Polak wylądował w Brazylii 17 czerwca. Rzekomo nie miał przy sobie pieniędzy, nikt po niego, mimo obietnic nie wyszedł, dlatego postanowił zamieszkać na lotnisku. Jak powiedział w czwartek rozmowie tvn24.pl konsul, mężczyzna, wbrew temu co podawała brytyjska i brazylijska prasa, miał jednak przy sobie pieniądze. Starczyło mu ich jednak tylko na opłacenie kilku noclegów w hotelu. Dopiero gdy fundusze się skończyły, pan Parzelski wrócił na lotnisko, gdzie się zadomowił.
Parzelskim zaopiekowały się służby sprzątające lotnisko. Brazylijczycy przynosili mu wodę, jogurty i papierosy. Wielokrotnie czuć było od niego alkohol.
Obecność Polaka wzbudziła ogromne zainteresowanie lokalnych gazet. Jeden z dziennikarzy przeprowadził małe śledztwo i udało mu się dowiedzieć dlaczego Parzelski śpi na lotnisku.
Mężczyzna przyleciał do Brazylii do pracy, po tym jak stracił prace w Londynie. Dostał bilet w jedną stronę. Miał go ktoś odebrać z lotniska, jednak nikt się nie zjawił.
Władysław Parzelski już wyleciał, za pieniądze konsulatu, do domu.