https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pomieszczenia wspólnego użytkowania w Piechcinie nie są na wyłączność

(PAK)
Pani Bronisława jest załamana. Musi wynieść wszystkie zgromadzone rzeczy. Twierdzi, że pomaga ludziom, przekazując im zgromadzone w piwnicy stare ubrania czy meble.
Pani Bronisława jest załamana. Musi wynieść wszystkie zgromadzone rzeczy. Twierdzi, że pomaga ludziom, przekazując im zgromadzone w piwnicy stare ubrania czy meble.
Bronisława Stępkowska od wielu lat korzysta z jednego z czterech pomieszczeń tzw. wspólnego użytkowania w bloku przy ul. Skalników w Piechcinie. Składuje tam stare ubrania i meble, które - jak mówi - rozdaje potem ludziom potrzebującym.

Niestety pomieszczenie jest często zalewane. Zarząd Spółdzielni Mieszkaniowej "Kujawy" w Barcinie" wezwał piechciniankę, by je opróżniła. Nasza rozmówczyni jest załamana. Rozmawiając z nami ciągle płacze.

O nakazie opróżnienia pomieszczenia dowiedziała się po przyjeździe z Ciechocinka. Była tam na rehabilitacji z córką. - W skrzynce pocztowej był list. Jak go otworzyłam i przeczytałam, prawie zawału serca dostałam - mówi pani Bronisława.

Nikt ze mną nie rozmawiał

Kobieta twierdzi, że pomieszczenie zalewane jest z winy sąsiada, który mieszka naprzeciwko niej na parterze. Czesław Chałupa ma zapychać rury.

Ostatnie zalanie wyrządziło najwięcej szkód. Niektóre meble i ubrania trzeba było po prostu wyrzucić. - Osobiście mu pokazałam, jaki stawek wody stoi i powiedziałam, że tak dalej być nie może - usłyszeliśmy. Mało tego, zdaniem naszej rozmówczyni, sąsiad tak się dogadał ze spółdzielnią, że odebrano jej dodatkową piwnicę. Stało się to wtedy, gdy przebywała w Ciechocinku. - Jak można, bez rozmowy ze mną, osobą poszkodowaną, podjąć taką decyzję, a zrobili to pan Włodzimierz Grześkowiak i pani Danuta Kubicka. Udzielam się społecznie. Zawsze też chętnie podaję kawałek chleba, jak ktoś zapuka i poprosi. To pomieszczenie jest mi nadal potrzebne. Jest mi przykro, że za dobre uczynki otrzymuję taką zapłatę -oświadczyła kobieta.

Po przyjeździe z Ciechocinka piechcinianka udała się do spółdzielni. - Ale pana Popławskiego nie było, przebywał na urlopie. Bardzo nieładnie mnie tam potraktowano. Wierzę, że gdyby był prezes, nie odebrano by mi piwnicy - oświadczyła piechcinianka.

Ma dość pretensji

Czesław Chałupa nie ma sobie nic do zarzucenia. Chętnie z nami rozmawia. Mówi, że sam nie może założyć w mieszkaniu nowej podłogi, bo kanalizacja w bloku jest fatalna i jak się zapcha, to woda wybija nawet u niego w mieszkaniu. - Wszystko z góry spływa na dół i się zapycha. - Sam tego nie robię - usłyszeliśmy. - Byłem u pana prezesa, powiedziałem, żeby zrobił tak, aby nie zalewało mnie i pomieszczenia pani Stępkowskiej, bo ta ciągle ma do mnie pretensje - dodał pan Czesław.

Decyzja jest nieodwołalna

Henryk Popławski w żaden sposób nie wini Czesława Chałupy za to, że to przez niego piwnica Stępkowskiej jest zalewana. - Problemy z kanalizacją mamy nie tylko w Piechcinie, ale jest nadzieja. Natrafiliśmy na środek chemiczny, który usuwa osady tłuszczu, główną przyczynę zapychania się rur. Wypróbowaliśmy go w blokach przy ulicy LWP i Pakoskiej w Barcinie i jak na razie, od trzech tygodni, nie było żadnych interwencji. Chcemy zastosować ten środek na wszystkich osiedlach - usłyszeliśmy.

Jeśli chodzi o pomieszczenie, które wciąż zajmuje interweniująca u nas kobieta, prezes popiera stanowisko pozostałych członków zarządu. Powód? Niedawno pojawiła się osoba, która tak jak Stępkowska, również chce z niego korzystać.
- Ma do tego prawo. Jest to jedno z czterech pomieszczeń wspólnego użytkowania w tym bloku. Pani Stępkowska posiada własną piwnicę i to pomieszczenie. Użytkując je musiała mieć świadomość, że jeśli ktoś inny będzie chciał z niego korzystać, to ja nie mogę mu odmówić. Pani Stępkowska może nadal korzystać z tego pomieszczenia, na przykład przechowując tam rower, ale ma wynieść to, co się tam znajduje - oświadczył prezes.

Henryk Popławski nie chce przyjmować odpowiedzialności za wszystko, co zebrała piechcinianka, na wypadek, gdyby któregoś dnia stwierdziła, że zniknęły jej na przykład dwa swetry.
- Zresztą te dodatkowe piwnice nie są przeznaczone do składowania ubrań, tylko przechowywania wózków czy rowerów - powiedział Popławski.
Bronisława Stępkowska zajmowane pomieszczenie musi opróżnić do 15 maja. Jeśli tego nie zrobi, spółdzielnia będzie zmuszona wkroczyć na drogę sądową.

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

~ryszard~
NAJLEPIEJ NIECH WEZNIE CALY BLOK WTEDY BEDZIE SZCZESCLIWA
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska