Zamknij drogi Czytelniku, proszę, na chwilę oczy i spróbuj sobie sparzyć kawę czy herbatę. Albo wyjdź do sklepu po mleko i bułki. Albo po prostu usiądź w fotelu, „wczuj” się w ciemność i poczuj, że to już na zawsze. Przerażająca perspektywa, prawda? Niewidomi mają tak na co dzień. Nieodwracalnie. Ale życie „po omacku”, które wiodą, to wcale nie jest gorsze życie, tylko inne, bardziej wymagające. Nie oczekują litości.
- Z tym króliczkiem, tak nazywam swoją chorobę, da się żyć. Pocieszam się tym, że są na tym świecie gorsze schorzenia - podkreśla Daniela Błach, która w grudziądzkim kole Polskiego Związku Niewidomych działa od 1989 roku.
Uroczystość przy „kawie i cieście”
Polski Związek Niewidomych jest w naszym mieście obecny już, uwaga, od 65 lat. Skupia osoby niewidome i niedowidzące: dzieci i dorosłych. Wczoraj z okazji tego jubileuszu w Domu Technika NOT odbyła się uroczystość „przy kawie i cieście”. - Działamy zarówno w Grudziądzu, jak i w powiecie ziemskim. W sumie do naszego koła należy 167 osób. Członków wciąż przybywa - mówi Krystyna Kaczorowska, szefowa powiatowego koła Polskiego Związku Niewidomych.
Dlaczego przychodzą?
- Związek zajmuje się przede wszystkich rehabilitacją, która sprawia, że osoby niewidome i niedowidzące lepiej sobie radzą w codziennym życiu - dodaje Krystyna Kaczorowskiego.
Nie mniej ważne jest poczucie solidarności, wspólne wyjazdy i regularne spotkania w przyjaznym gronie. - To bycie między ludźmi wiele dla mnie znaczy. Potrafi mi dodać sił w tych chwilach, kiedy jestem zła na los, że to właśnie ja zaczęłam tracić wzrok - przyznaje Daniela Błach.