Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ponad 40 lat temu poznali się w stolicy

(ea)
Karolina Misztal
Przyjechali z różnych stron do Warszawy odbudowywać Zamek Królewski. W miłości nie przeszkodziła im nawet odległość.

Dziewczyna o ciemnych włosach i dużych niebieskich oczach
przykuła moją uwagę na terenie renowacyjnym Zamku Królewskiego
w Warszawie. Wyłowiłem ją spośród kilkunastoosobowej grupy uwijającej
się przy donoszeniu stolarzom materiałów budowlanych.

Trwały wówczas roboty mające przywrócić do dawnej świetności Zamek Królewski.
Różni ochotnicy starali się wnieść swoją cegiełkę w to dzieło odbudowy.
Byłem jednym z tych, którzy poparli czynem tą ideę. Skorzystałem
dosłownie w ostatniej chwili z zaproszenia tygodnika ,,Plon" biorąc
udział w 3-dniowym spotkaniu młodzieży wiejskiej, program którego
przewidywał m.in. społeczną pracę na Zamku. Ukradkiem, ale bacznie
śledziłem jej poczynania głowiąc się nad znalezieniem pretekstu do
nawiązania kontaktu. Niebawem zorientowałem się, że i ja stałem się
obiektem jej obserwacji. Imponowała mi nie tylko niesamowitym
zaangażowaniem w pracy. Emanowała wprost z niej niesamowita aura
sympatii i serdeczności.

Serce zaczęło mocniej bić

Mieliśmy zakwaterowanie w Domu Chłopa. Okazało się to
sprzyjającym czynnikiem do nawiązania bezpośredniej znajomości. Ona
była w duecie z dopiero co poznaną współtowarzyszką, ja z kolegą.
Dosiedliśmy się więc do ich stolika podczas posiłku. Z każdym
wypowiadanym przez nią słowem wzrastało moje zainteresowanie jej
osobą, a moje serce zaczynało bić mocniej. Na wieczorku zapoznawczym
tańczyłem głównie z nią. Nasza konwersacja ciągle nabierała rumieńców
i wzbogacała się o nowe wiadomości.

Okazało się, że ma na imię Ela, pochodzi z woj. bydgoskiego, pracuje w rolniczej instytucji i pomaga
rodzicom w gospodarowaniu na sporym gospodarstwie. Odkryliśmy, że mamy
podobne zainteresowania w wielu podejmowanych tematach, że jesteśmy
rówieśnikami patrzącymi realistycznie na życie na wsi. A to życie
wymagało od niej wielkiego samozaparcia, ale różnego rodzaju
wyrzeczenia zahartowały ją niesamowicie. Zmagała się też z różnymi
chorobami. Nawet na to spotkanie przyjechała chora a ja zrealizowałem
wypisaną przez lekarza dla niej receptę. Z taką bezpośredniością w
rozmowie z nieznajomą osobą dotąd jeszcze nie spotkałem się!

Długie listy o młlości

Te 3 dni zleciały nam niczym trzask bicza. Przy pożegnaniu
ocieraliśmy ukradkiem płynące z oczu łzy. Wymieniliśmy się adresami.
Wracałem do domu niezwykle rozemocjonowany jakby urosły mi skrzydła.
Nie przeraziło mnie nawet to, że przyszło mi nocą pokonać prawie 20
kilometrów na piechotę. Nie mogłem doczekać się wprost na odpowiedź na
mój pierwszy list.

Wymiana korespondecyjna - jedyna możliwa w naszej
sytuacji gdy dzieliła nas 160 - kilometrowa odległość przemieniła się
wkrótce w prawdziwą lawinę. Takie zdobycze techniki informatycznej i
komunikacyjnej jak obecne na początku lat siedemdziesiątych ubiegłego
stulecia nie śniły się chyba jeszcze żadnemu zwykłemu zjadaczowi
chleba. Zdobywałem się na 16 - stronicowe elaboraty, w których
zwłaszcza na początku starannie unikałem zdradzenia się ze swym stanem
emocjonalnym. O moim narastającym uczuciu miłości należało wyczytać
pomiędzy wierszami (i vice versa). Rodzaj wykonywanej pracy zawodowej
związanej ze sportem, moja aktywność społeczna i udział w regularnych
rozgrywkach sportowych uniemożliwiały mi dysponowanie wolnym czasem i
wręcz zabierały mi go w weekendy. Korzystałem więc z jej zaproszeń
na wyrywkowe wypady w zwykłe dni tygodnia dosłownie na kilka godzin.
Prawdziwą próbą rozłąki był mój ponad miesięczny pobyt u rodziny we
Francji. Kreśliłem do niej prawie codziennie swoje wrażenia.

Zaręczyny

Doszło też do rewizyt, podczas których wywarła bardzo korzystne
wrażenie na moich rodzicach, a w szczególności na ojcu. Dowiedziałem
się o jej najskrytszych tajemnicach i marzeniach. Wyjawiła, że była
już o krok od ślubnego kobierca, ale z powodu zatajenia bolesnej
prawdy przez partnera musiał on w ostatniej chwili odwołać ślub.

Z każdym spotkaniem wzrastało moje przekonanie, że opatrzność pozwoliła
mi poznać fantastyczną kandydatkę na współtowarzyszkę dalszego
dorosłego życia. Nabierałem pewności, źe to właśnie Ona powinna stać
się tą jedyną wybranką serca. To na Jej widok pulsowało ono b.żywo, a
Jej uśmiech zamieniał szarość w szlachetne kolory. Nic więc dziwnego,
że moje uczucia rosły jak na drożdżach i nie potrafiłem już ich
maskować. Próbowałem obsypywać Ją prezentami, ale trudno było
przekonać Ją do tego typu spontanicznych gestów. Obracając się w ś
rodowisku młodzieżowym, sportowym widziałem Jej szlachetność i
niemożność pobicia Jej osobistych walorów przez potencjalne
konkurentki. Doszło więc do zrękowin a moje oświadczyny w obecności
naszych rodziców zostały przez Nią przyjęte. Po półtarorocznej
znajomości została ona potwierdzona węzłem małżeńskim przed
urzędnikiem USC i księdzem w kościele.

To było przeznaczenie

Dopiero wtedy miłość małżeńska rozkwitła w całej okazałości i
trwa tak do dziś od 42 lat. Moja wybranka serca okazała się wspaniałą
kobietą, dbającą jak lew o własne stadło, ale też niezwykle życzliwą
wprost do bólu i wspaniałomyślną w wspieraniu tych, których los nie
obdarował szczęściem. Potrafi dzielić się nim z innymi. Dochowaliśmy
się dwu wspaniałych córek, z których jesteśmy dumni. I choć nie
brakowało w naszym małżeństwie trudnych momentów to nasza miłość
potrafiła wszystkie przezwyciężać. Teraz z całym przekonaniem możemy
potwierdzić, że to nasze warszawskie spotkanie, do którego tak
niewiele brakowało aby do niego nie doszło było naszym przeznaczeniem.
Pozwoliło odnaleźć nas dla siebie niczym dwa ziarnka w korcu maku.

Optymista

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska