Polski Związek Hokeja na Lodzie nie ma ostatnio dobrej prasy. Fatalna kondycja polskiej ligi, kiepskie efekty szkolenia młodzieży i wieczne kłótnie o pieniądze w reprezentacji kraju - z tym ostatnio kojarzył się polski hokej.
Mariusz Czerkawski i Krzysztof Oliwa już od dawna zgłaszali gotowość do pracy w hokejowej centrali. Prezes PZHL Zenon Hajduga długo jednak ignorował te sygnały. W poniedziałek ostatecznie zarząd związku postanowił przydzielić nowe role znanym hokeistom.
- Nie chcę być prezesem związku, nie czyham na posadę trenera Rohaczka, który ma jeszcze ważny przez rok kontrakt na pracę z reprezentacją. Chcę jednak - z Mariuszem Czerkawskim - mieć możliwość pracy z kadrowiczami, a także na rzecz polskiego hokeja - powiedział Krzysztof Oliwa.
Jedyny polski hokeista, który zdobył Puchar Stanleya - z New Jersey Devils w 2000 roku - uważa, że trzeba zmienić mentalność hokeistów. - Niektórzy żyją swoją, lub innych, dawną sławą. Muszą wpoić w siebie świadomość, że o tym, ile są warci jako hokeiści świadczy nie tyle pamięć o dawnych wyczynach, ale wynik wczorajszego meczu. W reprezentacji muszą zapomnieć o tym, kim są, jak się nazywają, jaki mają numer - muszą pamiętać tylko o tym, dla kogo grają - dodał.
Za podstawowe cele swojego działania Oliwa uznał m.in. pozyskanie sponsorów dla polskiego hokeja, poprawę standardu gry polskich hokeistów, rozwój hokejowych umiejętności młodych zawodników, w tym poprzez staże za granicą, ścisłe kontakty z telewizją.
Nie ma na razie konkretnych zadań dla Czerkawskiego. - Mariusz powiedział, iż zamierza pograć w hokeja jeszcze z rok, dwa. Nic więc nie przeszkadza, by nie mógł pełnić roli doradcy prezesa związku - mówi Zenon Hajduga.