Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Pomorska" wita Pawła Wojciechowskiego w Warszawie [zdjęcia, wideo]

TOMASZ FROEHLKE z Warszawy
w objęciach swojej narzeczonej - Oli.
w objęciach swojej narzeczonej - Oli. Paweł Skraba
Recepta na sukces bydgoskiego tyczkarza Pawła Wojciechowskiego staje się nieco prostsza, gdy pobędzie się choć chwilę w gronie jego najbliższych.

Powitanie Pawła Wojciechowskiego na lotnisku w Warszawie

Paweł Wojciechowski

w objęciach swojej narzeczonej - Oli.
w objęciach swojej narzeczonej - Oli. Paweł Skraba

w objęciach swojej narzeczonej - Oli.
(fot. Paweł Skraba)

W czwartek do Warszawy przyjechali razem wynajętym busem, aby powitać powracającego z Korei mistrza świata w skoku o tyczce. Pierwszego w naszej historii i historii lekkiej atletyki w Zawiszy Bydgoszcz. - Czekałem na to 31 lat. Paweł ma wszystko, żeby zostać mistrzem olimpijskim. Polska tyczka się odradza - mówił "Pomorskiej" uśmiechnięty od ucha do ucha Władysław Kozakiewicz, ostatni polski medalista wielkiej imprezy - mistrz olimpijski z Moskwy w 1980 r. Autor pamiętnego gestu. Potem Pawłowi wręczył specjalny złoty order za zasługi, który sam dostał.

Przeczytaj też: Paweł Wojciechowski z Zawiszy najlepszym tyczkarzem świata!
Słodki prezent czekał
Przyjechali busem - mama Dorota, tata Marek, narzeczona Aleksandra. Jacek, Ewa, Rysiek. Wraz z nimi Wincenty Dybalski, szef Stowarzyszenia Lekkoatletycznego Zawisza. W białych koszulkach z napisem "Paweł, jesteśmy z ciebie dumni" na plecach, "Witamy mistrza świata" z przodu. Oczywiście z biało-czerwoną flagą.

Jeszcze na godzinę przed planowanym przylotem samolotu z Monachium lotnisko Okęcie było senne. Nic się nie działo, poza rozstawiającymi się ekipami telewizyjnymi. Rzucała się tylko w oczy kobieta z pięknym koszem fioletowej czekolady.

Powitanie Pawła Wojciechowskiego na lotnisku w Warszawie:

Paweł Wojciechowski - mistrz świata w skoku o tyczce opowiada "Pomorskiej" o zdobyciu złota w Korei:

- Czy pani czeka może na Pawła Wojciechowskiego? - pytam. - Tak. Pracuję dla firmy produkującej czekoladę i wiemy, że pan Paweł uwielbia "milkę" Postanowiliśmy zrobić mu słodki prezent za jego piękny wyczyn - wyjaśniła pani Katarzyna.

Opowieści pana Alojzego
Na pół godziny przed planowanym przylotem - opóźnionymi o kwadrans - zaczęło się. Do głównego terminala wkroczył dziarskim krokiem starszy mężczyzna. W obowiązkowej białej koszulce. Z wysoko uniesioną flagą Zawiszy. Od razu stał się najważniejszym bohaterem wszystkich największych stacji telewizyjnych w Polsce, które skierowały w niego jego kamery.

Pan Alojzy. Dziadek 22-letniego Pawła. Z zawodu - stroiciel akordeonów z Inowrocławia. To on przyprowadził Pawła na treningi na Zawiszę. W potem jeździł z nim tam niemal dzień w dzień przez 10 lat.

- My Kujawiaki, jesteśmy z Inowrocławia! Ale Paweł urodził się w Bydgoszczy - opowiada "Pomorskiej". - Gdy Paweł czasami nie chciał iść na trening, mówiłem mu: dobrze, nie pójdziesz. Ale siadaj za to do nauki. Za pięć minut już leciał na trening. Wie pan... To bardzo dobry chłopak. Skromny, wrażliwy. Jako dziecko był chudziutki, takie chucherko. A teraz wykonał skok do raju. To niewiarygodne. Taki jestem z niego dumny... Bo my jesteśmy tacy, że nie żądamy złotych gór. Jesteśmy dobrą rodziną, mieszkającą razem w małym mieszkaniu. Rodzice w jednym pokoju, a ja z Pawłem w drugim.

Jedna wielka rodzina

Wspieranie się i dobry, optymistyczny duch w rodzinie to - kto wie - czy nie najważniejszy składnik sukcesu. Grono Wojciechowskich na lotnisku powiększało się z minuty na minutę. Zapytałem w końcu tatę Marka, czy to wszystko rodzina?

- To kolega, tam koleżanka. Tak, tak. My wszyscy jesteśmy rodzina. Niech pan napisze "rodzina Wojciechowskich". Tak będzie najbardziej prawidłowo.

- Witamy serdecznie. Pan przecież też z rodziny. Wyściskajmy się! - mówi do mnie Dorota, mama Pawła.

Pan Jacek, serdeczny kolega mówi po cichu: - To właśnie zasługa tej niesamowitej rodziny, że Paweł odniósł taki sukces.

Narzeczona była pierwsza

- No chodź już Paweł! - ktoś krzyczy z tłumu.

No i jak na zawołanie jest. Wychodzi sam, specjalnie przygotowanym wyjściem dla VIP-ów.

- Tylko teraz nie płacz! - krzyczy mama.

Rozlegają się brawa, głośne "sto lat". Paweł od razu przytula piękną blondynkę. To jego narzeczona Aleksandra. Niedawno, gdy bił rekord Polski w Szczecinie, mówił "Pomorskiej": - To moja dziewczyna tak dodaje mi skrzydeł. Ona sprawia, że fruwam nad poprzeczką.

Tym razem pani Aleksandra nie mogła być razem z Pawłem w Korei, ale jako pierwsza złożyła gratulacje po przylocie. - Jak to jest być dziewczyną mistrza świata? - słychać pytanie z tłumu. - Rewelacyjnie! Dokładnie tak, jak przed zdobyciem mistrzostwa - pada celna riposta.

- O kurcze, ale was przyjechało. To dla mnie? - pyta Paweł.

Nie ukrywa, że udźwignięcie tytułu mistrza świata jest bardzo trudne. I to wcale nie w wymiarze sportowym.
Stać mnie na 6 metrów

- Wiem, że stać mnie na pokonanie sześciu metrów. Ale to jest chyba łatwiejsze od tego, co zaczęło się dziać w moim życiu po wywalczeniu złota - opowiada "Pomorskiej". - Przed zawodami nie spałem, bo nie mogłem się zaaklimatyzować. Nie zawaliłem omal eliminacji. Po zdobyciu tytułu nie spałem chyba z dwa dni. Telefony, rozmowy, spotkania. Kurcze, ciężko sobie z tym poradzić. Gdy stałem na podium i słuchałem "Mazurka Dąbrowskiego", powtarzałem sobie: chłopie, coś ty narobił! Zanim wskoczyłem na podium, to zbierałem się w sobie, żeby się nie potknąć i nie rozłożyć jak długi przed wszystkimi. Udało się. Potem sobie mówiłem, że będę twardzielem i się nie popłaczę. Nie było szans i łzy poleciały. Powoli to do mnie zaczyna docierać, ale już wiem, że moje życie znacznie się zmieniło. Zainteresowanie mediów, gratulacje od wielu ludzi. Jeszcze cztery starty i uciekam na wakacje. A potem przed oczami tylko igrzyska w Londynie.

Tata Marek zdradza: - Jak Paweł był jeszcze w Korei mówił mi, że boi się powrotu do Polski. I tego, co zacznie się dziać. Tak sobie dziś pomyślałem, co musiała znosić nieodżałowana Kamila Skolimowska, gdy w wieku 17 lat zostawała mistrzynią olimpijską. A Paweł ma 22 lata....

Ale oni dadzą radę. Bo to jest rodzina Wojciechowskich.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska