dziennikarzy, a nawet wysokich oficerów naszej armii. Trzeba pamiętać, że Polska jak ziarnko piasku dostała się w tryby maszynerii walczących gigantów. W wielu korporacjach toczy się walka o niebywałe pieniądze na program antyrakietowy, koncerny robią swoją grę, wynajmując w Polsce specjalistów od propagandy. Któż tam myśli o interesach Polski?
No właśnie - kto?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska