Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powiat rypiński. Czworonogi czekają przy szosie. Zazwyczaj nadaremnie

Ewelina Kwiatkowska
archwium
Coraz więcej właścicieli pozbywa się swoich pupili. - Znalazłem kota zamkniętego w pudełku - opowiada Jan Golus. - Porzucono u nas nawet pytona, nic mnie już nie zdziwi - stwierdza z żalem leśniczy Jacek Borowski.

pomorska.pl/rypin

Więcej informacji z Rypina znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/rypin

E-wydanie Gazety Pomorskiej

E-wydanie Gazety Pomorskiej

Nie możesz kupić papierowego wydania naszej gazety? Teraz możesz dowiedzieć się, co dzieje się w twoim regionie, kraju i świecie także czytając e-wydanie "Pomorskiej KLIKNIJ TUTAJ

Trasa Rypin-Warszawa jest pechowa dla wielu zwierzaków. Powód? Jadąc na wakacje, coraz więcej osób wyrzuca z auta psy i koty. Sezon urlopowy dopiero rusza, a nasi Czytelnicy już alarmują o błąkających się czworonogach.

W kółko to samo

Wśród osób, które zgłosiły się do "Pomorskiej" w sprawie porzucanych zwierząt jest Jan Golus, mieszkaniec Rypina. Jak podkreśla, w tym roku psy i koty są porzucane o wiele prędzej niż w poprzednich latach.

- Podczas ostatniego spaceru znaleźliśmy kociaka zamkniętego w pudełku - opowiada z przejęciem pan Jan. - Gdy go wypuściłem, pomknął jak strzała na drzewo. Był potwornie przerażony. A ile widziałem porzuconych psów! Zresztą, co lato powtarzają się te same historie. Bywa, że warszawiacy jadą na Mazury, a po drodze chcą się pozbyć zwierzaka. Nagle jest dla nich wielkim kłopotem. Sezon urlopowy dopiero się zaczyna, a widziałem już wiele bezpańskich czworonogów. Najwyraźniej, co niektórzy ludzie nie chcą przez pół urlopu wysłuchiwać płaczu dzieci. I to właśnie dlatego prędzej pozbywają się psa. Dzieciaki zdążą zapomnieć.

A pyton? Też się znudził

Mandaty raczej nie odstraszają. Fakt, że porzucenie zwierzaka można zakwalifikować jako znęcanie się grożące karą więzienia - również nie robi na nikim wrażenia. W urszulewskich lasach bardzo często można spotkać psy przywiązane do drzew czy zdziczałe koty. Ale któregoś lata, okoliczni mieszkańcy trafili na porzuconego ... pytona.

- Byłem w szoku! - wspomina Jacek Borowski, leśniczy z Czumska Dużego. - Ludzie, którzy jako pierwsi go znaleźli, zachowali się bardzo dobrze. Nie atakowali go, nie straszyli. A ten pyton miał dobre dwa i pół metra długości! Najpierw został schowany w parniku, potem zamieszkał w moim garażu. Żeby nic złego się nie wydarzyło, zamknąłem go w sporej klatce. Raz złapałem mu mysz, żeby miał jakiegoś frykasa. Ale ze strachu nie chciał nic jeść.

Dwuipółmetrowy kłopot

Państwo Borowscy mieli spory problem: nikt nie chciał zabrać od nich gada. Trochę potrwało, zanim pożegnali się z dwuipółmetrowym lokatorem.

- Coś przecież musieliśmy z tym fantem zrobić - dodaje pan Jacek. - Na całe szczęście zgodziło się go zabrać płockie zoo. Jak się dowiedziałem, pyton zaczął jeść dopiero po miesiącu. Widocznie tyle musiał do siebie dochodzić po "przygodzie".

Specjaliści orzekli, że zwierzę jest jeszcze młode, i nie miało lekkiego życia ze swoim poprzednim właścicielem. Świadczyły o tym m.in. uszkodzenia skóry i niedożywienie.

- Dowiedziałem się, że pytony mają z 8 metrów i są grube jak udo dorosłego mężczyzny - dodaje pan Jacek. - A wcześniej myślałem, że ten nasz jest przeogromny. Skąd w lesie wziął się pyton pochodzący z Tajlandii? Logiczne, znudził się właścicielowi.
Bywa, że porzucone zwierzęta znajdują nowy dom. Ale niestety, są psy, które licząc na powrót właścicieli - nie dają się nawet złapać. I na nic zdają się dobre chęci.

- Kiedyś ludzie wyrzucili sympatycznego psiaka na parkingu - opowiada pan Jacek. - Wiele osób probowało mu w jakiś sposób pomoc, zabrać do siebie. Nie udało się, bo zwierzak sprytnie uciekał po całym terenie. Podejrzewam, że cały czas czekał na wyrodnych właścicieli. Przynosiliśmy mu jedzenie. Nagle znikł.

Udostępnij

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska