Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Posiłki w bydgoskich przedszkolach - dla jednych ekstraklasa, dla innych ekstraklapa

Sławomir Bobbe
Sławomir Bobbe
Dyrektorzy przedszkoli stają przed trudnym zadaniem - muszą zmieścić się w budżecie, spełnić wymogi ministerialnego rozporządzenia, sprawić by dzieciaki po obiedzie miały uśmiech na twarzy - a do tego zadowolić rodziców, którzy mają coraz większe oczekiwania związane z dietą ich pociech.
Dyrektorzy przedszkoli stają przed trudnym zadaniem - muszą zmieścić się w budżecie, spełnić wymogi ministerialnego rozporządzenia, sprawić by dzieciaki po obiedzie miały uśmiech na twarzy - a do tego zadowolić rodziców, którzy mają coraz większe oczekiwania związane z dietą ich pociech. Mariusz Kapała/archiwum
Przedszkola stoją przed nie lada wyzwaniem - jak w dobie drożejącej żywności zapewnić maluchom zdrową dietę, jednocześnie mieszcząc się w niewielkiej stawce żywieniowej.

Zobacz wideo: Żywność drożeje szybciej niż przewidywano.

Jeszcze niedawno stawka za całodzienne wyżywienie przedszkolaka wynosiła 6,5 złotego, teraz większość placówek pracuje na stawce 8 złotych. Nawet po podwyżce trzeba prawdziwej wirtuozerii, by zmieścić się w budżecie, sprawić by dzieci zjadły smacznie (i by w ogóle zjadły) i jednocześnie sprostać rosnącym oczekiwaniom rodziców. Co ciekawe, w żłobkach miejskich od stycznia 2020 roku stawka żywieniowa to 6 złotych i 30 groszy.

To Cię może też zainteresować

- W "moim" przedszkolu przy ul. Bielickiej menu jest urozmaicone, jestem naprawdę pod wrażeniem. Często posiłki, które są serwowane widuję raczej w jakichś programach, gdzie swoimi umiejętnościami chwalą się kucharze. Mamy fajne połączenia, jest np. zupka serowa z grzankami i sos szparagowy. Dzieci są zadowolone więc wychodzi na to, że za te 8 złotych można skomponować dobre jedzenie - mówi Szymon Wiłnicki, wiceprzewodniczący Rady Miasta Bydgoszczy, tata przedszkolaka. - Choć zdaję sobie sprawę, że może to zależeć od danej placówki i zdolność organizacyjnych dyrektora. My jako radni nie mieliśmy sygnałów o tym, że z przedszkolnym menu jest coś nie tak, choć z drugiej strony oczywiste jest, że gdyby stawka żywieniowa była wyższa to i pole manewru przy posiłkach byłoby większe. Można byłoby na przykład zrezygnować z ryby w piątek, bo to najczęściej jakaś panga albo paluszki rybne.

Fani wywaru mięsno-jarzynowego

Nie brakuje jednak rodziców, którzy o przedszkolnym menu nie maja najlepszego zdania.

- Gdy zgłaszałam problem żywienia w moim przedszkolu dowiedziałam się, że wszystko jest zgodne z rozporządzeniem. Nie twierdziłam, że nie jest zgodne – ale w duchu rozporządzenia można przygotować posiłki dobre albo „na odwal się”. Na przykład zupę można zrobić albo na włoszczyźnie, albo na kostnym bulionie. Kucharki idą na łatwiznę, więc robią bulion, nie wiem – czy nie z paczki - twierdzi mama, której syn poszedł w zeszłym roku do trzylatków. Dzieciakom serwuje się też parówki, panierowane kotlety czy ciężkostrawny gulasz. Większość podaje się z ziemniakami, niekiedy pojawia się ryż czy makaron. O kaszach gryczanej, bulgur, perłowej, jaglanej czy kuskusie nikt tu nie słyszał. W rozporządzeniu jest mowa też o innych niż mleczne źródłach białka – konia z rzędem temu, kto widział w naszym przedszkolu orzechy, bób, cieciorkę czy fasolę.

W lepszej sytuacji są ci rodzice, którzy oddają dzieci pod opiekę niepublicznych przedszkoli – tyle, że oni płacą za jedzenie zwykle więcej. Najczęściej niepubliczne placówki nie posiadają własnych kuchni, posiłki dowozi firma cateringowa.

- Dzięki temu można zróżnicować dietę. Gdy ktoś ma dziecko z nietolerancją laktozy, zamiast mleka dostaje napój ryżowy czy owsiany lub deserek zamiast jogurtu. Nie stanowi to problemu, w przedszkolu mamy też bezglutenowców – mówi jedna z mam, która odprowadza dziecko do niepublicznej placówki w centrum miasta.

Jeśli piątek to rybne paluszki

Rozporządzenie Ministra Zdrowia o żywieniu zbiorowym wylicza, że przynajmniej raz w tygodniu dzieci powinny znaleźć na talerzu rybę. Jako, że w naszej tradycji pokutuje mit, że ryba to nie mięso, to zwykle podaje się ją w piątki. Intencją ministra było zapewnienie dzieciom dostępu do tłustych ryb zawierających odpowiednie ilości zbawiennych kwasów Omega-3. Przedszkola jednak inaczej interpretują zalecenia – ryba to w ich wykonaniu zwykle paluszki rybne (w tłustej panierce), ewentualnie kotlety ze zmielonej ryby.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Posiłki w bydgoskich przedszkolach - dla jednych ekstraklasa, dla innych ekstraklapa - Express Bydgoski

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska