Oficjalnie Radosław Sikorski, bydgoszczanin i szef polskiej dyplomacji, nie włącza się w kampanię wyborczą Platformy. Jednak jego wczorajszy wykład w Wyższej Szkole Gospodarki był wyłącznie prezentacją sukcesów rządu, w którym pracuje już siedem lat.
Przez ponad 20 minut przekonywał studentów i uczniów szkół średnich, że polskie dziesięciolecie w Unii Europejskiej było czasem "znacznego awansu politycznego".
Region z lotu ministra
- Zamykamy te lata jako silne i wpływowe państwo członkowskie, które broni swoich interesów ale działa jednocześnie bardzo odpowiedzialnie - mówił minister. - Nigdy w historii kraju nie doganialiśmy Zachodu tak szybko. Polska swoje szanse wykorzystała lepiej niż inni, jesteśmy liderem wzrostu w UE. Polska osiągnęła dwie trzecie rozwoju gospodarczego licząc wobec średniej unijnej. To fenomen.
W 1989 r. mieliśmy najniższy poziom zamożności - była to zaledwie jedna trzecia wobec średniej Unii.
Szef dyplomacji za jeden z największych sukcesów uznał zwycieskie negocjacje budżetowe na lata 2014 - 2020. Udało się zdobyć 441 miliardów złotych, choć wcześniej Platforma obiecywała trzysta.
Minister wyliczał też, ile stracilibyśmy pozostając poza Unią: - W 2013 r. PKB na osobę mierzony parytetem siły nabywczej byłby na poziomie 2009 r., natomiast eksport byłby mniejszy o jedną czwartą.
Zatem lata 2014 - 2020 muszą zostać wykorzystane jeszcze lepiej, bo "po 2020 roku to my zaczniemy pomagać innym. I wtedy okaże się, jak odpowiedzialnym jesteśmy społeczeństwem"- zakończył szef MSZ.
Czytaj: Odkrycie wicemarszałka: "Bezrobocie to trudny obszar"
Region z lotu marszałka
O wiele bardziej oszczędny w prezentacji sukcesów był kujawsko-pomorski wicemarszałek Michał Korolko. - Facet nie chwalił się, bo nie ma czym - skwitował jego wystąpienie jeden ze studentów WSG. - No, chyba że astrobazy - i puścił do koleżanki oko...
Rzeczywiście, wicemarszałek mówił krótko i mało konkretnie. Za największy sukces regionu uznał np. rewitalizację wielu obiektów w regionie, przede wszystkim bydgoską Wyspę Młyńską. Pochwalił się też opieką przedszkolną dzieci wiejskich. Natomiast o najważniejszych sprawach mówił, a raczej narzekał, tak: - Bezrobocie, to obszar najtrudniejszy, bezpośrednie wparcie dla przedsiębiorców to zawsze był trudny obszar.
Przekonywał, że globalne tąpnięcie w gospodarce zmieniło założenia Regionalnego Programu Operacyjnego: - Nie uda nam się więc uzyskać takich wskaźników zatrudnienia, jakie zakładaliśmy. A utworzenie jednego trwałego miejsca pracy w regionie to 200-300 tys. zł, a sto miejsc - 20 mln zł.
Wicemarszałek wyciągnął z tego wniosek, że niewielki jest wpływ RPO na gospodarkę globalną: - Wystarczy jedno tąpnięcie dużego przedsiębiorstwa w województwie i sto osób traci pracę.
Ale są, zdaniem Michała Korolki, sukcesy: - Warto wspomnieć co w gospodarce województwa się udało - to otoczenie biznesu, tereny inwestycyjne, np. bydgoski park przemysłowy. I takie wsparcie będziemy kontynuować - zakończył wicemarszałek.
Część młodych uczestników konferencji była sceptyczna. - Nie lepiej to wspierać sam biznes? Szukam pracy od kilku miesięcy a "otoczenie biznesu" jakoś nie chce zatrudniać.
I to było wszystko, czym pochwalił się wczoraj wicemarszałek Korolko